Rozdział 14

8.8K 281 13
                                    

~Camilla~
Obudziły mnie promienie słoneczne przenikające przez odsłonięte zasłony. Do tego jeszcze dusiła mnie czyjaś rękę przyciskająca mnie do ciała. Zapomniałam że zasnęłam wtulona w chłopaka. Jordan ściskał mnie dość mocno, tak jakby spał ze swoją ulubioną maskotką. Ja bym mogła być jego misiem do przytulania. Nie mogłam uwierzyć że ten chłopak zachowuje się w stosunku do mnie tak czule. Delikatnie odstawiłam jego rękę z mojej tali i po cichutku wstałam. Załatwiłam poranne sprawy w toalecie i udałam się do kuchni. Byłam ogromnie głodna i mój brzuch dawał o sobie znać. Nie mogłam nic przełknąć od wczorajszych wydarzeń. To co się stało dało mi dużo do myślenia. Nie mogłam już ufać nieznanym osobom. I nie chodzi tu tylko o tego chłopaka z dyskoteki, ale też o Matta, który nie wydawał się poznać mnie przez przypadek. Miałam nadzieje że chłopak nie będzie już mnie więcej nękać. Wierzyłam też że mam wsparcie u Jordana. Wiedziałam jaki jest, ale przez ostatnie dni wiele mi pomógł. Nie chciałam zepsuć tego wszystkiego. Wiedziałam że nie mogę angażować się w to coraz bardziej, mimo to nadal w tym tkwiłam a nasza relacja sprawiała że byłam szczęśliwa. Całowałam się już kiedyś z chłopakami, którzy podobali mi się z wyglądu. Jednak uczucie kiedy robiłam to z  Jordanem było jakieś inne. Może dlatego że chłopak był mega przystojny i doskonale całuje. A może to te wszystkie głupie motylki w brzuchu i dreszcze na jego dotyk. Skarciłam się za to, nie mogłam się przecież w żaden sposób zakochać. Ten związek był nie możliwy. Oboje nie możemy do tego dopuścić. A poza tym nie mam co liczyć na to że dla Jordana mogła bym być kimś więcej niż tylko dziewczyną na której można się bawić. Kiedy już tak o tym myślałam prawie spaliłabym naleśniki, które zacząłem przygotowywać na śniadanie. Stałam w samej koszulce przy blacie kuchennym. Gotowe naleśniki stały już na stole a ja stwierdziłam ze muszę trochę ogarnąć bałagan, który narobiłam. Po chwili za swoich pleców usłyszałam czyjś głos.
- Apetycznie wyglada.
- Ale że niby co? - odwróciłam się do niego i staliśmy wpatrując się we własne oczy.
- Ty. - nie minęła nawet sekunda a już byłam przyszpilona do blatu a te jego miętowe usta wylądowały na moich. Nie mogłam się temu oprzeć. To po prostu było cholernie przyjemne. Sprawiało że chciało się więcej i więcej. Cholernie trudno było przestać. Kiedy już zaczęło brakować mi powietrza delikatnie odepchnęłam go od siebie. Widziałam niezadowolenie które malowało się na twarzy Jordana. Odchrząknął tylko i usiadł przy stole.
- A tak w ogóle mówiąc że apatycznie wyglądało miałem na myśli te naleśniki. Masz może jakiś syrop klonowy albo coś do polania.
- Leży na górnej półce. Sam sobie sięgnij. - odezwał się Jordan za którym tak nie przepadałam.
Jak coś szło po nie jego myśli od razu musiał wszystko zrobić aby sprawić mi przykrość. Jego humorki były okropne. Zwłaszcza że czułam się w tamtym momencie jak jakaś dziwka, którą może wykorzystywać w swoich zboczonych celach. Od dziś nie pozwolę mu już się do sobie zbliżyć na odległość większą niż metr. Nie dam się poddać kolejnej osobie  o tej jej pierdzielonej manipulacji. Zjedliśmy śniadanie w ciszy. To znaczy chłopak coś tam do mnie gadał ale ja byłam zbyt pogrążona w swoich myślach że nic mu nie odpowiadałam. Gdy skończyłam jeść poszłam ubrać się i załatwić poranną toaletę. Nie szykowałam się dzisiaj jakoś specjalnie bo za niedługo miałam pojechać do studia gdzie będę miała pokaz. Wzięłam tylko torebkę i postanowiłam że nie będę targać chłopaka ze sobą i pojadę zwykłą taksówką. Wychodząc usłyszałam za sobą:
- O której ten cały pokaz?
