7

6.1K 204 10
                                    

Nie wiedziałam jak długo spałam, bo gdy otworzyłam oczy, na zewnątrz wciąż świeciło ostre słońce. Nie byłam pewna godziny, do mego serca wkradło się poczucie zdezorientowania oraz niepokoju.

Lekko uniosłam się na łokciach, toteż narzuta zsunęła się na moje biodra. Dopiero wówczas zorientowałam się, że jestem naga jak w dniu stworzenia! Goła jak święty turecki! Czy to Marcello mnie rozebrał ?

Przypomniałam sobie jednak, jak wycierał mnie ręcznikiem, a potem zapakował do łóżka, okrył narzutą i wyszedł z pokoju zostawiając samą. Owinęłam się prześcieradłem tak szczelnie, by nie prześwitywał przez nie nawet najmniejszy skrawek ciała i podeszłam do szafy z ubraniami, o której wspominała Paulette. Otworzyłam szafę i kolejne pozytywne zaskoczenie!

Bowiem w środku wisiały równiutko na wieszakach różne babskie ciuszki z metkami od znanych projektantów. Gucci, Prada, Chanel i wielu innych! Na półkach leżała ułożona w stosik kobieca bielizna, prosto ze sklepu. Zajrzałam jeszcze do szafki, która - jak się domyślałam - powinna być wypełniona zawartością w postaci butów.

Nie myliłam się - mój wzrok spoczął na pantoflach od Balenciagi i Manolo Błachnika i kogo tam jeszcze zapomniałam wymienić!

Zapomniałam zupełnie o prześcieradle, obwijającym moje ciało szczelnym kokonem. Opadło z szelestem do moich stóp, gdy kompletowałam strój. Pomyślałam mimochodem, że Paulette na pewno wiedziała, kto zajmował ten pokój przede mną.

Może nowiusieńkie ubrania były przygotowane dla tej właśnie osoby? Nic jednak nie mogło popsuć mojego humoru, gdy zakładałam na tyłek czarne, koronkowe figi i takiż biustonosz Intimissimi, tunikę z wysokim stanem, podkreślonym czerwoną wstęgą w talii. Do tego czarne jak noc jeansy oraz krwistoczerwone baleriny Balenciagi.

Nie, żeby specjalnie mnie jarały markowe ciuchy, ale dobrze choć raz w życiu móc sobie pozwolić na szczyptę czegoś, za co nie musisz płacić z własnej kieszeni! Lek na smutek kobiety.
Nowe ciuchy i buty, w których może wybierać i przebierać do woli!

Przejrzałam się w lustrze stojącym na toaletce i uśmiechnęłam się do swego odbicia z uznaniem. Po czym, nie mogąc nigdzie znaleźć porządnego grzebienia, musiałam zadowolić się uczesaniem włosów zwykłą szczotką. Jako - tako doprowadziłam swoją czuprynę do ładu i nie wiedziałam, co mam zrobić z resztą czasu. Zastanawiałam się, czym zająć myśli oraz ręce, w oczekiwaniu na kolejny ruch Marcella di Ferro.

Żeby nie oszaleć z niepokoju, usiłowałam skupić się na „tu i teraz", bo chyba przecież nie będę wiecznie siedziała zamknięta w sypialni?

Pościeliłam łóżko i podeszłam ostrożnie do okna, z którego roztaczał się widok na dobrze utrzymany, kipiący powodzią barw ogród.

- Piękny - wyszeptałam w nabożnym podziwie.

Choć, przyznając się sama przed sobą, ja nie potrafiłabym o niego zadbać tak, jak by należało. Był duży i na samą myśl, iż miałabym godzinami grzebać w ziemi, ogarniało mnie zniechęcenie do prac ogrodniczych. To nie było moje powołanie. Zdecydowanie.

Odeszłam od okna, by skierować się w stronę drzwi wyjściowych z mojego tymczasowego więzienia. Poruszałam się cichutko niczym myszka i przyłożyłam do drzwi ucho nasłuchując odgłosów zza nich. Nic. Cisza.

Może więc miałam szansę na wyjście? Nadzieja matką głupich, lecz nacisnęłam lekko klamkę, a gdy drzwi natychmiast ustąpiły, serce zabiło mi niespokojnie. Niepewnie wystawiłam głowę poza próg, by natychmiast zderzyć się z twardym, męskim ciałem, które należało do Marcella. Mężczyzna spoglądał na mnie z zagadkowym uśmiechem na swoich idealnych ustach.

DrańWhere stories live. Discover now