Rozdział 27.

3.4K 216 5
                                    

CAMERON'S POV

Potrzebuję świeżego powietrza.

Bez chwili wahania wstaję i wychodzę na zewnątrz. Nash chyba poszedł gdzieś z Savannah, bo nigdzie nie mogę ich znaleźć. Spoglądam w bezchmurne niebo i biorę głęboki wdech. Powietrze wokół przesycone jest solą morską i przyjemnie pachnie.

Wchodzę pomiędzy drzewa i idę wzdłuż wąskiego strumienia, który z czasem staje się coraz szerszy. Moim oczom ukazują się skały i kamienie, a po środku tego wszystkiego jest niewielkie jeziorko.

Siadam na szczycie jednego z głazów i wpatruję się bezsensownie w dal, starając się skupić na plusku wody. Chciałbym wyrzucić z głowy wszystkie niepotrzebne myśli i choć na chwilę odpocząć od wszystkiego i wszystkich.

-Cameron?

Zaciskam powieki. Zwariowałem. Zaczynam słyszeć jej głos, nawet kiedy jestem sam.

-Cameron!

Otwieram gwałtownie oczy i widzę biegnącą w moją stronę Collins. Jest sama.

-Chloe. - Posyłam jej blady uśmiech. Ona też nie wygląda na najszczęśliwszą. - Matthew cię wypuścił?

-Potrzebuję twojej pomocy.

SAVANNAH'S POV

-Sav, spójrz.

Nash odgarnia gałęzie i pokazuje mi klif porośnięty bujną roślinnością.

Przedzieramy się przez zarośla i stajemy nad brzegiem morza.

-Jak pięknie - szepczę.

-Chodź dalej.

Kamienie przesuwają się pod naszymi stopami i w końcu tracę równowagę. Nash łapie mnie za nadgarstek chwilę przed tym, zanim upadłabym na twarde skały.

-Uważaj.

Niepewnie wyciąga dłoń w moją stronę i uśmiecha się zachęcająco. Udaję, że wcale nie trzęsą mi się nogi i że złapanie go za rękę to dla mnie nic wielkiego. Układam moją dłoń na jego, a wtedy zamyka palce.

Idziemy dalej, znacznie łatwiej jest się poruszać, kiedy mam oparcie na Nash'u. Siadamy na wysokiej skale wystającej z wody. Nasze nogi wiszą w powietrzu i kiedy przychodzi fala, moczy nasze stopy.

-Więc mówiłaś, że mnie lubisz.

-Nie, chyba ci się przyśniło - odpowiadam sarkastycznie.

Nash chichocze cicho i oblizuje wargi. Staram się na niego nie gapić.

-A ty powiedziałeś, że mnie uwielbiasz. - Unoszę brwi i zmuszam usta, by przestały się uśmiechać.

-Skąd ta pewność siebie, panno Brownlee?

Szturacham go w ramię.

Nie wiem, co mówi potem, bo przychodzi ogromna fala i niemal porywa nas ze sobą.

-Nash! - wrzeszczę.

Chłopak podaje mi rękę i uciekamy stamtąd jak najszybciej. Ja jestem przerażona, ale on dusi się ze śmiechu.

-Naaash! - naśladuje ton mojego głosu i kładzie się na ziemi. Jest cały mokry, zupełnie jak ja.

Patrzę na niego początkowo oburzona, ale nie mogę być zła dłużej niż kilka sekund, bo widok Nash'a tarzającego się po ziemi jest zbyt rozbrajający. Kończy się tym, że kładę się obok niego i teraz już oboje płaczemy ze śmiechu.

                           ~*~*~*~

Wracamy do domku, ale wszystko wokół wygląda podobnie i błądzimy.

Different | Matthew Espinosa & Cameron Dallas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz