{Liczba słów: 2666}
Nie było to żadnym zaskoczeniem dla Taehyunga, że po powrocie do swojego pokoju i zakopaniu się pod kołdrą, blondyn wcale nie poczuł się lepiej. Wiele myśli przechodziło mu przez głowę, nie pozwalając zmęczonemu chłopakowi na sen. W pewnym sensie Taehyung nawet nie chciał zasnąć, wiedząc, że gdy się obudzi, nastanie nowy dzień, a co za tym idzie, walka z Jeonem.
Z każdym dniem treningów, Taehyung uświadamiał sobie coraz bardziej, jak strasznie nieprzygotowany do tej walki był. Żałował teraz swojej pewności siebie i zadzierania nosa. Nigdy nic tak nie spokorniało go, jak te kilka ostatnich dni. A teraz na samą myśl o jutrzejszej walce jego żołądek zaciskał się nieprzyjemnie, powodując mdłości.
— Taehyung? — Odezwał się nagle współlokator blondyna, przerywając panującą w ciemnym pokoju ciszę.
Chłopak zdziwiony był, że Hoseok nie spał, bo nawet bez patrzenia na zegarek, Taehyung wiedział, że musiało być już grubo po północy. Blondyn wyszedł spod kołdry i odwrócił się twarzą do współlokatora, szukając nieskutecznie jego sylwetki w ciemności.
— Tak?
— Wszystko w porządku? Twoje myśli są tak głośne, że nie mogę spać. Próbuję ich nie czytać, naprawdę, ale cały czas je słyszę.
Blondyn na te słowa aż wytrzeszczył oczy — Przepraszam — powiedział szybko, przeklinając siebie w myślach, zawstydzony tym, że obudził współlokatora.
— Nie, nie — Zaczął od razu chłopak. Blondyn usłyszał szeleszczenie pościeli, co oznaczało, że Hoseok musiał podnieść się do siadu — Nic się nie stało, naprawdę. Tylko martwię się. Zazwyczaj to ja decyduję, czy chcę czytać w czyichś myślach, czy nie, ale twoje są tak głośne i chaotyczne. Dlatego zastanawiałem się, czy wszystko w porządku...
Taehyung zaniemówił na chwilę. Nastolatek nie był typem osoby, który lubił mówić o swoich uczuciach i problemach. Nawet teraz nie miał ochoty mówić Hoseokowi o sobie czegokolwiek, jednak poczucie winy paliło blondyna od środka. To, że jego współlokator nie mógł przez niego spać, wprawiało go w jeszcze gorszy nastrój, a jedyną rekompensatą, na jaką mógł wpaść teraz Taehyung, było odpowiedzenie na pytanie chłopaka.
Blondyn wziął więc głęboki oddech, postanawiając wyrzucić z siebie przynajmniej część swoich myśli.
— Po prostu... Boję się jutra. Mam świadomość, że przegram i nie wiem co gorsze. To, że cała szkoła zobaczy, jak dostaje łomot, czy to, że to Jeon Jungkook mi go spuści.
— Ale co w tym złego, że to akurat przeciwko niemu przegrasz? Będą szczerym, myślę, że ci się w sumie poszczęściło, że to z Jungkookiem stoczysz swój pierwszy w życiu pojedynek, bo każdy z nim przegrywa. Nieważne ile wcześniej się trenowało.
— Nie o to chodzi — Taehyung pokręcił głową — Nie chcę z nim przegrać, bo... — Przerwał nagle. Ostatni raz zastanowił się, czy chce dzielić się tym wszystkim z Hoseokiem i westchnął głośno — W wielkim skrócie to przez jego rodziców nie mam teraz ojca i dlatego nie znoszę całej tej pozerskiej rodziny i wiem, że przegranie z Jungkookiem zaboli mnie znacznie mocniej, niż powinno. — Powiedział na jednym wdechu, by jak najszybciej wyrzucić to z siebie.
Po jego słowach zapanowała krótka cisza. Taehyung cieszył się jedynie, że w pokoju było na tyle ciemno, że nie dało się nic zobaczyć. Nie chciał widzieć teraz współczucia na twarzy Hoseoka. Niestety ciemność nie pomagała blondynowi z zażenowaniem, które czuł w tym momencie, mówiąc o tym, co męczyło go już od dawna.
— Co się stało z twoim ojcem? — Zapytał Hoseok, przerywając ciszę. Blondynowi nie uszło uwadze, jak ostrożnie chłopak wypowiedział te słowa.
CZYTASZ
red academy || taekook
FanfictionTaehyung trafia do szkoły dla nastolatków z nadzwyczajnymi zdolnościami, by potem móc zostać superbohaterem i ratować świat. Tyle tylko, że on w sumie nie chce nim zostać, a o swoich mocach dowiedział się dosłownie przed chwilą. Wisienką na torcie...