Mikey

3.1K 90 18
                                    

  - GRR!

Wielki potworny pies stał przede mną, był przerażający.

- Mamo! Pomóż, proszę!

Zacząłem płakać, ze strachu i z bólu, kiedy potwór walnął mnie łapą. 

- Mamo! 

Wszystko stało się czarne.

Obudziłem w białym pokoju, nie wiem gdzie. Łóżko było mięciutkie, znów zacząłem płakać wołając cicho mamę. Wiem, że mnie nie lubi, ale wciąż chcę do niej.

Do pokoju wjechał pan na wózku, zacząłem wycierać łzy. Mama nie lubi kiedy płaczę. 

- Spokojnie dziecko. Jak się nazywasz?

- Micky. Chcę do mamy. Kim jesteś?

  Mężczyzna był miły, przypomniał mi dziadka.

- Próbujemy się z nią skontaktować, Mickey. Dlaczego byłeś sam?

- Mama dużo się spóźniła, więc musiałem wrócić sam.

- Jesteś tutaj bezpieczny, przyślę kogoś kto Cię oprowadzi. W porządku?

Kiwnąłem niepewnie głową. Kiedy wyszedł wtuliłem się skulony do poduszki. Po jakimś czasie wszedł wysoki czarnowłosy chłopiec.

- Hej, mały. Nie zamierzam cię skrzywdzić. 

Miał taką aurę, która sprawiał, że mu ufałem. I mnie uspokajał!

- Masz fajne oczy.

Uśmiechnął się lekko.

- Dziękuję. Ile masz lat?

- Siedem. - wymamrotałem.

Usiadł koło łóżka na którym siedziałem.

- Jak się czujesz? Wszystko powinno już się uzdrowić.

- Już nie boli.

- Mam na imię Percy. A ty?

- Mickey. Powiesz mi gdzie jestem? - zapytałem nieśmiało.

- To bezpieczna przystań dla takich jak ty i ja. Czy spotkałeś swojego tatę?

- N-nie. M-mama mówi, że nie ma go przeze mnie. I dlatego jest zła.

Jego oko drgnęło, ale wciąż się uśmiechał.

- To nie przez ciebie. 

- Wiesz dlaczego go niema? Znasz go? - moje oczy rozszerzyły się i łzy znów napłynęły mi do oczu.

- Spotkaliśmy się kilka razy. - potwierdził z skinieniem głowy, uśmiechając się przyjaźnie. - Jest naprawdę fajny, ale ma bardzo ważną pracę.

Sposób, w jaki Percy mówił i uśmiechał się do mnie powodował, że czuję się bezpieczny wokół niego i nie bałam się, że potwór mnie złapie. Chciałem tutaj zostać.

- Muszę wrócić do domu?

- Nie jeśli nie chcesz. Wciąż będziemy szukać twojej mamy, ale zostaniesz tu ze swoim rodzeństwem.

- Rodzeństwem?

Byłem strasznie podekscytowany. Może to też Percy! Może będą się ze mną bawić i o mnie troszczyć!

- Tak. - zaśmiał się lekko. - Cała kabina. Jeśli chcesz to pójdziemy ich spotkać. Wytłumaczą Ci więcej.

Pokiwałem energetycznie głową i ześlizgnąłem z łóżka. Otworzył drzwi i poprowadził przez duży dom, który jak wyszliśmy był niebieski. To miejsce było strasznie duże, były różne domki, stoły piknikowe, posągi i nawet ognisko! Szedłem za Percym, który przyprowadził mnie do wysokiego blondyna.

- Cześć, Perce. Nowy obozowicz? Jest bardzo młody.

Wpatrywałem się w ziemie, czując się trochę dziwnie.

- Tak, znalazłem go, kiedy piekielny ogar go zaatakował. Jest trochę przestraszony, ale był dzielny.

Uśmiechnąłem się, nikt mnie nie nazwał dzielnym.

- Określony?

- Dlatego tu jesteśmy, Mikey, poznaj Willa, twojego starszego brata.

Spojrzałem na niego nieśmiało, Will uśmiechnął się jasno.

- Will, opowie ci trochę o twoim tacie, będziesz tu bezpieczny, Will jest super, on się tobą zajmie.

Powiedział uprzejmie, po czym pożegnał się z nami i zaczął odchodzić.

- Ej! Wyjaśniłeś całą boską sprawę?

- Nie, miłej zabawy.

Odpowiedział ze śmiechem.

- Niech cię Percy!

Nie mogłam przestać odczuwać smutku.Dlaczego Percy nie mógł być moim starszym bratem? Czułem się bezpieczniejszy wokół niego. Popatrzył się na mnie.

- Zgaduję, że chciałeś, żeby Percy był twoim bratem?

Nie był zły. Wzruszyłem ramionami i wymamrotałem ciche "może". Will zaśmiał się cicho i kucnął naprzeciwko mnie, patrząc mi w oczy.

- Wszyscy tutaj jesteśmy dla siebie rodziną. Percy jest dla nas jak brat, dla każdego z nas. I tak nas traktuje, jako swoją rodzinę.

Wstał, po czym zaproponował:

- Idziemy?

Z uśmiechem pokiwałem głową.

Od tamtego dnia miałem rodzinę i przyjaciół.


Okej byłam na maksa podekscytowana pisząc tą część! Starał się to napisać w zgodzie z umysłem siedmiolatka, wyszło mi? Co prawda nie jest to percabeth, ale jest to Percy. Czytałam kiedyś coś takiego i oszalałam. Nie, serio. Aż piszczałam. Chcecie więcej takich?

BellaHolmes

Poznaj Percabeth - One shotsWhere stories live. Discover now