42

4.6K 289 19
                                    


   O umówionej godzinie, dziewczyna stawiła się przy McGonagall, co jeszcze bardziej zdziwiło kobietę. A ku jeszcze większemu szoku, to przykłady Regulus Black się spóźnił. Wpuściła ich do opuszczonej, zakurzonej klasy. Odebrała im różdżki i po raz ostatni raz posłała im podejrzliwe spojrzenie. Kiedy byli w końcu sami, Ślizgon założył ręce na piersi. Jego brwi były zmarszczone, a niewielki uśmiech błąkał się po jego twarzy.

- Coś cię śmieszy? - zapytała Aurora wpatrując się w chłopaka. Rzuciła w niego szmatą, którą zręcznie złapał. - Ja czyszczę podłogę, ty półki.

- Przyszłaś punktualnie. - stwierdził brunet zabierając się do wyznaczonej roboty. - Specjalnie dla mnie, prawda? - odpowiedziało mu jedynie pogardliwe spojrzenie. Uniósł wysoko brwi i podszedł do dziewczyny. - Obraziłaś się?

Nie odpowiedziała mu. Musiała mu dać nauczkę. Cóż, ona jedynie zadbała o ich wykształcenie, a on odpłaca się jej jakąś "zemstą", teraz będzie cierpieć. Jednak nie wszystko poszło po jej myśli, ponieważ chłopak nie dociekał co jej się stało, tylko z powrotem wrócił do czyszczenia półek. Nie urywała przed sobą, że była zawiedziona. Stłumiła westchnięcie i wzięła się za mycie podłóg. Przez pół godziny pracowali w cisz, która była dla dziewczyny bardzo przytłaczająca.

- Regulus? - odezwała się wreszcie. Na twarzy Blacka pojawił się triumfalny uśmiech. Z trudnością zachował kamienny wyraz twarzy. Aurora kilka razy jeszcze wymówiła jego imię, co dawało mu dodatkową uciechę. Nikomu się nie przyznał, ale uwielbiał jak Robinson wymawiała jego imię. Była coraz bliżej, aż w końcu była naprzeciwko jego pleców. - Black? - zastukała palcem w jego ramię. Brunet obrócił się w jej stronę. 

- Mówiłaś coś? Nie słyszałem. - powiedział jakby nigdy nic. Szatynka przewróciła oczyma. W komu jak komu, ale w Regulusie nadzwyczaj często wybudzała się ślizgońska natura, którą dziewczyna też w jakiś sposób pokochała. Na dobrą sprawę, nie mogła sobie już wyobrazić innego Regulusa.

- Też myślę, że to wiatr. - odrzekła kiwając głową. - Pomińmy fakt, że żadne okno nie jest otwarte. - dodała, przybliżając się jeszcze bardziej. Stanęła na palcach, aby móc wyszeptać do jego ucha. - Regulusie, a ty sądzisz, że to wiatr, czy może coś innego? - Black starał się być silny, ale i tak przeszły go dreszcze. Aurora to wyczuła. Uśmiechnęła się pod nosem, jednak nie przestawała. - Mhym. Wiesz co? W dzieciństwie kochałam wiatr. Tak bardzo, że mówiłam iż ja nim zarządzam. Czyli byłam jego królową, nie sądzisz? - jej ręka oplotła szyję chłopaka, a ten objął ją w talii. Zaśmiała się cicho przypominając sobie dawne czasy. 

Uwielbiała wiatr, to była prawda. Zazwyczaj jesienią wpadała w liście i rzucała nimi mówiąc " A ty będziesz najlepszym śpiewakiem. ". Christopher Robinson, który był jej ojcem, bawił się razem z nią. On jednak zawsze powtarzał " A ty dotrzesz do moich starych przyjaciół i powiesz im, że tęsknię". Wtedy nie widziała jego smutnego wyrazu twarzy. Przypominając sobie jego obraz po latach, zrozumiała. Każdy miał kiedyś przyjaciół, bez których jego życie byłoby zwyczajne. Nudne. To przyjaciele rozświetlają nam dzień. Powodują, że chce nam się żyć. A co najważniejsze, zapominamy o innych, smutnych, złych sprawach. 

Co innego miłość. Świadomość tego, że ma się kogoś, do którego pasujesz jak puzzel do puzzla. Poczucie bezpieczeństwa, wartości, kochania. Nie raz zdarzają się chwilę, w których mamy moment zwątpienia. Zadajemy sobie pytanie "Czy to na pewno ona/on?". Gryfonka wiedziała, jednak nie zadawała sobie tego pytania zbyt długo, ponieważ wiedziała że to ten. 

Aurora uśmiechnęła się smutno. Przestała szeptać, co zwróciło uwagę Regulusa. Spojrzał na nią, a w jej oczach błyszczały łzy. Black natychmiast ją mocno przytulił. Dziewczyna oddała gest. 

Ślizgon pogładził ją po włosach, tym razem on szeptał uspokajające słowa. Nim także targały emocję. Chciał się dowiedzieć, co doprowadziło ją do takiego stanu. Wiedział też, że nie może wywierać na niej presji. 

- Cieszę się, że was mam. - oznajmiła nagle z wielkim uśmiechem na twarzy. Spojrzeli sobie w oczy.

- Nie. To my się cieszymy, że mamy ciebie. - po chwili milczenia, jednak dodał, co spowodowało śmiech u dziewczyny. - Dlaczego ja jestem taki miły? 

Nie bój się / Regulus BlackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz