2 DZIEŃ MARATONU !!!
---Bella---
Obudziłam się w pokoju Luka przez chwilę zastanawiałam się czemu tu jestem, jednak szybko przypomniałam sobie że przyszłam do niego w nocy. Cichutko wymknęłam się z pod jego ręki, a następnie wyszłam z pokoju. Ogarnęłam się i gotowa wyszłam z domu. Przed szkołą zauważyłam Alison razem z Wille, postanowiłam im nie przeszkadzać. Ruszyłam w stronę sali, gdzie jest moja pierwsza lekcja czyli ukochana matematyka (czujecie ten sarkazm?), usiadłam jak zawsze w ostatniej ławce, niedługo po mnie do sali weszła Alison. Jak zawsze gadałyśmy mając w dupie to co mówi nauczycielka. Gdzieś w połowie lekcji ktoś wszedł, była to 2 jakiś chłopaków, byli do siebie mega podobni:
-Droga klaso, mam nadzieję że będzie mili dla nowych kolegów w klasie
-A jak nie to co? - musiałam coś powiedzieć, taka moja natura
-Cicho Black, jeśli dojdą mnie słuchy, że źle ich traktujecie to zostaniecie ukarani - normalnie tak mnie przestraszyła, że już sram w gacie - Chłopcy powiedzcie o sobie kilka słów
-Nazywam się Zack Green, interesuję się motoryzacją oraz jazdą na desce
-Nazywam się Nathaniel Green, jestem bratem tego debila Zacka, uwielbiam motoryzację, piłkę nożną, a także dobrą zabawę
-Dobrze chłopcy, Nathaniel usiądziesz z Alison, a ty Zack - jej wzrok zatrzymał się na mojej osobie, tylko nie ze mną - z Isabellą - dzięki ci boże, dlaczego ja?
Usiadł koło mnie ten Zack, chyba chciał coś powiedzieć, ale olałam go i do końca lekcji nie zwracałam na niego uwagi. Po dzwonku wyszłam wkurwiona z sali i poszłam poszukać mojego brata, całą przerwę go szukałam na marne, normalnie spierdolił gdzieś. Skierowałam się do sali od historii i weszłam nie trudząc się nawet, aby powiedzieć jaki powód był mojego spóźnienia. Jedyne wolne miejsce było koło Zacka, zabijcie mnie i sprzedajcie moje organy, a za pieniądze z sprzedaży pojedźcie na Malediwy i najebcie się jak jeszcze nigdy. Lekcja minęła, miałam wychodzić kiedy nauczyciel kazał mi zostać, no ja pierdolę.
-Oprowadzisz chłopaków po szkole, jasne?
-Ale dlaczego ja?
-Bo mam taki kaprys, to jak będzie?
-Ugh no dobra, ale nie obiecuję że wrócą zdrowi
Wyszłam z sali i na szczęście nie musiałam szukać tej dwójki, podeszłam do nich, powiedziałam że mam za zadanie oprowadzić ich po szkole, nie czekając na ich zdanie ruszyłam. Z tego co zauważyłam poszli za mną, ich oprowadzanie zajęło mi ponad 30 minut, nasza wycieczka skończyła się na dziedzińcu:
-Znacie już całą szkołę, a wiec nara - i odeszłam
Po szkole, która dzisiaj wyjątkowo mi się dłużyła poszłam do domu, wzięłam swój szkicownik i poszłam do parku. Usiadłam na jednej z ławek i zaczęłam rysować krajobraz, który znajdował się przed moim oczami. Moja koncepcja została chyba zmieniona z milion razy, jednak w końcu mój rysunek wyglądał tak jak chciałam. Zauważyłam że zrobiło się ciemno, ruszyłam w stronę domu. Doszłam do domu i dołączyłam do chłopaków i Alison, którzy oglądali w salonie jakiś film, kiedy się skończył Ash powiedział:
-W przyszłym tygodniu przyjadą rodzice i zostaną aż do świąt
-Ile jest dni do świąt?
-Ponad 20 dni
-Co?
-No, nie zauważyłaś
-Nie, czekaj to już jest grudzień?
-No, od jakiś 2 dni
-Nie zauważyłam
-Widać
Po tej rozmowie poszłam do swojego pokoju, posprzątałam syf, aby móc jakoś żyć w tym pokoju. Odświeżyłam się i przebrałam w piżamkę, a następnie zaczęłam siedzieć na telefonie. I rzeczywiście jest już grudzień, nie wiem jak, ale tak szybko minął mi ten czas że nie zauważyłam. Skoro jest grudzień to jeszcze tylko kilka dni i będzie wolne od szkoły. Myślałam jeszcze trochę o świętach i nagle doszło do mnie, że muszę kupić prezenty. Jako iż jestem zapominalska postanowiłam ustawić sobie przypomnienie w telefonie, a w ciągu kilku najbliższych dni wypytać wszystkich czego chcą. Kiedy siedzenie na telefonie mi się znudziło, podłączyłam go do ładowania i rozwalona na łóżku poszłam spać.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Dajcie znać czy rozdział się podoba oraz czy cieszycie się że jest już maraton.
--Autorka--
ESTÁ A LER
Niepokonana
Ficção AdolescenteWiele osób jej zazdrości Wiele osób jej nienawidzi i tylko czeka aż jej sława się skończy Wiele osób ją uwielbia i na to nie pozwoli Jak potoczą się jej dalsze losy?