14. Mamy więcej wspólnego niż nam się wydaję.

248 34 4
                                    

Jestem stworzeniem ciepłolubnym i taka pogoda odbiera mi wszelkie chęci do wstawania z łóżka:/, bo nie wiem jak u was ale u mnie leje od kilku godzin bez przerwy :(


***

W nocy z piątku na sobotę Zayn stał na dachu. Papieros został już dawno wypalony i nawet jego zapach był już tylko wspomnieniem. Jednak on nadal wpatrywał się w tętniące życiem miasto, próbując choć trochę przypomnieć sobie, jak to było być jednym z tych wielu szczęśliwych ludzi świętujących rozpoczęcie weekendu. Teraz, gdy był w pewien sposób martwy dla reszty świata, który nie zamierzał czekać na niego, aż ocknie się i zacznie w końcu być naprawdę obecny w swoim własnym ciele. Mulat trwał w tym miejscu, tak jak tydzień wcześniej, tak jak poprzedniej nocy, ale teraz przynajmniej wiedział, kogo wypatruję.

- Nie wiedziałem czy jeszcze tu będziesz... - Odezwał się cichy, niepewny głos za jego plecami. Odwrócił się z niewielkim uśmiechem, który szybko przeszedł jednak w grymas, gdy zobaczył twarz Harry'ego. Odetchnął głęboko i odpowiedział.

- Zawsze o północy, Harold. Poza tym dzisiaj jest siedemnasty listopada... Przetrwałem kolejny miesiąc.

- To też miesiąc, odkąd na siebie wpadliśmy, co za przypadek. - Mruknął Styles z krzywym uśmiechem, ale syknął, kiedy jego rozcięta warga zaszczypała.

- Nie ma przypadków.

- Naprawdę wierzysz w coś takiego?

- Tak... inaczej nie miałbym już po co tutaj tkwić. Los istnieje i najwyraźniej lubi na każdym kroku mi dokopywać.

- Ta... może faktycznie tak jest. - Mruknął smutno loczek, przypominając sobie dosyć bolesne pożegnanie Nicka. Całe szczęście, że nie będzie go ponad tydzień. - Wracając, mam w końcu dla ciebie to obiecane piwo.

- Cieszę się, że tym razem pamiętałeś o swoim nieco dziwnym, depresyjnym znajomym.

- Nie określiłbym cię w ten sposób Malik... - Zaśmiał się młodszy, a kiedy brunet popatrzył na niego, unosząc jedną brew, westchnął zrezygnowany. Nie chciał robić z siebie idioty, ale skoro już zaczął to chyba musi dokończyć. - Myślę, że też masz swoją historię i nie jest ona szczęśliwa, albo inaczej, nie ma dobrego zakończenia? Nie wiem nawet, dlaczego tak myślę... sprawiasz wrażenie starszego niż jesteś. Trochę jakbyś przeżył już wszystko, co mogło być najgorsze i jesteś zmęczony i cały czas smutny...

- Nie pomyliłeś kierunków Harold? Chociaż czekaj, ja właściwie nie wiem, co ty studiujesz. Psychologia?

- Nie - Zaśmiał się Styles - Weterynaria. Zwierzęta są fajniejsze od ludzi. Nie wiedzą, co to złośliwość i nie skrzywdzą nikogo, jeśli same nie czują zagrożenia. Są wierne i kochają bezwarunkowo.

- Prawda. - Mruknął mulat. - Ty jesteś trochę jak taki szczeniaczek... - Mruknął, zanim zdążył się ugryźć w język.

- Ugh tak, zgaduję, że tak to wygląda.- Harry był przerażony tym, że Zayn wie. Może coś usłyszał, albo zobaczył jak Nick go traktuje, albo jest na tyle inteligentny, żeby połączyć wszystkie kropki w jeden rysunek.

- Spokojnie Hazz. Nie pytam o nic, ale domyślam się, okay? - Oczy młodszego przypominały spodki. - Nie będziemy o tym gadać, skoro nie chcesz...

- Dzięki. - Styles odetchnął z ulgą.

- Jednak kiedyś chciałbym usłyszeć resztę historii o tym twoim przyjacielu... dlaczego straciliście kontakt?

- Zayn... nie dzisiaj, proszę.

- Kiedyś, młody, nie znaczy teraz, już, natychmiast. Tak sobie pomyślałem, że chciałbyś może usłyszeć w zamian coś o mnie? Pomyślałem, że jeszcze jeden przyjaciel mi nie zaszkodzi...

- Przyjaciel?

- Nie chcesz?

- Głupi jesteś Malik... - Styles przewrócił oczami. - To skąd jesteś?

- Bradford... przeprowadziłem się na studia i już tu zostałem... Moja mama jest Angielką, ale tata Pakistańczykiem i nie zawsze było to łatwe... Moje relację z rodziną, a szczególnie z ojcem, ochłodziły się, kiedy na uczelni poznałem pewnego chłopaka. Ja dawno wiedziałem, że kobiety nie są dla mnie, ale moi bliscy nie mieli o niczym pojęcia.

- I co dalej?

- Początki były ciężkie. Każdego dnia próbowałem skontaktować się z siostrami, ale żadna z nich nie odpowiadała na wiadomości ani nie oddzwaniała. Było mi ciężko... nadal jest, bo za nimi tęsknie.

- Ten mój przyjaciel też miał tylko młodsze siostry... cztery. - Zayn wymusił niewielki uśmiech.

- Ja mam jedną starszą i dwie młodsze...

- Widziałeś je od tamtej pory, albo z nimi rozmawiałeś?

- Nie, ale myślę, że tak jest lepiej. Kolejne rozczarowanie nie jest czymś, co potrzebne jest mojej nieco zdołowanej osobie. - Malik otworzył zapalniczką oba piwa i po pociągnięciu sporego łyka spojrzał na młodszego. - A jak to jest z tobą?

- Ostatni raz widziałem ich na ślubie mamy. Mam jeszcze starszą siostrę, ale też nie mam z nimi żadnego kontaktu. Są szczęśliwi, czasami sprawdzam co u nich przeglądając ich zdjęcia na portalach społecznościowych.

- To co, wypijemy za nasze siostry, gdziekolwiek teraz są?

- Jestem za. - Stuknęli delikatnie butelkami, a następnie przez kilka minut sączyli w ciszy gorzki napój. - Zgaduję, że obaj mamy nieco dziwne relacje z bliskimi... - dodał Styles, patrząc niepewnie na Malika.

- Zdecydowanie... nie wiem jak tobie, ale mi jest zajebiście zimno...

- W sumie mi też... To, co jutro o tej samej porze?

- A co powiesz na zakupy jutro? Mam pustą lodówkę i szafki, a znam siebie na tyle, żeby wiedzieć, że bez odpowiedniej motywacji ten stan rzeczy utrzyma się przez kolejny tydzień...

- Okay i tak cały dzień miałem spędzić w mieszkaniu... Mogę uratować cię przed śmiercią głodową.

Every time of midnight / ZarryWhere stories live. Discover now