16

3.1K 142 0
                                    

Rano mimo niewielu godzin snu, obudziłam się dość wypoczęta i to jeszcze przed dziewczynami. Korzystając z okazji, wzięłam szybki prysznic. Gdy skończyłam poranną rutynę, było już po siódmej, więc obudziłam współlokatorki i wyszłam z pokoju, aby pójść obudzić chłopaków. Weszłam do ich dormitorium, jak zawsze zastając wielki syf. Podeszłam do Remusa, który jako jedyny nie spał.

-Dzień dobry. – przywitał się.

-Hej. – pocałowałam chłopaka i usiadłam obok niego. – Jak się czujesz?

-Dobrze.

-Na pewno?

-Tak.

-Ale i tak zostań.

-Nie, idę normalnie na lekcje. – upierał się.

-Ale jak coś będzie nie tak to mów.

-Dobrze mamo. – ironizował, na co się zaśmiałam, tak samo jak on.

-Dobrze dzieciaku. Pójdziesz na lekcje.

-Dzieciaku? Serio?

-No co? Ty zacząłeś.

-Oj tam. Budzimy ich? – wskazał głową na pozostałych Huncwotów.

-Jeszcze się pytasz? Ty budzisz Jamesa, a ja Syriusza i Petera.

-Czemu ja mam budzić Jamesa? – zdziwił się.

-Bo ja będę go budziła jak wrócimy do domu. – wyjaśniłam, na co chłopak się zaśmiał i zaczął budzić mojego bliźniaka. Za to ja zajęłam się pozostałą dwójką. Jak z Peterem poszło gładko, to Black za nich nie chciał wstać. – Syriusz bo użyję siły.

-Tak jasne. – mruknął w poduszkę, ale i tak to usłyszałam.

-Sam tego chciałeś. Ale nie miej pretensji, że nie ostrzegałam. – powiedziałam i podniosłam materac, zwalając z niego Łapę, a potem oblewając go dodatkowo wodą, aby nie przyszło mu do głowy, żeby położyć się z powrotem. Widać, że się zdenerwował.

-Czyś ty zwariowała?!

-Ja? Nie, no co ty. Podziękuj moim kolegom z Durmstrangu. – wyszczerzyłam się w jego stronę, irytując go tym jeszcze bardziej.

-Budzili cię tak? – zdziwił się James.

-Z raz, czy dwa się zdarzyło, a co? Też jesteś chętny? – zapytałam z wrednym uśmieszkiem.

-Podziękuję. – powiedział podnosząc ręce w ramach kapitulacji.

-No, a teraz się ubierać, bo zaraz śniadanie i lekcje. Idziesz Remus? – zwróciłam się do chłopaka, który właśnie wyszedł z łazienki.

-Jasne.

-No i super. – wzięłam swoją torbę, którą tu przyniosłam i wraz z chłopakiem, wyszliśmy z pokoju, a następnie z wierzy. Szliśmy korytarzami zamku, trzymając się za ręce, rozmawiając na różne tematy. Gdy doszliśmy do Wielkiej Sali, usiedliśmy na swoich miejscach i zaczęliśmy jeść. Nagle obok nas pojawiła się Lily i usiadła obok mnie.

-A gdzie reszta? – zapytała, nie zauważając nigdzie reszty Huncwotów.

-No cóż, powiedzmy, że Syriusz miał nietypową pobudkę i teraz próbuje się pobierać. – powiedziała Remus śmiejąc się. Ja też zaśmiałam się pod nosem, wiedząc co niedługo nastąpi. Rudowłosa spojrzała na mnie spod przymrużonych powiek.

-Co mu zrobiłaś?

-Ja? Nic. Tylko obudziłam go tak jak budzili mnie w Durmstrangu.

-No to już nie żyjesz. – westchnęła. Zaczęłam uśmiechać się jak głupia, co zaniepokoiło Remusa.

-Coś jeszcze? – zapytał niedowierzając.

-Zaraz zobaczysz. – powiedziałam uśmiechając się złowieszczo. Po jakiś trzech, może czterech minutach do Sali wpadł wściekły Syriusz z różowymi włosami co przy ich długości, wyglądało komicznie. Wszyscy uczniowie zaczęli się śmiać, nawet niektórzy nauczyciele. Nawet u McGonagall zauważyłam cień uśmiechu.

-Camila! Już nie żyjesz! – wydarł się.

-Ale dlaczego? – zapytałam jakby nigdy nic.

-Co ty zrobiłaś, że to się nie chce zmyć?!

-Ale to nie ja. – powiedziałam, udając niewinną.

-Jak nie ty, jak ty. To ty mnie obudziłaś! – zarzucił.

-Syriusz czy ty nie masz gorączki? Jesteś strasznie czerwony i majaczysz. – zapytałam co spowodowało kolejną salwę śmiechu.

-Masz to odczarować. – powiedział starając się być spokojnym.

-A co będę z tego miała?

-Kupię ci piwo kremowe. – powiedział od razu.

-Kusząca propozycja.

-Cami proszę cię.

-No niech ci będzie. Znaj mą dobroć. – rzuciłam w jego stronę fiolkę z eliksirem, który wypił, a jego włosy wróciły do normalnego koloru.

-Dzięki. – mruknął, siadając na swoim miejscu.

-Wiesz co Łapo? Ładnie ci w różu. – przyznał James. Osoby siedzące najbliżej, zaczęły się śmiać. Syriusz, o dziwo również. W dobrym humorze poszliśmy na lekcje. Wieczorem grałam z dziewczynami w butelkę, do której później dołączyli się Huncwoci i było naprawdę wesoło. Ale musze zapamiętać jedno. Nigdy nie brać wyzwań od Syriusza. 

Siostra PotteraTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang