Prolog

146 10 1
                                    

Po prostu nie mogę w to uwierzyć! Bitwa o Lothal została... przegrana. Flota rozbita. Garnizon zmasakrowany. To po prostu w głowie się nie mieści! Żebyśmy przegrali pod dowództwem samego wielkiego Admirała!? Nie, po prostu to nie może się dziać! To jest nierealne.

Obecnie nasz statek został wciągnięty w nadprzestrzeń przez Pergile. Już samo to jest jak wyrwane z jakiejś bajki1 To jednak dzieję się naprawdę. Te bestie potrafią podróżować w nadprzestrzeni! Nie mamy jak się na ten moment wydostać! Czy to koniec? Nie! To nie koniec! Mamy jeszcze Admirała! Nie jego winą jest że znaleźliśmy się w takiej a nie innej sytuacji! Któż by się spodziewał czegoś tak nierealnego! To przechodzi wszelkie pojęcia! 

Obecnie znajduję się w pobliżu głównych generatorów mocy a Admirał powinien być na mostku. Niestety nie mam z nim żadnego kontaktu. Muszę się tam dostać. I tak bez obeznania się z sytuacją nie mogę wykonywać żadnych innych zadań i nie wiem czy są jacyś inni oficerowie którzy mogli by wydawać mi rozkazy. Kodeks mówi że w takich chwilach każdy oficer powinien wykazać się inicjatywą.

Jak najszybciej skierowałem się w stronę mostka. Po drodze widziałem techników i roboty którzy spieszyli do naprawy uszkodzeń okrętu. W końcu spotkałem 5-osobowy oddział szturmowców. Biegli w przeciwnym kierunku niż ja. Natychmiast ich zatrzymałem.

- Chwila! Gdzie idziecie? - Ci wykonali rozkaz a ich dowódca będący sierżantem co można było poznać po charakterystycznym pomarańczowym naramienniku zasalutował gdy zobaczył mój stopień

- Podporuczniku! Melduję że prowadzę mój oddział do hangaru w celu zbadania sytuacji w tym rejonie - Lekko westchnąłem kręcąc głową

- Nie, idziecie ze mną na mostek! Nie ma kontaktu z Admirałem! Nikt nie dowodzi! Trzeba to sprawdzić! - Ten szybko przytakną

- Tak jest!

- Za mną! - Rozkazałem a ci poszli tuż za mną

Dojście tam zajęło nam więcej czasu niż normalnie gdyż prawa część wieży ulega poważnym uszkodzeniom przez co musieliśmy pójść dłuższą trasą. Po drodze widzieliśmy znacznie więcej zniszczeń a także wiele martwych ciał żołnierzy. Był to straszny widok ale nie mogłem teraz o tym myśleć. 

Gdy dotarliśmy do drzwi prowadzących na mostek postanowiłem poinstruować żołnierzy jak moją się zachowywać.

- Pamiętajcie, nie wiemy co tam zaszło ani co tam znajdziemy więc bez względu na wszystko macie zachować spokój - Oznajmiłem z powagą

- Tak jest! - Zasalutowali a jak kiwnąłem głową z aprobatą i wyjąłem broń z kabury

- To do roboty, otwórzcie i broń w gotowości - Tak też zrobili

Jako że nie mam zbroi stanąłem przy krawędzi drzwi by nie narazić się na nagłe oberwanie pociskiem blasterowym. Drzwi się rozsunęły i weszliśmy do przed mostka gdzie znajdowało się centrum planowania operacyjno-strategicznego. Leżało tam kilka ciał. Podszedłem do jednego z nich. Od razu zauważyłem ciemne plamy w okolicach piersi widniejące na mundurze oficera, jednego z moich zwierzchników. Nie zginęli przez te bestie ani w wyniku wypadku. Inni wyglądali podobnie. Ktoś ich zastrzelił. Tylko kto? Zaraz... Mieliśmy przecież na pokładzie więźnia! Tego Jedi! Musiał się wydostać wykorzystując tą całą sytuację! Czyli... może być na głównym mostku razem z Admirałem.

- Pozycje bojowe! - Rozkazałem a zszokowani Szturmowcy szybko wykonali polecenie podbiegając do wrót prowadzących na główny mostek

Natychmiast otworzyłem drzwi. Te się rozsunęły. Tam znaleźliśmy ciała dwóch Szturmowców Śmierci blisko drzwi. Iluminatory były w całości zniszczone ale zostały uszczelnione przez awaryjne grodzia. Weszliśmy do środka szykując się na najgorsze. Jednak odetchnąłem z ulgą widząc jak z dołu gdzie znajdują się komputery dowodzące całym okrętem, wyłaniają się głowy żołnierzy. Natychmiast dałem znak by pomóc im wyjść! 

- Panie Admirale! - Zawołałem i szybko go dostrzegłem - Meldujemy się na pańskie rozkazy - Oznajmiłem i zaproponowałem swą pomoc przy wyjściu lecz ten pokręci stanowczo głową i sam wyszedł - Sir?

- Jaka sytuacja? - Spytał widocznie wykończony

Jego biały mundur był brudny i w niektórych miejscach podarty a skóra poraniona. 

- Niestety sir nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie - Ten kiwną głową ze zrozumieniem

- Zająć stanowiska i ustalić sytuację - Rozkazał nam wszystkim - Chce wiedzieć na czym stoimy!

- Tak jest! - Wszyscy odpowiedzieliśmy i już chciałem ruszyć do jednego z paneli gay Admirał zapał mnie za ramię.

- Zabierzcie go i zamknijcie w celi! - Wskazał na buntownika który nasporzył nam wcześniejszych kłopotów a który został zakneblowany by nie mógł niczego zrobić

- Tak jest Admirale - Kiwnąłem Szturmowcom by zabrali go i gdy ci wyciągnęli go na górę ruszyłem przodem - Uporajmy się z tym szybko - Powiedziałem tak by tylko szturmowcy i więzień to usłyszeli

- Hehe, spokojnie, nie planuję teraz sprawiać wam problemów - Oznajmił chichocząc

- Ta, jasne, uważaj bo ci jeszcze uwierzę - Syknąłem 

- Może przejdziemy na ty?

- A to niby dlaczego?

- Bo coś czuję że spędzimy wszyscy razem bardzo dużo czasu - W jego głosie mimo tanu nie słyszałem wcześniejszej radości a ból

- Myślę że obejdzie się bez tego - Oznajmiłem

- Ezra Bridger - Przedstawił się a ja westchnąłem cierpiąco

-Eh, skaranie boskie - Jęknąłem - Eren Jaeger, a teraz się zamknij jeśli możesz

I tak też zrobił ale nie musiałem na niego patrzeć by poczuć na sobie jego zwycięskie spojrzenie. Mam jakieś dziwne przeczucie że będzie tak jak powiedział i długo się go nie pozbędę. 

W Nieznanym Świecie [Attack No Titans/Star Wars]Where stories live. Discover now