41

4.8K 272 108
                                    

            Następnego dnia Aurora obudziła się wtulona w nagie ramię Regulusa, a sam chłopak jeszcze spał. Najciszej jak mogła wygrzebała się spod koca. Ubrała się w ubrania z poprzedniego dnia, które nie wątpliwie były delikatnie poszarpane. Gryfonka spojrzała na zegarek Ślizgona, który wskazywał na to, że od dwudziestu minut byli spóźnieni na pierwszą lekcję. Obróciła się w jego stronę z celem powiedzenia mu o tym, jednak brunet siedział już ubrany i przewiercał ją wzrokiem.

- Co? Jak? Ty spałeś! O tu...- powiedziała, patrząc na niego ze zdziwieniem. Chłopak jedynie uśmiechnął się szelmowsko. Pociągnął ją do siebie tak, że dziewczyna siedziała na niego okrakiem. Otwierał już usta aby coś powiedzieć, ale szatynka go wyprzedziła. - Black, do cholery! Spóźnimy się na lekcję! - warknęła, po czym uderzyła go w ramię. Uczeń domu Salazara przewrócił oczami, a po chwili pomógł brązowookiej wstać.  

- Jesteś Huncwotką, a martwisz się o lekcję? - zapytał Black, kiedy przemierzali korytarze Hogwartu szybkim krokiem. - Moglibyśmy dzisiaj nie iść na lekcję. Porobić coś lepszego. - starał się ją przekonać, ale dziewczyna pozostawała nieugięta. Nie zamierzali iść na eliksiry z dwóch powodów. Pierwszym z nich były ubrania, które były dość... dziurawe i poszarpane. Drugim zaś, było to, że lekcja powoli się kończyła, i dziwnie byłoby gdyby uczennica z domu Godryka i uczeń domu Salazara przyszli w tym samym momencie. 

To wcale nie byłoby podejrzane.

Kiedy byli już na korytarzu, który ich rozdzielał, Gryfonka podeszła do Regulusa z zamiarem pocałowania go, ale chłopak odwrócił głowę. 

- Zemsta jest słodka, kotku. - wyszeptał jej do ucha, po czym odszedł. Aurora przez chwilkę kalkulowała co się wydarzyło. Niewątpliwe było to, że Black był mściwym osobnikiem.

Ubrana w czysty mundurek, wybrała się do kuchni coś przekąsić. Następnie usiadła przed salą transmutacji. Znudzonym wzrokiem czekała aż wszyscy zbiorą się pod klasą. Pierwsi, ku jej zdziwieniu byli rozradowani Huncwoci oraz jej zmartwiona przyjaciółka.

- Gdzieś ty była?! Ty wiesz jak się martwiłam!? Nie, nie wiesz! W końcu cię nie było! A teraz słucham wyjaśnień. - warknęła zezłoszczona rudowłosa, która przykładała jej palec do klatki piersiowej. Z tyłu chłopcy zachichotali. Aurora uśmiechnęła się szeroko. Cóż, nie chciała się spowiadać Lily, przy tylu osobach, które wlepiały w nie swoje dociekliwe spojrzenia. Przytuliła zielonooką. 

- Opowiem ci w dormitorium. To nie jest najlepsze miejsce. - wszeptała jej do ucha ze swoim markowym uśmiechem, który był wręcz logiem Huncwotów. Rudowłosa posłała jej zdziwione spojrzenie, jednak nie skomentowała jej wypowiedzi.

Kiedy byli już w klasie, McGonagall przeleciała wzrokiem po klasie, po czym zatrzymała go dłużej na Aurorze, która uśmiechnęła się niewinnie do profesorki. 

- Robinson. Zostajesz po lekcji. - oznajmiła, i wróciła do omawiania lekcji, ale cały czas przerywała ją by upomnieć któregoś z Huncwotów. Zazwyczaj był to James lub Syriusz. Tak jak prosiła ją Minevra, dziewczyna została chwilę po lekcji. - Powiesz mi dlaczego nie było cię na eliksirach?

- Zaspałam. - powiedziała obojętnie szatynka. 

- Zaspałaś? Co tym razem cię zatrzymało? - zapytała, jednak odpowiedziała jej cisza. -W środę o osiemnastej, masz szlaban razem z panem Blackiem. - rzekła, poprawiając swoje okulary.

- Syriuszem? - zapytała dziewczyna, chociaż sama znała odpowiedź. Z niejasnych przyczyn, cieszyła się z kary. Możliwość bycia sam na sam z brunetem, była czymś co ją ucieszyło. 

-  Nie. Z Regulusem. Mam nadzieję, że się nie pozabijacie. Rozumiem, to brat Syriusza, a oni nie mają zbyt dobrych kontaktów. Ale...

- Nie musi się pani martwić. - przerwała dziewczyna. - Nie obrażę go, ani nic mu nie zrobię.- oświadczyła, a McGonagall prawie zachłysnęła się powietrzem. Pierwszy raz odkąd poznała Aurorę, nie musiała jej namawiać do czegoś. Była przecież Huncwotką i zmalowała nie jeden kawał, z którego zawsze próbowała się wymigać. Zresztą ze spóźnień także lub z niezrobionych prac domowych. Ile razy słyszała, że esej wpadł jej do kominka, albo spóźniła się, ponieważ zacięła się w łazience. A każdym rokiem były coraz nowsze wymówki. Niedługo później Gryfonka wyszła z sali. Rozejrzała się po korytarzu i spostrzegła, że teraz transmutację mają Ślizgoni z Puchonami. Między nimi zobaczyła Blacka, rozmawiającego z Nottem. Z daleka można było zauważyć, że Ślizgon ze znudzeniem słucha swojego towarzysza, a kiedy czytający Severus dodał coś od siebie, chłopak jakby wybudzał się z transu. 

Regulus wyczuł, że ktoś się w niego wpatruję, dlatego odwrócił głowę w tamtym kierunku. Wcale nie zdziwił go widok niemal nie zauważalnie uśmiechającej się, Aurory. Chciał odwzajemnić ten mały gest, jednak ktoś mógłby to zauważyć, a to było zbyt ryzykowne. Co by było gdyby taki Nott to zauważył i napisał od swojego ojca, który pewnie powiedziałby to jego matce. Na samą myśl o tym przebiegały go dreszcze. Wyjec od Walburgy to ostatnie co chciałby dostać. 

W jego głowie szalały całkowicie inne myśli niż w głowię dziewczyny.

Aurora cały czas myślała o poprzedniej nocy. Czuła, że teraz będzie inaczej. Że coś się zmieni.

A może to była tylko nadzieja? 



Nie bój się / Regulus BlackWhere stories live. Discover now