Początek I

1.8K 121 91
                                    




{liczba słów: 2239}





— Tae, no weź... — powiedział smutno Chanyeol do wychodzącego już blondyna — zostań jeszcze trochę. Przecież impreza dopiero się zaczęła, a ty już uciekasz.

— Nie ma mowy — prychnął zakładając na siebie jeansową, przetartą kurtkę — mówiłem ci przecież, że muszę iść dzisiaj wcześnie spać. Nie po to kułem cały tydzień na sprawdzian, by potem na niego zaspać.

— I tak go oblejesz — zaśmiał się upijając łyka piwa — ta szufla cię nienawidzi. Nieważne co byś nie zrobił, ona i tak wstawi ci palę.

— Weź mnie nawet nie denerwuj — Taehyung przewrócił oczami sprawdzając kieszenie kurtki, upewniając się, czy na pewno niczego nie zostawił — Jeśli typiara znowu mi tego nie zaliczy, idę z tym do dyrka.

— On też cię nienawidzi — powiedział rozbawiony brunet kręcąc głową — myślę, że po tylu wizytach w jego gabinecie, z całą listą skarg i zażaleń, ma cię już serdecznie dość.

— Ha ha. Bardzo zabawne — zaśmiał się sztucznie, kierując się już do wyjścia — ja spadam, jak coś, to widzimy się jutro — krzyknął jeszcze przez ramię i pomachał przyjacielowi na pożegnanie. 

Wychodząc usłyszał jeszcze szybkie "Ta, tylko nie zgiń po drodze " od Chanyeola, na co uśmiechał się pod nosem.

Ominął zgrabnie grupkę ludzi i wyszedł na zewnątrz. Zaciągnął się chwilę chłodnym, jesiennym powietrzem i ruszył przed siebie. Mimo później godziny, miasto nadal tętniło życiem. Stacja metra znajdowała się zaledwie 3 minuty drogi od niego, dlatego wolnym krokiem ruszył w tamtą stronę.

Będąc już na miejscu sprawdził rozkład, a widząc, że jego pociąg ma przyjechać dopiero za dziesięć minut, opadł na ławkę obok jakiś dwóch kobiet w średnim wieku.

— A widziałaś ostatnio wiadomości? — zapytała jedna drugiej — Jeonowie znów uratowali miasto przed złoczyńcami. Są niesamowici! — pisnęła z ekscytacją.

— Oczywiście ze tak! To prawdziwi bohaterowie. Miasto nie poradziłoby sobie bez nich — zaczęła druga. Taehyung wywrócił oczami podsłuchując rozmowę kobiet i prychnął cicho pod nosem.

"Bohaterowie pff, też mi coś" pomyślał blondyn "Jeonowie będą ratować miasto tak długo, jak długo będzie się im płacić i mówić o nich w mediach."

— A ich syn, kochana, słuchaj! Podobno zapowiada się na najpotężniejszego bohatera tego stulecia! Czekaj tylko aż skończy Czerwoną Akademię i zobaczysz, że nasze miasto stanie się w końcu bezpiecznym miejscem bez ani jednego złoczyńcy.

— Nie dość, że taki utalentowany, to podobno niezłe z niego ciacho! — zachichotała — Ahh! Słyszałam też, że straszny z niego uwodziciel! Prawdziwy Casanova!

Taehyung nie mogąc słuchać tego dłużej, z niesmakiem wymalowanym na twarzy włożył do uszu słuchawki puszczając swoja ulubiona playlistę. Wstał ze swojego miejsca widząc, jak jego pociąg właśnie przyjechał. Wszedł do środka, a widząc ze wszystkie miejsca siedzące zostały zajęte, stanął na samym końcu wagonu. Całkowicie pogrążył się w muzyce, nie zwracając uwagi na otaczający go świat.

Tak spędził większość czasu w drodze do domu, gdy nagle podczas jednego z przystanków poczuł mocne szarpniecie, a następnie czyjąś dłoń zaciskającą się mocno na jego szyi. Przez nagły ruch jego słuchawki wypadły mu z uszu i dopiero teraz był w stanie usłyszeć przerażające krzyki innych pasażerów.

Wokół niego panował chaos. Ze strachem w oczach patrzył na twarze innych, nie rozumiejąc co się dzieje. Kątem oka zauważył jak jeden mężczyzna próbował się do niego z zbliżyć, a wtedy przez wolną dłoń napastnika, który trzymał Taehyunga w żelaznym uścisku przeszły wiązki błękitnego światła. Usłyszał ciche syczenie, a następnie strzał błyskawicy, która uderzyła zaraz pod nogami zbliżającego się do nich pasażera.

red academy || taekookWhere stories live. Discover now