37

4.9K 295 17
                                    


Powywieszane świąteczne dekoracje, dodawały tylko uroku szkole, która już sama w sobie wyglądała jakby czekała na nie całe rok. Niektórzy uczniowie wyjeżdżali na święta do domów, ponieważ woleli spędzić je w rodzinnym gronie, inni zaś (głównie siódmoklasiści) chcieli przebywać w tym okresie z przyjaciółmi. W tym gronie była między innymi Aurora Robinson, która siłowała się ze swoją szczotką do włosy i przeklinała pod nosem, co spotykało się zniesmaczonym wyrazem rudowłosej Lily Evans. Zdenerwowana szatynka rzuciła rzeczą o podłogę i pokręciła swoją głową, by rozwalić fryzurę.

- Jesteś pewna, że nie chcesz...

- Tak. To są moje ostatnie święta w Hogwarcie, i chce je spędzić z wami. - przerwała jej Robinson i poprawiła sznurówki. Spojrzała na przyjaciółkę, po czym kiwnęła głową na znak, że mają wyjść. Chwilę później już były w Pokoju Wspólnym, gdzie na kanapie leżeli rozwaleni Huncowci. Aurora niewiele myśląc skoczyła na nich i rozłożyła się na jednym z przyjaciół.

- Ej ej, bo jeszcze mój braciszek będzie zazdrosny. - zaśmiał się Syriusz, na co dziewczyna prychnęła. Uśmiechnęła się pod nosem i objęła Remusa, który czytał książkę.

- No jasne, bo ma o co. Swoją drogą dostaliście już prezenty? - zapytała podekscytowana. Peter, Syriusz i James, spojrzeli spod byka na Lupina i założyli ręce na piersi.

- On popsuł nam całą zabawę! - oburzył się Potter, poprawiając swoje okulary, które spadły mu z nosa. Lily uniosła wysoko brwi do góry i usiadła koło swojego chłopaka, który pocałował ją w policzek.

- Remus! Jedyną osobą, która może psuć zabawę, jestem ja. - oświadczyła rudowłosa i spojrzała na książkę chłopaka.

- Stwierdziłem, że odpakujemy razem te prezenty? Wiecie, żeby jeszcze bardziej poczuć tą magie świąt. - westchnął szatyn i uśmiechnął się delikatnie, co sprawiło, że Robinson pokręciła głową i ruszyła do dormitorium przyjaciół. Wszyscy patrzyli się na nią ze zmieszaniem i zdziwieniem.

- To idziemy otwierać te prezenty?

*

W porze drugiego śniadania, weszli do Wielkiej Sali, gdzie jak co roku, stoły czterech domów było porozsuwane, a po środku stał tylko jeden długi. Siedział już przy nim oczywiście Dumbledore, McGonagall i Flitwick. Przywiali się z nimi i zasiedli na swoje miejsca. Aurora zauważyła Regulusa, który grzebał coś w swoim śniadaniu. Upewniła się, że nie ma żadnego Ślizgona i przysiadła się do niego. On jednak nie zwrócił na nią uwagi.

- Teraz mnie ignorujesz? - zapytała lekko drwiącym tonem, Black od razu spojrzał na nią i westchnął głęboko. Przeczesał dłonią swoje włosy i rozejrzał się dookoła czy nikt nie patrzy. Posłał dziewczynie delikatny uśmiech.

- Wesołych Świąt, Auroro. - powiedział i pocałował szatynkę w skroń, co ją oszołomiło, jednak też bardzo to się jej spodobało. Uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła coś z tylnej kieszeni. Była to pomniejszona torba. Odczarowała ją do normalnych rozmiarów i poleciła brunetowi by ją otworzył. W ręku trzymał szmaragdową szkatułkę z srebrnym wężem. Zestresowana Gryfonka potarła swoje ręce i spojrzała wyczekująco na Regulusa.

Chłopak za to był zdziwiony i jakby... doceniony? Nie znał tego uczucia. Dla jego matki zawsze najważniejsza była czysta krew, a gdy głosił tą ideologie, mówiła tylko ,, Dobrze, tak dalej. Rób wszystko by nasze dobre imię było odzyskane ". Nigdy nie zwracał uwagi na to, że robi źle, po prostu wpajano mu coś od dzieciństwa, a on ślepo to wchłaniał niczym gąbką. Dopiero kiedy został oznaczony Mrocznym Znakiem, zrozumiał, że to błąd. Było jednak już za późno. Regulus westchnął. Uśmiechnął się delikatnie i posłał jej wdzięczne spojrzenie. Black chwilę później wyjął z kieszeni niewielkie pudełeczko, i podał je Aurorze.

Otwierała je tak powoli, jakby bała się, że to co jest tam zaraz wybuchnie. Cóż po Blackach nigdy nie wiadomo czego się spodziewać. Jednak to co zobaczyła w środku, w żadnym wypadku nie przypominało tykającej bomby. Był to śliczny złoty naszyjnik. Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i wzięła go do ręki. Obróciła głowę i ze szerokim uśmiechem, powiedziała:

- Wesołych Świąt, Regulusie.

Nie bój się / Regulus BlackOn viuen les histories. Descobreix ara