Rozdział 23: Obiadowe pogaduszki

59 15 4
                                    

Nim się obejrzeliśmy, na stole wylądowały talerze z parującym posiłkiem i dodatkowo waza pełna zupy. Pełen luksus. Wszyscy zamilkli, nawet Malkolm i wzięli się za pałaszowanie dosyć wczesnego obiadu. Pierwsze rozmowy rozbrzmiały, dopiero gdy sztućce nieco zwolniły i każdy powoli dopychał żołądek.

– Jak przebiegają poszukiwania? – zagadnął Gerald, który dopiero teraz zyskał sposobność porozmawiania z chłopakiem. Wcześniej był poważnie zajęty rozwydrzonym wilkiem, który za nic nie chciał się zlitować nad naszymi nosami.

– Nie za dobrze, zdobyłem tylko strzępki danych i nic więcej nie mogę uzyskać – odparł okularnik, leniwie grzebiąc w swoim obiedzie, prawie go nie tykając.

– A próbowałeś włamać się do bazy danych policji? – dopytywał zaciekle brodacz, chcąc się zapewne upewnić, że wszystko zostało wykonane, tak jak powinno.

– Tak, wychodzi na to, że albo nic nie wiedzą, albo nie przechowują tego elektronicznie.

– Hm, ciężki kawałek chleba do zgryzienia – zamyślił się Gerald, a ja w tym czasie zabrawszy swój talerz ze stołu i przybliżywszy prawie pod samą buzię i zaciągając do siebie nogi, siedząc na kanapie, kontemplowałam jakie kształty mogłam ujrzeć w resztkach pożywienia. – A wracając, do was. Przed czym uciekaliście? – zwrócił się do mnie i Aarona uprzytamniając, że przecież nie wzięliśmy się znikąd.

– Em, no... – Przez trening zupełnie zapomniałam o przygotowaniu jakiejś dobrej historyjki – Rodzice mieli już nas dosyć i wygnali nas z domu. Nie lubimy o tym mówić – schyliłam głowę, tak jak każda postać w filach, w momentach załamania, a tak naprawdę pragnąc zasłonić mój strach czy uwierzą w moje słowa.

– Czego się boisz, blondi? – zaraz usłyszałam groźne warknięcie nad moim uchem i nim Aaron zdążył zareagować, wilkołak stanął nade mną. Wytrącił mój talerz, który z hukiem upadł na podłogę i przycisnął mnie do oparcia kanapy jedną ze swoich silnych rąk.

Twarz chłopaka jakby stopniowo zamieniała się w wilczą. Rysy twarzy stawały się coraz wyraźniejsze i futro pojawiało się na jego obliczu. Byłam tak przerażona, że nawet nie mogłam ruszyć palcem. Bałam się monstrum, kiedy było tak daleko, tym razem będąc go tak blisko, że czułam jego oddech, myślałam że zejdę z przerażenia.

Srebrne łuski na ręce Aarona przemknęły mi przed twarzą i oboje zaraz przetoczyli się po podłodze szarpiąc się zaciekle.

A było tak pięknie. Musiało się wszystko zrypać przez tego kundla.

– Borys, uspokój się! – krzyknął zaraz brodacz – Ty też nie lubisz mówić o sobie, więc jeśli ona kłamie, to nie zmusimy jej, tak samo, jak ciebie do powiedzenia tego, co naprawdę się przytrafiło.

– Ja to ja, a ona to ona – fuknął wściekle, kiedy próbował zrzucić z siebie niebieskookiego.

– I macie takie same prawa, to mój dom i ja o tym decyduję. Więc uspokójcie się obaj! – Gerald powoli tracił cierpliwość, a nie wyglądało na to, aby mieli szybko zmęczyć się walką.

– Hej futrzaku, chyba nie myślisz, że na przykład tobie opowiem, co nam się przytrafiło, bo po pierwsze chciałeś mnie już dwukrotnie zabić, po drugie ci nie ufam, a po trzecie jesteś deklem. – Nagły skok ciśnienia nie pozwolił mi zamknąć gęby na kłódkę. – Aaron, już daruj sobie, wystarczy cieniasowi połamanych żeber.

Chyba moja słowa olśniły srebrnowłosego, bo zaraz usłyszałam głośny syk. A gdy się odwróciłam, zobaczyłam jak chłopak, naparł ręką na już na uszkodzone żebro, w ten sposób unieruchomił przeciwnika na jakiś czas, w którym zdążyliśmy się bez słowa wycofać do naszego pokoju.

– Po prostu świetnie – powiedziałam bardziej do siebie niż do chłopaka, kiedy zamknęłam drzwi i oparłam głowę o nie.

– Nic ci nie jest? – padło pytanie z ust chłopaka, a jego ciepła dłoń zaraz obróciła mnie w jego stronę.

– Nie, wszystko w porządku, a z tobą?

– Też – odparł krótko i przyciągnął mnie do siebie.

– Jesteś pewny? Wiem, że ostatnim razem dobrze sobie z nim poradziłeś, ale jednak Borys też jest dosyć silny.

– Tak, na pewno – upierał się przy swoim.

– Hm, pozwól, że ja o tym zadecyduję – odparłam i wyswobodziłam się z jego objęcia, aby przekonać się, że łuski na lewym przedramieniu były naruszone i wąska stróżka krwi poleciała spod nich – I to jest nic? – Wskazałam na znalezisko.

– Tak, nic poważnego. Samo się zagoi.

– Eh no chodź, może w łazience znajdziemy jakąś wodę utlenioną. – Pomaszerowałam do niej, aby rozczarować się brakiem nawet spirytusu.

Moje narzekanie na brak odpowiedniego wyposażenia przerwało pukanie do drzwi.

– Chcę tylko sprawdzić, czy Aaron jest cały – usłyszeliśmy głos Dymitra i jak się po chwili przekonaliśmy, zobaczyliśmy samotnego elfa na korytarzu. Właściwie nie tak samotnego, bo towarzyszyło mu limo pod lewym okiem.

– Nie powinieneś zająć się najpierw sobą? – zapytałam jeszcze, nim przekroczył próg pokoju, ten jednak ominął mnie bez słowa i przeszedł do srebrnowłosego.

Eh, co ja z wami wszystkimi mam.

Chłopaki nawet nie zauważyli, jak zniknęłam, kiedy Aaron zażarcie upierał się, że nic mu nie było, a elf że musiał to opatrzyć. Przeszłam szybkim krokiem, ale jednocześnie starając się zbytnio nie hałasować do kuchni. Oczywiście musiał tam być Gerald, już sama się zastanawiałam, czy bym jednak nie wolała muzyka. Brodacz zmywał naczynia po wszystkich, a ja łapiąc się głupiej nadziei, weszłam do kuchni, wierząc że nie zwróci na mnie większej uwagi.

Podeszłam do wieszaczka ze ścierkami, rękawicami i innymi duperelami. I złapałam jeden z większych materiałów. Nie dane było mi jednak dojść do lodówki.

– Aida, możesz, chociaż cokolwiek prawdziwego powiedzieć? – zapytał się, nie odwracając wzroku od swojej pracy.

– Tamto po części było prawdą. Ojciec wyrzucił mnie z domu i trafiłam do jakiejś dalekiej rodziny – odparłam powoli, jednocześnie zagęszczając ruchy, aby zanim brodacz zada kolejne pytanie opuścić kuchnię z gotowym zawiniątkiem.

– Nie wiem, z jakich powodów pomagasz Aaronowi jako zwykły człowiek, ale wiedz że to doceniam, mało ludzi akceptuje inność – padło jeszcze zanim opuściłam pospiesznie pomieszczenie i udałam się do pokoju.

– Nie wiem, z jakich powodów pomagasz Aaronowi jako zwykły człowiek, ale wiedz że to doceniam, mało ludzi akceptuje inność – padło jeszcze zanim opuściłam pospiesznie pomieszczenie i udałam się do pokoju

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jeśli chodzi o mem w nagłówku to sorki ale musiałam XD.

Ps. Bylibyście zainteresowani, może nie recenzjami, ale bardziej uzewnętrznianiem dosyć barwniej swojego zdania na temat gier, filmów, seriali itp? Bo w sumie mam coś już gotowego, a tak jak mówiłam wraz z końcem pierwszego tomu chce zrobić mała przerwę, podczas której będę publikować coś innego, a GJ tworzyć, aby jak skończę to kolejne cuś wstawić całe.

Granica jawy : Jowialne srebro |Tom 1 zakończonyWhere stories live. Discover now