Frederick Chase

4.4K 106 58
                                    

Minęło już kilka miesięcy od wojny z Gają i po tym jak Percy i Annabeth trafili do piekła. Annabeth myślami była przy wczorajszej randce, na której Percy się jej oświadczył. Z ciepłym uczuciu na sercu myślała, o tym co jej powiedział. Że zawsze ją pamiętał i powodem dla którego odrzucił nieśmiertelność była ona. Bogowie, pomyślała, zachowuje się jak córka Afrodyty. Jednak tym co najbardziej ją cieszyło było to, że jej matka się zgodziła, za małą pomocą Lorda Posejdona. 

Na prośbę Percy'ego odwiedzała swojego ojca, z którym po raz ostatni kontaktowała się po wojnie z Kronosem. Nie bała się o jego opinię, tak naprawdę nigdy nie był dla niej ojcem.

- Annabeth? Annie? - zrobił zaniepokojoną minę, kiedy nie odpowiedziała. - Annabeth, co się dzieje?

- Ja... Nie wiem. - kobieta po części spodziewała się, że Percy zacznie się śmiać, albo walnie jakąś ripostę, ale nie. Zrobił coś innego, zjechał na pobocze i spojrzał jej w oczy.

- Mądralińska, ty po prostu nie wiesz jak masz się czuć. - powiedział z delikatnym uśmiechem. - Jesteś półbogiem, tak jak ja, córką Ateny i to może zabawne, ale nas nie przerażają potwory, ryzykowanie życia, czy walka. Nas przerażają proste śmiertelne rzeczy, tak jak uczucia. Nie jesteśmy przyzwyczajeni do mówienia naszym rodzicom o tym, że się umawiamy. 

Zaśmiał się lekko i krótko, mimo że krył się za tym smutek.  

- Zazwyczaj o tym nie nie myślimy i mimo, że jesteś córką mądrości to czasem spróbuj nie patrzeć na wszystko logicznie. Zamiast rozmyślać i po prostu czuj. 

Uśmiechnął się do niej czule i pocałował mnie w głowę. Na co odpowiedziała mu uśmiechem

- Jedźmy, bo o ile wiem Annabeth Chase nienawidzi się spóźniać.

Zanim się obejrzeli już pukali do domu rodziny Chase.

Frederick usłyszał pukanie do drzwi.  Domyślił się, że to jego mała Annie. Miała przyjechać z przyjacielem, spodziewał się, że będzie to Thalia, albo jedno z jej rodzeństwa. Jednak gdy Helen otworzyła drzwi zdziwiłem się, kiedy ujrzał czarnowłosego, umięśnionego chłopaka z zielonymi oczami. Bobby i Matthew zbiegli po schodach, ale nie przywitali się, tylko patrzyli na nowo przybyłych.

- Cześć, tato. - rzekła trochę chłodno, chłopak na nią spojrzał. Nie podobał mu się, dla niego wyglądał jak typowy playboy. Będzie musiał porozmawiać o tym z Annabeth.

- Dobrze Cię znów widzieć, Helen, Matthew, Bobby.

- Kim on jest? - Matthew wyskoczył z pytaniem.

- Matthew. - skarciła go Helen, ale Frederick jednocześnie zastanawiał się nad tym samym.

- Jestem Percy, Percy Jackson.

- Jesteś półbogiem?

- Tak, jest. - odpowiedziała za niego zirytowana Annabeth. Powinna lepiej traktować, chłopców w końcu są jej braćmi, pomyślał.

- Kto jest twoim boskim rodzicem?

- Moim ojcem jest Posejdon, bóg morz i trzęsień ziemi. - kiedy skończył szczęka ojca Annabeth opadła.

- Przyjaźnisz się z synem rywala twojej matki? - zapytał niedowierzająco.

- Po pierwsze tak i to nie od wczoraj, po drugie mama o tym wie oraz po trzecie, czy to jakiś problem? 

- Oczywiście, że nie. - wtrąciła się Helen. - Wejdźcie, nie stójcie tak w drzwiach. 

Gdy  usiedli do stołu Frederick nie mógł nie zauważyć, że jego Annie i ten syn Posejdona, są bardzo blisko. Zachowywali się jakby nie mogli żyć bez siebie. Kolacja minęła we względnej ciszy.

- Czemu nie pisałaś, Anna? - zapytałem, kiedy bliźniaki kończyły deser.

- Miałam sporo na głowie. - odparła wymijająco.

- Na przykład? - naciskał.

- Na przykład wojny i Rzymianie. - odpowiedziała .

- Co?! Co masz na myśli? - młoda kobieta już miała mu odpowiedzieć coś zapewne niezbyt przyjemnego, ale chłopak wszedł jej w słowo.

- Annabeth, uspokój się. Twój tata ma prawo wiedzieć.

- Tak się składa, że może pytać, ale nie ma prawa naciskać. - warknęła.

- Annabeth, jako twój ojciec każę Ci powiedzieć.

- Tylko jest jeden problem, - wysyczała, a on odchylił się lekko od stołu. - nie jesteś moim ojcem.

Wstała i wybiegła do swojego pokoju, a chwilę po niej z westchnięciem Percy mamrocząc jakieś przeprosiny. W domu rozległ się trzask drzwi i dobijanie się do nich. Po ponad godzinie Helen pokazała pokój Percy'emu. 

W nocy ponownie dźwięk rozległ się po domu, tym razem był to jednak okropny krzyk Annabeth. Jej ojciec zerwał się z łóżka i pobiegł do drzwi, gdzie już był Percy, który chciał je otworzyć.

- Nic to nie da, są zamknięta z kluczem w środku. - powiedział za nim młodszy mężczyzna mógł cokolwiek zrobić.

Odszedł o półkroku i po chwili zniknął w parze morskiej. Drzwi się otworzyły, a Frederick, Helen i bliźniaki weszli. Percy trzymał łkającą Annabeth w ramionach, mówiąc coś co brzmiało: Jesteśmy bezpieczni. Każdy żyje, Leo wrócił. Po chwili, która wydawała się o wile dłuższa niż była w rzeczywistości przestała, ale wciąż drżała w jego ramionach.

- Co TO ma znaczyć? Nie powinnaś... - zaczął zły, ale Annabeth mu przerwała.

- Nie powinnam? Nie powinnam?! Tak się składa, że miałam koszmar o Tartarze! O piekle w które wpadłam podczas wojny z Gają i pułapce Arachne! Sądzisz, że Percy nie powinien tak reagować?! Dla twojej wiadomości ojcze - wyrzuciła to słowo jak najgorsze przekleństwo. - to on wskoczył za mną do Tartaru, a kiedy Hera zabrała go i wyczyściła wspomnienia pamiętał mnie. Odrzucił dla mnie bycie bogiem! A kilka dni temu mi się oświadczył. Nie pouczaj mnie, na litość bogów. - krzyczała płacząc, wciąż z owiniętymi ramionami Percy'ego wokół jej tali. 

- A i dla twojej wiadomości, fakt, że wracałam do domu zawdzięczasz jemu. To on mnie za każdym razem namawiał. - wysyczała do niego ze wściekłością.

- TY CO?! - Do Fredericka nie chciało dotrzeć, że nie chciała z nim rozmawiać z własnej woli.

Percy przytulił znów płaczącą Annabeth i zaczął ją pomału uspokajać. Na jego twarzy było ledwie widoczne poczucie winy. Odczuwał jednocześnie ból i ulgę. 

Ulgę, ponieważ Annabeth kochała go na tyle, że zgodziła się za niego wyjść i postawić go ponad jej ojca. Ból, ponieważ czuł, że po części to jego wina, że się kłócą.

Jeszcze tego samego dnia Annabeth i Percy wrócili do Nowego Jorku.


Co sądzicie? Coś źle? Do poprawy? Zawszę mogę poprawić, może zrobić część drugą. Napiszcie i oceńcie.

Jeśli ktoś chce wybraną postać wystarczy napisać, postaram się spełnić prośbę.

Koniec Psot,

BellaHolmes

Poznaj Percabeth - One shotsWhere stories live. Discover now