- 17 a co masz zamiar przyjść?
- Nie muszę wiedzieć do kiedy będę miał wolny pokój. - posłałam mu tylko wredne spojrzenie i wyszłam.
No tak przecież mogłam się spodziewać że chłopak nie zaszczyci mnie swoją obecnością. Będzie miał tu o wiele lepsze zajęcia niż jakiś głupi pokaz. Najpierw miałam iść do studia żeby zaplanować ubiór na dzisiejszy wieczór. Moja mamusia mi zaplanowała całe moje życie. Ona chce tylko żebym pokazała się przed jakimiś pierdzielonymi sponsorami. Nie ważne jest dla niej to że tego naprawdę nie lubię. Wiem pewnie masa dziewczyn marzy o tym aby zostać modelką. Jednak ja tego nie chciałam. Taksówka przystanęła pod jednym z eleganckich hoteli. Weszłam z niechęcią do recepcji i spytałam się gdzie mam udać się w sprawie pokazu. Pani wskazała mi drogę przez korytarz wiodąca do miejsca w którym już było tłoczno mimo że do pokazu zostały jakieś 4 godziny. Usiadłam na specjalnym krzesełku przeznaczonym dla mnie. A ludzie latający z suszarkami i szminkami natychmiastowo pojawili się koło mnie. To było okropne uczucie kiedy wszyscy latali nade mną i gadali tyle rzeczy że można było doznać rozdwojenia jaźni. Zaczęłam przeglądać sobie portale internetowe, i natrafiłam na profil Jordana na instagramie. Zaczęłam go obserwować i przeglądać jego niedawno dodane posty. Przeważnie zdjęcia były z różnych imprez czy też gali. Na jednym zdjęciu natomiast zobaczyłam pewnego chłopaka, który był do niego dość podobny. Nigdy nie słyszałam żeby miał jakiegoś brata, czy nawet tak uderzająco podobnego kuzyna. Skoro Jordan wstawił to zdjęcie właśnie tutaj, to musiał być w jakiś sposób z nim spokrewniony lub po prostu zaprzyjaźniony. Musiałam niestety odłożyć komórkę bo właśnie akurat w tej chwili miały się odbyć generalne przymiarki. Ludzie dobierali mi ubrania a ja tylko przytakiwałem lub odmawiałam im w przypadku złego rozmiaru. Kiedy wreszcie miał rozpocząć się pokaz, wyszłam zobaczyć ile ludzi zebrało się na widowni. W pierwszym rządzie stał znany mi mężczyzna dla którego musiałam wyjechać z domu zostawiajac rodzinę, szkołę i przyjaciół. Przypomniwszy sobie o moich znajomych musiałam ich usłyszeć po tak długiej rozłące. Wybrałam numer do Evana, ponieważ to on częściej miał czas na moje czasem beznadziejne pogaduchy. Po kilku sygnałach usłyszałam ten lekko piszczący głos.
- Ktoś tu sobie o mnie przypomniał? Co? Czyżby to moja największa psiapsi, która mnie zostawiła i wyjechała z tym p i e p r z o n y m Jordanem? - ostatnie dwa słowa zaakcentował tak super, że aż zaśmiałam się do słuchawki.
- Tak o to ja, twoja słodziara. I wiesz super usłyszeć ten twój najebany głos. Imprezka beze mnie, jak wy tak możecie?!
- Ahh tutaj się dopiero rozkręca, a mi brakuje osoby z którą tak dobrze rozumiałem się po alkoholu? Oh Camilla oh dlaczego mnie zostawiłaś?
- Wiesz że tego nie chciałam, najlepiej przyjechałabym tam do was, i pożądnie się ubawiła na tej imprezie. Co tam u was w ogóle słychać? Radzicie sobie beze mnie?
- No ciężko ci powiem, ale wiesz musimy potem pogadać bo trochę rzeczy się tu pozmieniało.
- No ale przecież gadamy, nie możesz mi powiedzieć teraz?
- No wiesz trochę nie fajnie jest mówić takie rzeczy przez telefon.
- Ohh Evan gadaj mi tu szybko?!
- No... bo wiesz..... pi pi pi jakieś zakłócenia mam na linii...... muszę kończyć.... całuski Camill... pi pi pi.. odezwę się później....! - usłyszałam tylko dźwięk zakończonej rozmowy.
Co mogło być takiego że chłopak nie chciał mi tego powiedzieć przez telefon. Przecież to zawsze my wymienialiśmy się najświeższymi ploteczkami, a teraz co on sobie myśli, że coś będzie przede mną ukrywać. Od razu po pokazie zadzwonię do Nadii, może ona wie o co chodzi temu gamoniowi. Zeszłam z pod sceny, gdzie prowadziłam niedawną rozmowę z chłopakiem. Nie wypatrywałam już więcej ludzi siedzących na widowni, tylko poszłam przebrać się i ewentualnie poprawić jakieś mankamenty. Stylistki i inne choreografki biegały w kółko, jakby parzyły ich pięty od stąpania po ziemi. Miałam wychodzić jaka jedna z ostatnich dziewczyn, dlatego postanowiłam jeszcze zerknąć do mojego telefonu. Kiedy tak siedziałam i przeglądałam najnowsze posty i jakieś inne pierdoły żeby tylko zająć nudę usłyszałam dźwięk flesza. W pierwszym momencie pomyślałam że pokaz już się rozpoczął a fotografowie i kamerzyści po porostu rozgrzewają sprzęt do ujęć tych wszystkich ładnych modelek. Jednak kiedy drugi raz usłyszałam ten dźwięk rozejrzałam się po moim pokoju, w którym obok drzwi było widać przemijający cień. Wstałam z mojego krzesełka i ruszyłam w tamtym kierunku. Bałam się odrobinę, ale przecież wiedziałam że nic nie może mi się wydarzyć w miejscu gdzie jest tyle ludzi.
- Przepraszam, czy ktoś tu jest? - nie usłyszałam odpowiedzi, więc zbagatelizowałam to i wróciłam, tym razem zaczynajac się już szykować, ponieważ zbliżała się moja kolej.
Kiedy zakładałam koszulkę, w lustrze przede mną odbiło się tym razem bardzo wyraźne jasne światło. Cofnęłam się natychmiastowo, lecz postaci już nie było. Złapałam za telefon i pierwszą osobą, którą wybrałam był Jordan. Niestety po kilku sygnałach musiałam przestać się do niego dobijać bo przyszła po mnie pani od wprowadzania dziewczyn na scenę. Chyba zauważyła moją dość przerażoną minę, lecz uznała że to ze stresu od pokazu. Przytaknęłam jej i sama zaczynałam wątpić w to co widziałam. A może miałam jakieś zwidy, przez to wydarzenie z Mattem. Sama już nie wiedziałam, ale wolałam teraz o tym nie myśleć. Stanęłam przed wyjściem na długi podest i jeszcze raz rozejrzałam się po ludziach. Dostrzegłam wyraźnie zadowolonego Arthura. W momencie kiedy go ujrzałam, podszedł do niego jakiś umięśniony koleś, przypominający trochę strażnika lub jego ochronne. No tak przecież mężczyzna taki jak on musi mieć takich murzynów i osiłków żeby stawali w jego obronnie. Nie zwracając dłużej na niego uwagi, przed moimi oczami stanął widok przystojnego chłopaka w garniturze. Nie wierzyłam własnym oczom. Czy rzeczywiście Jordan był wstanie przyjść na mój pokaz. A tak się wypierał że jego to nie obchodzi. No tak pewnie nie chciał się do tego przyznać. A to skubany. Przerwano mi jednak moje miłe zamyślenie na temat jego osoby i kazano mi wychodzić za 30 sekund. Co? Tak bez uprzedzenia? Nie jestem gotowa? Halo czy ktoś mnie tu w ogóle słucha. Prawdę mówiąc prawie wypchnęli mnie na tę scenę a ja modliłam się w duchu żeby tylko się nie przewrócić i nie narobić wstydu sobie i wszystkim którzy we mnie wierzyli. Jeśli oczywiście byli tacy ludzie. Szłam dość pewnym krokiem, skupiając swój wzrok na osobie jaką był Jordan. Chłopak nie był w stanie powstrzymać zdumienia, a ja wyczytałam to z jego twarzy. Mało brakowało a jego szczęka opadła by na kolana. Chciałam się do niego uśmiechnąć albo wykonać inny gest, ale wiedziałam że wtedy zacznę się śmiać tak głośno, że odwalę tu niezły cyrk a nie pokaz mody. W pewnym momencie mój wzrok przykuli operatorzy kamery, którzy dziwnie wymieniali wzrok z Arthurem. A może ten ziomek miał coś wspólnego z wydarzeniem za kulisami. Gdy schodziłam już z sceny, odezwały się gromkie brawa. Byłam z siebie chyba pierwszy raz dumna. Wymieniłam się z innymi dziewczynami gratulacjami i udałam się do pokoiku. Szybko przebrałam się i poszłam poszukać Jordana. Znalazłam go przy stoliku z jakimś starszym towarzystwem. Znając go wiedziałam że nie jest zadowolony z tego faktu, lecz zachowywał się tak jak przystało. Uśmiechnął się jednak kiedy podeszłam do nich i zabrałam go ze sobą. Szliśmy tak przez korytarz który prowadził do wyjścia. Musiałam przerwać tę ciszę:
- Co cię skłoniło że przyszedłeś?
- Przecież i tak wiesz że nie mógłbym przegapić takiej okazji. Na początku myślałem że się wywalisz na tych wielkich szpilach. - no tak oczywiście jego standardowe wypowiedzi o mnie. - ale kiedy cię zobaczyłem, aż mi dech zaparło. No to było coś. Zamurowałaś każdego kto tam siedział. - chłopak zaczął się do mnie powoli zbliżać. Już staliśmy głową w głowę  gotowi do oddania pocałunku, kiedy Jordan przyłożył palec do moich ust.
- No w takiej chwili Jor... - już miałam podnosić na niego głos lecz chłopak wyglądał śmiertelnie poważnie.
Popchnął mnie delikatnie w ciemny kąt, tak że nie było nas za bardzo widać. Z końca korytarza dobiegały czyjeś odgłosy. Byli to raczej mężczyźni o czym świadczył niski głos. Po kilku chwilach zza zakrętu wydobyli się dwoje ochroniarze, których widziałam przy Arthurze. Natomiast on sam szedł za nimi.
- No i co tam dla mnie macie chłopaki, mam nadzieje że się spisaliście w końcu słono wam płace. Pokazujcie. - mężczyźni wyciągnęli jakieś zdjęcia i zaczęli pokazywać je Arthurowi.
- Tu uchwyciliśmy jak rozmawia przez telefon z jakimś chłopakiem. Rozmowa brzmiała dość przyjacielsko, lecz jej wypowiedzi mogły świadczyć że jest to ktoś więcej niż tylko znajomy. Potem poszła do szatni, i tam praktycznie siedziała i grzebała coś w telefonie. Więcej dowodów będziemy w stanie załatwić jak się coś wydarzy szefie.
- Okej macie ją śledzić dalej! Zrozumiano! A teraz nie zawracajcie mi dupy. - i odszedł a dwóch facetów za nim, wymieniając tylko spojrzenia.
Po krótkiej chwili zacierały docierać do mnie słowa które były wypowiedziane przez trójkę mężczyzn. Cała ta historia opowiadała o mnie. Podły Arthur kazał mnie śledzić tym muskularnym facetom w garniaku. A jednak nie miałam żadnych przewidzeń. Nie mam pojęcia tylko dlaczego ten kongresmen to robi. Czy naprawdę jest takim draniem, co ja gadam on taki już jest i wiem tylko że muszę na niego uważać. Podzieliłam się tylko z Jordanem moim odkryciem a on skomentował to krótko.
- No co za skurwesyn, jakbym mógł to policzył bym się z nim, ale bez tej jego armi szmatławców. Niech tylko się do ciebie zbliży któryś z nich, a nie będę już taki wyluzowany. - złapał mnie za rękę i wyjechaliśmy razem do naszego hotelu. Po tym jakże ciekawym dniu chciałam się przespać i poukładać sobie to wszystko czego się dzisiaj dowiedziałam.

Zimny gnojek^^Where stories live. Discover now