Rozdział 21.

3.9K 236 18
                                    

CHLOE'S POV

Nazajutrz rano, gdy biegnę do domu Christine, nikogo w nim nie ma, nawet jej samej. Ostatnimi czasy stan zdrowia kobiety polepszył się do tego stopnia, że może już samodzielnie opuszczać dom i wykonywać większość czynności, ale Matthew i ja mimo wszystko nadal jej pomagamy.

Na stole widzę kartkę z wiadomością kierowaną... do mnie. Przebiegam tekst wzrokiem. Rozpoznaję pismo Matt'a.

"Chlo, pojechaliśmy na męską wycieczkę, wrócimy dopiero w nocy. Zadzwonię, kiedy będę mieć pewność, że już nie śpisz, bo nie chcę cię obudzić. Bez sensu... przecież skoro to czytasz to już nie śpisz..."

To takie w jego stylu, nie mogę się nie uśmiechnąć.

"W każdym razie, zadzwonię. Zostawiliśmy ci Savannah i Hayes'a do towarzystwa, tylko uważaj, bo chyba jeszcze o tym nie wiedzą... Przypilnuj ich, bo wiesz... ona go pociąga. Jakby to powiedziała Rachel, nie chcemy na razie żadnych dzieci. Chwila, Hayes to dziecko.......... Okej, muszę już iść, reszta patrzy na mnie jakbym im coś zrobił. Tak w ogóle to nie wiem, po co to pisałem, mogłem zadzwonić... Okej, nie ważne. Do wieczora, Chlo.

Kocham Cię, Matthew"

Męska wycieczka? Hm, okej. Wolę nie wiedzieć co kryje się pod tą nazwą.

Wygląda na to, że cały dzień spędzę z Savannah i nieodstępującym jej na krok Hayes'em. Bardzo ich polubiłam. W gruncie rzeczy każdego z gości Matt'a, oczywiście oprócz Alexis, trudno jest nie lubić. To co, że w przypadku Nash'a to on nie lubi mnie, pff... To tylko jakiś tam Grier.

Matthew zgodnie z obietnicą dzwoni do mnie, kiedy kończę jeść śniadanie. Na jego głos moje serce przyspiesza, zupełnie jak wtedy, gdy stoi obok. Czy to normalne, że nadal tak na niego reaguję?

-Dzień dobry kochanie, jak ci się spało? - Słyszę, jak przekrzykuje chłopaków. Najwyraźniej odchodzi od nich kawałek, bo po chwili hałas po drugiej stronie cichnie zupełnie.

-Źle, bo bez ciebie. Nie miał mnie kto przytulić - skarżę się.

-Następnym razem poproszę o to Annę.

-Ha. Ha. Bardzo śmieszne.

Przewracam mimowolnie oczami. Nie kłamałam, naprawdę nie mogłam zasnąć. Jakoś leżąc obok Matt'a, z jego rękami oplatającymi moją talię i twarzą obok twarzy spało mi się 72827192 razy lepiej.

-Co wy tam robicie? - pytam. - Macie mi wrócić w całości, jasne?

-Dobrze, psze pani.

-Matt - warczę.

-Okej, przepraszam - mówi. - Nie przejmuj się, nie robimy nic odbiegającego od zwykłych męskich wycieczek.

Czy tylko mnie śmieszy to wyrażenie?

-Dlaczego zostawiliście Hayes'a? Myślałam, że on też jest chłopakiem.

-No właśnie, chłopakiem. Pojechali sami mężczyźni.

Mimowolnie wybucham śmiechem.

-Okej, wracaj do reszty.

Dlaczego to mnie tak śmieszy? To nie powinno mnie tak śmieszyć.

-Pozdrów chłopaków, a zwłaszcza Nash'a. Bawcie się dobrze.

-Okej, pozdrowię. I dzięki, ty też.

-Kocham cię, do zobaczenia wieczorem, Matthew.

-Ja ciebie też. Na razie, Chlo.

Wstaję od stołu i sprzątam po śniadaniu, a następnie idę do domu Hathaway, żeby obudzić Savannah i Hayes'a.

Different | Matthew Espinosa & Cameron Dallas Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz