Rozdział 14: Pobiegajmy po lesie

117 22 47
                                    

Po ostatniej akcji-pułapce, która się nie powiodła, od razu zostaliśmy wyciągnięci z kuchni. Zaraz nasze plecaki znalazły się wewnątrz auta stojącego w garażu i ruszyliśmy w dalszą drogę. Chciałoby się rzec „życie na walizkach", jednak do tego bardziej pasowało „ucieczka wokół świata".

Całą drogę przespaliśmy, a gdy dotarliśmy na miejsce, zobaczyłam przez szybę mały dom ogrodzony wysokim płotem. Budynek był zbudowany z szarego kamienia, a wykończenia były drewniane. W środku niczemu się nie przyglądałam, nie interesowało mnie w tamtej chwili jak wyglądał. Byłam zbyt przejęta tym, że doktor był na wolności, a my musieliśmy się ukrywać. Na dodatek nic na to nie mogliśmy poradzić. Byłam podenerwowana, więc ruszyłam prosto do wyznaczonego dla mnie pokoju, rzuciłam plecak gdzieś na podłogę, a sama ciężko uwaliłam się na łóżku. Po to tylko, żeby po chwili się z niego zerwać i zacząć krążyć po pokoiku. Za mną do pomieszczenia wpadł Aaron, który zaczął mi się badawczo przyglądać, jakby nie do końca wiedział co ja właściwie usiłowałam zrobić. Właściwie, czy ja sama wiedziałam co robiłam? Chyba tylko podświadomie rozładowywałam stres.

Ciężko usiadłam na podłodze, niczym obrażone na cały świat dziecko. Z miną zdecydowanie nie tęgą, zapewne przypominając tak zwanego „kota srającego na pustyni" niż człowieka pełnego rozumu. Chłopak przycupnął naprzeciwko mnie ewidentnie zakłopotany.

– Aida, co się stało? – zadał pytanie nieco nie na miejscu.

A nie nic, wszystko w porządku. Z wyjątkiem jedynie, że zostałam wykopana z domu, wujek okazał się szalonym naukowcem, cały czas tylko uciekamy, a ty jesteś jakimś zmutowanym smoko-człowiekiem – cisnęło mi się na usta, jednak nie zrobiłam tego srebrnowłosemu i nie wypaliłam pierwszego co mi ślina na język dała.

Nic nie odpowiedziałam, po prostu westchnęłam i rozłożyłam się plackiem na dywanie, który po chwili zaczęłam gładzić, chcąc przenieść moje myśli tylko na to, w którą stronę sztuczne włókna wyglądały lepiej.

– Jak myślisz Aida, mój brat zrobił tym ludziom specjalnie krzywdę? – przerwał ciszę i usiadł w ten sposób, żebym mimo wszystko mogła mu spojrzeć w twarz.

– Uważam, że doktor go okłamał. Pewnie powiedział, że ludzie z policji chcą im zrobić krzywdę i są wrogami. Nie martw się, jestem pewna, że niedługo uda się ich znaleźć- uśmiechnęłam się lekko, próbując sama siebie przekonać do własnych słów.

– Ale jak ich złapią, skoro on jest za silny dla zwykłych ludzi? – W tym momencie już wiedziałam, że zaraz nasza rozmowa miała spaść na niezbyt przyjemne tory.

– Na pewno sobie jakoś poradzą, w końcu agencja została specjalnie po to założona, muszą mieć jakiś plan. – Próbowałam na spokojnie wybrnąć z tego tematu.

– Ale oni są tylko ludźmi, powinienem im pomóc. – Upierał się przy swoim.

Nie męczyłam się przez tyle z ukrywaniem ciebie, żeby się świat zaraz dowiedział, że jesteś jakimś X-Menem niczym z komiksu. Co to to nie, z takich tarapatów cię później nie wyciągnę, jak uznają, że będą cię chcieli rozłożyć na czynniki pierwsze, aby się dowiedzieć jakim cudem żyjesz.

– Ech – westchnęłam ciężko – Wiem, że chcesz jak najszybciej znaleźć swojego brata, ale muszą to zrobić agenci. Ja mogłam cię tylko nauczyć języka, ale nie wiem jak to zrobić z twoimi umiejętnościami, które jeszcze nie są całkowicie rozwinięte.

– Wiem, ale chciałbym mimo wszystko spróbować. – Widziałam po jego oczach, że nie miał zamiaru zrezygnować z tego pomysłu.

– Dobra, skoro tak bardzo ci zależy to możesz spróbować, ale najpierw agencji muszą dowiedzieć się, gdzie przebywają.

Granica jawy : Jowialne srebro |Tom 1 zakończonyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz