[8]

314 10 2
                                    

Od próby samobójczej Noaha minęły dwa tygodnie niedługo zaczynam rok szkolny na studiach medycznych.

Na tych samych studiach jest Maya, Olivia i Fred.

Jutro Jack i pozostali wyjeżdżają do siebie. Bardzo jest mi smutno.

-może spędzimy ten dzień razem?-spytał Jack.

-chętnie-odpowiedzialam i chwyciłam go za rękę.-to... Gdzie idziemy?

-macie tu jakiś park rozrywki?-spytał.

-chyba...tak...-powiedziałam.

-dobra, to ty poszukaj trasy,  a ja idę tylko do łazienki-powiedział i zniknął za drzwiami toalety.

Jack pov

To łazienki nie poszedłem się załatwić czy coś z tych rzeczy. Z kieszeni wyciągnąłem woreczek z białym proszkiem.

Otworzyłem go i wyspałem sobie trochę do buzi*.
Od razu poczułem się wspaniale.
Oczywiście Susan nic o tym nie wie i dobrze, bo pewnie by ze mną zerwała gdyby się o tym dowiedziała. A przecież nie skończę z tym, ponieważ sprawia mi to przyjemność.

Po chwili wyszedłem z łazienki, gdy przypomniałem sobie, że zostawiłem woreczek na umywalce.

Niestety było za późno. Susan już tam weszła.

Susan pov

Weszlam do toalety zrobić siusiu i zauważyłam woreczek z białym proszkiem.

Bez wahania mogłam stwierdzić że to amfetamina.

A po tym że przede mną w łazience był Jack, wywnioskowałam że to jego.

Chwyciłam dwoma palcami woreczek i wyszłam z łazienki.

-czegoś zapomniałeś-rzuciłam obojętnie pokazałam mu woreczek.

-mogę to wyjaśnić... - powiedział.

-nie, nic mi nie musisz wyjaśniać-prychnęlam i obrocilam się do niego plecami. - powiedz mi, dlaczego ty do jasnej cholery mnie okłamujesz?!

Nic nie powiedział.
Odwrocilam się.

-nie rozumiesz tego, że się o ciebie martwię!?-krzyknęłam.

-to po co się o mnie martwisz w takim razie!?-wybuchnął.

-bo cię kocham! Bo nie chcę cię stracić przez jakiś głupi proszek!-krzyczałam a mój głos się załamywał.

-też cię kocham, ale nie zabraniam ci robić rzeczy które cię uszcześliwiają! -warknął.

-ty nie rozumiesz że to cie może zabić!?-krzyczałam a po moich policzkac spływaly łzy.

-gadasz jak moja matka!-wrzasnął.

-bo się o ciebie troszcze nie rozumiesz?!-warknęłam.

-ten dzień razem to był chyba zły pomysł!-krzyknął.

Poczułam jak coś ukłuło mnie w serce.

-masz rację i nie chce być w tym mieszkaniu ani minuty dłużej-fuknęłam.

Wzięłam swoją torebkę i byłam gotowa do wyjścia, ale przyszedł mi do głowy jeden pomysł.

Podeszłam do Jacka i uderzyłam go z liścia.

-to za spieprzenia mi dnia idioto-warknęłam i wyszłam z jego mieszkania.

-ty chyba nigdy nie znajdziesz sobie porządnego chłopaka, Susan-powiedziałam do siebie w myślach.

𝐘𝐨𝐮'𝐥𝐥 𝐧𝐞𝐯𝐞𝐫 𝐛𝐞 𝐦𝐢𝐧𝐞 [𝐟.𝐰 & 𝐣.𝐠] ✔حيث تعيش القصص. اكتشف الآن