Rozdział XII - Przystosowanie

1.3K 92 29
                                    


Zapraszam do kolejnego, skrobniętego rozdziału :) 


Dziękuję każdemu z osobna z komentarz :D  Bardzo doceniam zainteresowanie :D 



Rozdział XII


Minęły prawie 2 miesiące od kiedy przyjął chłopca do domu. Właściwie wiele się nie zmieniło. Jego syn nie sprawiał problemów, był spokojny, cichy, wdzięczny i starający się. Wiecznie pochłonięty jakąś książką – teraz, kiedy zyskał dostęp do wiedzy, czerpał niczym wygłodzony wampir dobrawszy się do młodej ofiary. 


W sumie, szkoda, że wszystkie bachory takie nie są, ale może to kwestia związku opartego na wyzwoleniu od przemocy. Czyżby przemoc, była dobrą pomocą wychowawczą?


Lucjusz, gdy dowiedział się, że miał racje, udławił się winem, plamiąc jedną z białych szat nieodwracalnie. To jeszcze było względnie zabawne. Ale jego przyjaciel, śmiał się tak długo, że zaczęło się to robić nudne. Arystokratom to nie przystoi. Prawie pękł ze śmiechu.

On sam natomiast, siedział spokojnie na fotelu, aż ta szkaradna wesołość raczy mu minąć. Bo ileż można czekać. Zdecydowanie, aż takiej wesołości się po nim nie spodziewał.


Dobrze, że chociaż udało mu się wszystko sprawnie załatwić. Jego syn otrzymał nowe imię, Harry Salazar Snape.

Może trochę górnolotnie, ale nie chciał zmieniać pierwotnego imienia chłopca, żeby nie zwariował. A kiedyś może sam dojrzeje i zdecyduje korzystać z drugiego, poważnego.

Wciąż miał przed oczami, pierwszy błysk radości w oczach Harrego, gdy wybierał mu ubrania i kupował książki. Zachwyt nad banalnymi rzeczami, jak ruchome obrazy w książkach, czy migające gwiazdy na płaszczach.

Zdziwił się, gdy sklep z magicznymi zabawkami spłoszył chłopca, który przytulił się wtenczas do jego nogi i przymknął oczy. Po długich namowach, kupił synowi lampkę kulę, zmieniającą kolor i unoszący się pod sufitem, model nieba.


Chłopak w tajemnicy, powiedział mu, co robili mu Dursleyowie, chciał się na nich odegrać.


On sam najchętniej by ich zabił, ale niestety, na tą nie wchodziło to w grę, przynajmniej na razie.

Wspomniał mu coś o sprawiedliwości i pozwolił mu poszukać odpowiedniej klątwy na przyszłość.


Zaklęcie Dumbledora i Lilly stopniowo nikło. Z czasem, gdy traciło moc, okazało się, że Harry był do niego podobny, miał bladą cere, szczupły, prosty nos, włosy zmieniły barwę z czekoladowej na smolisto-czarną. Oczy straciły zielony blask na rzecz ciemnych tęczówek, tylko w chwilach stresu wciąż mieniły się zielonym blaskiem. Jego rysy miały w sobie ledwo dostrzegalną nute szlachetności, może z czasem będzie mógł się podawać, za czarodzieja pełnej krwii.

Wciąż był niski i chudy, ale po przydziale mikstur odżywczych nie wyglądał przynajmniej na głodzonego. Był ciężkim przypadkiem, wieloletnie zaniedbania zrobiły swoje, 3 miesiące to za mało, żeby zatrzeć po tym ślad.  Siniaki znikły, żebra przestały rzucać się w oczy ale blizny tylko zbladły.

Severus skończył się ubierać, wybierali się do Malfoyów, wiec należało zachować nienaganny wygląd.

Spojrzał w lustro i skrzywił się do swojego odbicia – jak zwykle, bez większej zmiany, brakował tylko, żeby lustro pękło.

Był sobie chłopiecTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon