XXIII. Eleanor

1.9K 220 11
                                    

Cicho płakałam, gdy tylko nikt nie widział. Dla mamy musiałam być silna, bo ona wylała już morze łez. Rozumiałam ją, mimo iż pocieszałam ją słowami „on się obudzi, mamo, nie płacz". Było mi wstyd, że zaczynałam w to wątpić! Minął dopiero miesiąc, a ja traciłam nadzieję! Przecież to był mój silny Braciak, który tyle wycierpiał przez jakiegoś skurwysyna z zaburzeniami psychicznymi! Nie mógł przegrać z kimś takim. Był od niego silniejszy.

W pewnym sensie martwiło mnie coś innego. Mika był z moim bratem rzekomo od ostatnich paru dni przed wypadkiem, ale wydawało mi się, że znacznie dłużej. W końcu przy Alexie znaleziono broń ojca Miki, a skąd miałby ją mieć jak nie od niego?

Otarłam policzki ze słonych łez, by wstać i zajrzeć do Alexa. Moi rodzice przestali go tak często odwiedzać ze względu na swoje własne problemy w pracy. Mama nie mogła brać ciągłego urlopu, a tym bardziej nie ojciec. Ale on to akurat był zaabsorbowany śledztwem. Wyjął stare akta i samo nagranie od Alexa przesłuchiwał chyba ze sto razy. No wybaczcie, też chciałam wiedzieć! Koniec końców okazało się, że to Ethan Lautner porwał mojego brata, był winien zbrodni na dwóch osobach i, co chyba najgorsze, potrąceniu mojego brata. Ojciec nie mógł odpuścić takiej sprawy. Oczywiście nawet samego Nathaniela szukał, by go przesłuchać w tej sprawie, ale człowiek zapadł się pod ziemie. Jednak dowody były tak potężne, że siłą rzeczy wina spadła na Ethana. Nawet na nagraniu było jasne powiedziane, że Alex właśnie rozmawia z Ethanem. Ojciec... nie dopuszczał do siebie, że Alex może coś ukrywać... no cóż, tak, jak ja.

Podeszłam do drzwi, za którymi leżał mój braciszek i znów go tam zastałam. Nathaniel miał czoło na dłoni mojego brata. Przychodził tu naprawdę często, choć nie powinien. Byłam po jego stronie... to znaczy chciałam być. Czułam, że to wszystko jest bardziej skomplikowane, niżeli wygląda. Widziałam jakąś dziwną więź między Alexem a Nathanielem. Wiedziałam też, że to Nathaniel był Theodorem, którego znałam z naszego domu. Nie trudno było go rozpoznać, ale... nie mogłam się wtrącić. Na nagraniu było jasno powiedziane; Nath był gejem, a skoro tak bardzo martwił się o mojego brata, płakał i błagał, by wreszcie się obudził... kochał go. Możliwe, że to sprawa, w którą nigdy nie powinnam wnikać. Może powinnam była naskarżyć pielęgniarce albo ojcu, ale... co jeśli wtedy bym wszystko zniszczyła? Postawiłam na swoją intuicję.

Podeszłam do mężczyzny i położyłam mu rękę na ramieniu. Wzdrygnął się, ale powoli otworzył oczy. Gdy mnie ujrzał, znów jego oczy wydawały się zmęczone. Martwił się.

– Powinieneś odpocząć – szepnęłam.

– Jakoś nie potrafię spać... – odpowiedział równie cicho.

Nie rozmawialiśmy ze sobą zbyt wiele. Widziałam, co przechodzi, ale sama wewnątrz nie byłam silniejsza. Dlaczego miałabym go pouczać? Mama się nie liczy, ok?

~*~

Niosłam świeże kwiatki do wazonu, który to zdobił szafkę nocną w pokoju Alexa. No dobra, powinnam to nazywać salą, ale przecież tam było więcej jego rzeczy niż w innych salach!

Weszłam do pomieszczenia i podeszłam od razu do naczynia. Włożyłam do niego kwiatki, aż nie usłyszałam ochrypniętego głosu.

– El...

Spojrzałam na łóżko brata, by przekonać się, czy czasem nie miałam omam. Miał otwarte oczy i patrzył prosto na mnie. Wciąż wyglądał słabo, ale bez wątpliwości to był mój brat. Przytuliłam się do niego, omal nie wyrywając tych wszystkich kabelków i rurek.

– Alex! Tak cholernie się bałam! Dzięki Bogu!

Łzy same zaczęły lecieć z moich oczu. Płakałam jak małe dziecko. Tak bardzo się cieszyłam. Wreszcie mówił, wreszcie miał otwarte powieki. Żył.

– Moja siostra wzywa „Boga" i płacze? – Zarechotał, choć to bardziej przypominało próbę, bo po sekundzie zaczął kasłać.

– Przepraszam. – Odsunęłam się, dając mu dostęp do powietrza. – Po prostu tak długo spałeś.

Otarłam policzki, by pokazać mu, że to wciąż ja.

– Wyrosłaś, sis. – Uśmiechnął się słabo.

– A ty cholernie schudłeś! – Zaśmiałam się ze łzami w oczach.

– Tęskniłem... Gdzie... Co się właściwie stało? – Ściągnął brwi.

– Och... – Przełknęłam ślinę, siadając na brzegu łóżka. – Zostałeś potrącony przez Ethana. Ojciec dostał to nagranie, które przekazałeś Mikaelowi... No i przez ten wypadek byłeś w śpiączce ponad miesiąc.

– Ile? – Rozchylił usta. – Ojciec... Co z Ethanem?

– Dostał dożywocie. – Wzruszyłam ramionami. – To znaczy... dostanie. Rozprawy jeszcze nie było, ale koleś jest już w kiciu.

– Ethan? Jesteś pewna? – Przełknął ślinę.

Wiedziałam o co, a raczej kogo się martwi.

– Nathan jest na wolności, możesz mi wierzyć, umiem ich już rozróżnić. – Zaśmiałam się, a ten spojrzał na mnie jak na idiotkę. – Bardzo często przesiaduje przy twoim łóżku. Między nami – pochyliłam się, by tylko on mógł to usłyszeć – wiem, że to on był Theo i wiem, że bardzo cię kocha.

Alex przyłożył sobie dłoń do twarzy, jakby był trochę tym zażenowany, ale ja już miałem pewność, że to nie była jednostronna miłość.

– Możecie na mnie liczyć, Alex. Shipuje was! – pisnęłam.

– Nie wiem, czy zajebać cię za „Alex" czy jednak jeszcze raz uściskać...

Claws of Love //mxb//✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz