Rozdział 10

10.4K 313 6
                                    

~Jordan~
Dziewczyna usiadła na tyle motoru. Kazałem jej złapać się w pasie i to też uczyniła. Jej drobne ręce mocno ściskały mnie kiedy zaczynałem ruszać. Śmieszyło mnie że taka istotka boi się zwykłej jazdy.
- Jak będziesz mnie tak mocno trzymać to mi zabraknie tlenu do kończyn i napewno nie zahamuje. - poskutkowało bo Cami trzymała mnie już lżej.
Jechaliśmy już z dobre 15 minut. Postanowiłem że zjemy coś po tym stresującym dniu. W sumie to chciałem też wynagrodzić dziewczynie to że sama musiała wszystko załatwiać. Nie było to miłe z mojej strony, ale gdybym wiedział kto jest tym szefem nigdy nie ruszył bym się z domu. Arthur to podły facet. Zrobi wszystko dla swojej korzyści. Znienawidziłem go w momencie kiedy mało brakowało a wprowadził by naszą rodzine w niezłe bagno. Mieliśmy z nim umowę dzięki której pożyczył nam pieniądze. Faktycznie brakowało nam wtedy środków i gdybyśmy czegoś nie wykombinowali firma mogła by zbankrutować. Tata starał się jak mógł, oddawał wszystkie raty w czasie. Jednak znowu mieliśmy kłopoty a nasz pożyczkodawca nie chciał tego słuchać. Groził nam że pożałujemy jak nie oddamy mu hajsu. Nie mieliśmy z czego mu wypłacić. To była naprawdę beznadziejna sytuacja. Jego groźby spełniły się. Pewnego wieczoru nasłał na mojego tatę bandziorów. Na całe szczęście zdążyłem wrócić już ze szkoły i ich powstrzymać. Ojciec był potłuczony, nie miał większych obrażeń oprócz złamania żebra. Nadal jednak byliśmy w kropce bo nie mieliśmy z czego oddać Arthurowi. Wtedy właśnie pomocną dłoń wyciągnęli do nas rodzice Camilli. Gdyby nie oni pewnie nie był bym tak bogatym rozpieszczonym gówniarzem. Spłacili nasz dług i podjęli z naszą firmą współpracę. Obie rodzinny na tym skorzystały wzbogacając się o pare milionów. Pracując razem nie byliśmy już tak narażeni na niebezpieczeństwo i konkurencje ze strony innych. Jestem jednak cholernie ciekawy dlaczego nasi rodzice znowu podjęli współpracę z tym Arthurem. Czy po tym co z nim doświadczyli nie bali się ponownie wchodzić w to gówno. A może to wszystko ma dwie strony i praca naszych rodziców nie jest dobrowolna. Czy mają jakiś dług w stosunku do mężczyzny że tak bardzo zależy im na tej współpracy. Przypomniałem sobie jak przed wyjazdem mówili że jeżeli zawalimy tę sprawę to będą mieć kłopoty. Co to mogło oznaczać? Nie podoba mi się ta cała sprawa. Gdybym mógł odwołał bym połączenie naszych firm i Arthura. Tylko że nie chce sprowadzić na nasze rodziny jeszcze więcej kłopotu. Szczerze mówiąc jestem wdzięczny Cami że potrafiła rozmawiać z facetem. Mysię że uwierzył jej i nie będziemy musieli więcej go widywać. Mam tylko nadzieje że nie zwracał uwagi na moje chamskie zachowanie. Jeżeli coś pójdzie niezgodnie z planem to tylko i wyłącznie z mojej winy. Nie starałem się nic żeby zrobić na nim dobre wrażenie. A i jeszcze żegnając się wyzwałem go i groziłem mu. Lepiej być nie mogło. Chyba muszę zacząć zastanawiać się nad swoimi czynami zanim je wykonam. Czekaj, co?! Co jest ze mną nie tak. Nigdy nie miał bym wyrzutów sumienia po takim zachowaniu. Byłbym raczej z siebie dumny i wspominałbym te chwile z przyjemnością. Teraz jak o tym myślę to czuje lęk że wzbudziłem Arthurowi podejrzenia do całej tej wymyślonej historyjki. Może myślę tak przez to że martwię się o Cami. Nie, nie wybij to sobie z głowy. Ta dziewczyna zawraca Ci łeb. Spędziłem z nią raptem parę dni a już odkrywa ona moje słabości. Nie mogę do tego dopuścić. Zacząłem zwalniać bo ujrzałem restauracje do której zamierzałem zabrać dziś dziewczynę. Żeby nikt nie myślał że to jakaś randka. O nie napewno nie. To po prostu zwykłe zjedzenie razem obiadokolacji. Camilla ewidentnej po podróży miała rozwiane myśli. Zsiadła z motoru lekko się chwiejąc próbując utrzymać równowagę. Była to pewnie jej pierwsza taka jazda. Ciekawe jakie emocje jej towarzyszyły.
- I jak było? - uśmiechnąłem się bo ona chyba nie ogarnęła pytania.
- Całkiem okej. - że niby tylko tyle, już ja jej pokaże jak będziemy wracać.
- Chodź idziemy coś zjeść. - dziewczyna przytaknęła tylko głową i powędrowała tuż za mną.
Usiedliśmy przy jednym z podwójnych stolików i zamówiliśmy coś dla siebie. Rozmawialiśmy całkiem na luzie. Zaskoczyła mnie bo spytała mnie o coś co chyba nikogo by nie interesowało.
- Skąd się wzięła ta twoja pasja do motorów?
- Miałem wujka który jeździł na takich wielkich motocyklach i zawsze mnie zabierał na tyły. Polubiłem tę jazdę i tak mi w sumie zostało do dziś. - czy ją naprawdę interesowało moje życie.
- Aa to fajnie że masz zainteresowanie czy coś w tym stylu.
I zaczęliśmy konwersować o naszych hobby i tego typu. Doszliśmy do wniosku że oboje kochamy sport. Czyli jednak coś nas łączyło. Ustaliliśmy też że możemy jutro pojechać na siłkę bo brakowało już nam aktywności fizycznej. Czas zleciał szybko na naszej rozmowie i jak się nie obejrzeliśmy już zjedliśmy nasze dania. Trzeba było się zbierać bo robiło się ciemno na dworze. Zapłaciłem za jedzenie i wyszliśmy na dwór. Cami posłusznie założyła kask i wsiadła ponownie na motor. Ja uczyniłem to samo i po paru minutach jechaliśmy już prawie 150 km na godzinę. Uwielbiałem takie jazdy mogłem odetchnąć i na maksa się wyluzować. Usłyszałem jednak z tyłu ciche pomiaukiwanie:
- Jordan, proszę zwolnij.
- Ja się dopiero rozkręcam.
I jechałem coraz szybciej i szybciej. Dziewczyna wtuliła się we mnie bardzo mocno. Czułem jak całe jej ciało drżało. Pomyślałem że to dreszcz przyjemności i dodałem jeszcze trochę gazu. Była pusta droga, byłem sam jedyny. Wszędzie panowała cisza i spokój. Słyszałem tylko ostry dźwięk mojego motoru, który tak lubiłem. Dotarł do mnie jednak głos znajdujący się blisko mojego ucha:
- Ja już nie mogę Jordan, zwolnij. - był to cichutki i przestraszony głosik
- Ani mi się śni. - robiąc jej na złość dodałem trochę efektów dźwiękowych.
- W takim razie zatrzymaj się, wysiadam! - wcześniejszy szept zamienił się w głośny rozkaz. Jeżeli tego chce to proszę bardzo.
Tu i teraz zatrzymałem się z piskiem opon. Dziewczyna zsiadła odłożyła kask a raczej nim we mnie rzuciła i ruszyła prosto. Nie zwracając na nią uwagi pojechałem zostawiajac ją samą na leśnej drodze. Chciała wysiąść to ma. Już widzę jej strach w oczach przed poruszającymi się postaciami w lesie. A może się zgubi i nie wróci do naszego apartamentu. Przynajmniej miałbym spokój, ale komu bym mógł dokuczać. Musiałem to rozważyć. Robiło się coraz zimniej i ciemniej. Zrobiłem szybki zwrot i już jechałem w stronę dziewczyny. Jechałem może z jakieś 7 km, gdy zobaczyłem Cami która próbuje ogrzać się własnymi ramionami. Nie miała już chyba siły iść dlatego siedziała na najbliższym rowie. Nawet nie spojrzała w moim kierunku. No tak ta babska duma. Zszedłem z motoru ściągając moją kurtkę, którą położyłem na jej ramionach. Usiadłem obok niej.
- Wracamy? - dopiero teraz podniosła głowę i na mnie spojrzała.
- Dlaczego po mnie wróciłeś? - zaskakujące pytanie, odpowiedzieć że nie miał bym kogo dręczyć czy może potrzebna mi jest do robienia śniadanek. Wymsknęło mi się jednak co innego.
- Jakby to powiedzieć, żal mi było gdyby cię zjadły niedźwiedzie. - minę miałem całkiem poważną a dziewczyna wytrzeszczała oczy.
- To tu są niedźwiedzie. - nie minęło nawet parę sekund a Cami wskoczyła na mnie i zaczęła trząść się jak galareta. Wstałem razem z dziewczyną, odstawiłem ją na jezdnie i zacząłem się śmiać.
- Uwierzysz w każdą bajeczkę. - spojrzała na mnie z ukosa i zaczęła okładać mnie swoimi pięściami. Może i miała trochę siły. Ale nie sprawiało mi to wielkiego bólu. Złapałem ją za nadgarstki i delikatnie odsunąłem. Nie puściłem jej jednak a ona nie wyrywała się. Przez te kilka dobrych minut staliśmy tak i patrzyliśmy sobie w oczy. Było to dziwne uczucie. W jej niebieskich tęczówkach latały jakby iskierki. Ta dziewczyna miała w sobie coś innego, wyjątkowego. Z tej niezręcznej sytuacji wyrwał nas przejeżdżający samochód. Puściłem jej ręce a ona ruszyła w stronę motoru.
- Załóż kask. - powiedziałem żeby nie było niezręcznej sytuacji.
- Okej, ale Jordan?
- No co?
- Nie będziesz jechał tak szybko.
- Muszę to przemyśleć. - zrobiłem mój irytujący uśmieszek a dziewczyna tylko machnęła na mnie ręką. Usiadłem na przednim fotelu i odpaliłem motocykl.
Wróciliśmy już bez żadnych ciekawych przygód do domu. Oboje byliśmy tak zmęczeni tym dniem że szybko padliśmy. Nie kłóciliśmy  się nawet o miejsce na łóżku tylko oboje rzuciliśmy się na oba boki wyrka. Spaliśmy oddalenie od siebie i wcale nam to nie przeszkadzało. Można powiedzieć że łóżko było duże jak na dwie osoby. Może projektant miał różne fantazje i oszczędnie zamierzał pomieścić tu jeszcze z 3 osoby. To były chyba moje ostatnie przemyślenia tego dnia. Ułożyłem się wygodnie i kątem oka zerkałem na dziewczynę. Wydawało mi się że już spała dlatego powiedziałem coś co napewno by ją zaskoczyło:
- Dobranoc.
Następnego dnia
Obudziłem się rano a raczej ktoś mnie obudził szarpiąc mnie za ramię. Spojrzałem gniewnie na tego kogoś i wcale nie byłem zdziwiony widokiem Camilli. Chyba się trochę przestraszyła mojego zdenerwowania. Bo zaczęła się szybko tłumaczyć:
- Pamiętasz mieliśmy iść razem na trening, mogę iść sama, sorry jeżeli cię obudziłam. - widziałem lekkie rozczarowanie dlatego szybko się opanowałem i powiedziałem.
- Pewnie że też idę, tylko że nie widzę sensu wstawania tak wcześnie. Która jest w ogóle?
- Coś około jedenastej. - że niby co, poszalałem z tym spaniem.
- Serio, okej okej tylko nic już nie mów za dziesięć minut będę na dole. - i rzuciłem jej kluczyki od samochodu.
Szybko ubrałem się w coś sportowego. Zgarnąłem ze stołu jakiś owoc i butelkę wody i ruszyłem do wyjścia. Odetchnąłem z ulgą kiedy auto stało całe na parkingu. Kto wie jakie kobieta może mieć zamiary w stosunku do tego kabrioletu. Dokładnie nie wiedziałem gdzie ta cała siłownia, dlatego też włączyłem nawigację w telefonie. Pierwszy raz tego dnia spojrzałem na dziewczynę. Ubrana była w leginsy które seksownie podkreślały jej tyłek, bluzę spod której wystawał sportowy stanik. Zauważyłem też jej torbę która leżała obok nóg.
- Uważaj czerwone światło. - wskazała dziewczyna na drogę.
Przeniosłem wzrok z niej na jezdnie i dodałem gazu a co mi tam. Ponownie spojrzałem na Cami a ta tylko zmarszczyła brwi. Wiedziałem że była nie zadowolona ale musiałem jej pokazać kto był królem tych dróg. Zatrzymałem się przy budynku z transparentem ćwiczącej pary. Wykupiliśmy jednorazowy wstęp, bo nie było większego sensu wykupywać dłuższego karnetu. Ja udałem się do męskiej szatni i dziewczyna do damskiej. Nigdy nie rozumiałem po co robią podział płci. Przecież Adam i Ewa latali nago i nie mieli żadnej krępacji. A mi by się to bardzo podobało. Odłożyłem ręcznik i ubrania na zmianę do szafki i ruszyłem do wejścia na siłownię. Od razu moim oczom ukazały się dwie brunetki biegające na bieżni. Podeszłem do nich i z szarmanckim uśmiechem przywitałem się. Komplementowałem je i takie tam. A one śmiały się sztucznie co zaczęło mnie irytować. Nie był to naturalny śmiech taki jak na przykład Camilli tylko jakiś udawany który doprowadzał do szału. Nigdy wcześniej nie zwracałem na to uwagi. Pomyślałem że pora skończyć te filtry i znaleźć dziewczynę. Nie musiałem długo szukać bo wielu facetów skierowało wzrok na blondynkę jeżdżąca na rowerku. Nie musiałem dziwić się dlaczego bo Cami miała tak wyrobione ciało że nie dało się od niej oderwać wzroku. Nie to że była jakimś gorylem z wielkimi ramionami i kaloryferem na brzuchu. Ale w porównaniu do tamtych lasek wyglądała sto razy lepiej. Była szczupła osobą a w samych legginsach i topie trudno było jej nie zauważyć. Tak sprawnie machała biodrami że aż by się chciało uprawiać z nią dziki sex. Co ja mówię. Jeszcze tydzień temu był to mój wróg numer jeden, a teraz przespał bym się z nią od tak. Dziewczyna najwidoczniej zauważyła mnie bo na chwilę przystanęła.
- I co podryw Ci nie wypalił że przyszedłeś do mnie. - może kiedyś zirytowała by mnie tą gadką, ale teraz ja sam zaśmiałem się do niej.
- Nawet mi nie mów. - machnąłem ręka i zająłem miejsce obok.
- Wiesz że pożera cię wzrokiem wielu mężczyzn z tyłu. - ugryzłam się w język zanim to powiedziałem. Mogła by sobie jeszcze pomyśleć że byłabym o nią zazdrosny. A przecież tak nie jest.
- A niby co takiego we mnie widzą. - załamała mnie tym pytaniem. Miałem być szczery i powiedzieć że jest gorącą laską czy udawać debila. Druga opcja nie była zbyt mądra ale przynajmniej nie raniła mojego ego.
- Właściwie to nie mam pojęcia. Może sama byś ich zapytała. - zabrzmiało to chamsko, ale nie mogłem już na to nic poradzić że taki byłem. Nacisnąłem przycisk szybszego tempa i wyładowywałem cały stres. Dziewczyna nic już się nie odezwała ale czułem że choć trochę ją to uraziło.
Przenieśliśmy się trochę dalej. Chciałem trochę potrenować moje barki i ramiona, dlatego udaliśmy się do urządzeń tego typu. Nie wiem czy to normalne, ale chciałem zrobić wrażenie na dziewczynie. W końcu uwielbiałem jak kobiety nie mogły oderwać wzroku od mojej umięśnionej sylwetki. Nie żebym był jakimś narcyzem ale to uczucie sprawiało we mnie dziwną wyższość. Jestem pewien że każdy mężczyzn chciał chwalić się tym co osiągnął. Camilla oparła się o coś a ja zacząłem podnosić i opuszczać sztangi.  Byłem pewny że spodoba się to dziewczynie i nie spuści już ze mnie wzroku. Faktycznie na początku tak było, ale później podszedł do niej jakiś frajer. Mógł być w naszym wieku. Zaczął się podlizywać. Słyszałem jak wychwala jej sześciopak na brzuchu. Co? Te słowa dotarły do mnie po chwili. Nie zauważyłem tego wcześniej, teraz kiedy już się o tym dowiedziałem zwróciłem na to uwagę. Przez głowę przeszła mi myśl że żadna laska z jaką sypiałem nie miała choć odrobinę tego co ma Cami. Gdy tak nad tym myślałem nieznajomy facet robił już kolejny krok i chciał wcisnąć jej swój numer telefonu. Moje nerwy już nie wytrzymały i podeszłem do nich. Chłopak zauważając mnie zrobił lekko przestraszoną minę. O tak niech się mnie boi.
- Przepraszam ale chyba pomyliło się coś panu! Radzę ci stąd zjeżdżać. - tak jak myślałem chłopak zaczął się szybko ulatniać jednak na pożegnanie szepnął Cami, dość głośno że ja również to usłyszałem:
- Mam nadzieje że jeszcze się zobaczymy ślicznotko. - widziałem jak Cami lekko się rumieni, ale kiedy spojrzała na mnie tak jakby próbowała to ukryć.
- Czego on od ciebie chciał?
- Chciał się tylko poznać, powiedział że mu się spodobałam i tyle, nie musiałeś od razu robić zamieszania.
- Widocznie nie umiesz docenić tego że uratowałem cię przed jakimś gwałcicielem czy pedofilem. Jak zwykle myślisz tylko o sobie. A wiesz co mam gdzieś co by z tobą zrobił. Na moje mógł by cię nawet wywieźć i zabić.
Ostatnie słowa wciąż buzowały we mnie. Słyszałem jak echo odbija się w mojej głowie. Całe zdarzenie odbyło się niewiarygodnie szybko. Nim się obejrzałem Cami już biegła w stronę szatni. Wiedziałem że przejebałem sprawę. Szczerze mówiąc nie mogłem pogodzić się z tym że dziewczyna była adorowana przez jakiegoś frajera. Chciałem go tylko spławić ale z mojej wściekłości ucierpiała też Camill. Zabrałem butelkę wody i ruszyłem do szatni. Nie obchodziły mnie ciche szepty pewnie od jakiś pustych lasek. Moją głowę zaprzątała tylko jedna dziewczyna. Wpadłem na pewien plan. Zabrałem swoje rzeczy i weszłam pod prysznic. Nie miałem wcale zamiaru brać kąpieli, a już napewno nie tutaj. Kiedy tu wchodziłem wiedziałem drzwiczki które zazwyczaj łącza damskie i męskie prysznice. W szatniach nie ma kamer więc nikt nie musiał się dowiedzieć że tam wejdę. Na moje szczęście w pomieszczeniu do którego weszłam nie było nikogo poza biorąca prysznic Cami. Jak dobrze że były tutaj zasłony bo już bym rzucił się na nią myśląc o jej nagim ciele. Już raz stanął mi na jej widok i nie chciałem powtórki z rozrywki. Poczekałem aż owinie się ręcznikiem i zagrodziłem jej drogę wyjścia z kabiny. Cami na początku mnie nie rozpoznała i już chciała krzyczeć ale zasłoniłem jej buzię ręka. Lekko popchnąłem ją na ścianę, uważając żeby sobie nic tym razem nie zrobiła. Patrzyła na mnie pytającym wzrokiem, który oczekiwał wyjaśnień.
- Te słowa nigdy nie powinny wyjść na światło dzienne, wcale tak nie myślę. Możesz mi nie wierzyć. - to chyba nie wystarczyło aby przekonać ją do słuszności mojej wypowiedzi, dlatego też ciągłem dalej. - byłem zły na tego chłopaka, któremu się spodobałaś. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego to mnie tak rozwścieczyło ale miałem ochotę go pobić. Nie mogąc się wyżyć na nim, z moich ust padły słowa, które na pewno cię uraziły... przepra....- nie pozwolono mi skończyć bo dziewczyna złapała mnie za policzki i delikatnie musnęła moje wargi. To było inne niż te wszystkie pocałunki. Było takie pociągające. Jak już się raz spróbowało chciało się więcej i więcej, bez opamiętania. - czy to oznaczało że mi wybaczysz. - uśmiechnąłem się zalotnie a ona zarumieniła się tak słodko jak tylko potrafiła. Dłużej już nie wytrzymałem. Przyszpiliłem ją już całkowicie do ściany i zacząłem zachłannie całować. Nigdy wcześniej nie zaznałem takiego uczucia. Była to relacja, której naprawdę nie chciałem zniszczyć. Bałem się tego cholernie. Nie myślałem jednak o tym, tylko zagłębiłem się w jej słodkie usta. Drugi pocałunek wyrażał więcej namiętności. Było w nim coś w stylu wybuchu hormonów. Czułem że nie tylko moich bo dziewczyna całowała równie dobrze. Wiedziałem że mój kolega tam na dole jest już cały twardy i nie wiedziałem ile jeszcze to wytrzyma. Kiedy zabrakło nam już tchu, odsunęliśmy się od siebie. Cami w samym ręczniku który zsuwał jej się coraz bardziej i ja z wystająca częścią bielizny w spodniach. Oboje wiedzieliśmy że na tym musi nam wystarczyć. Spojrzeliśmy w tym samym czasie na siebie i zaczęliśmy się śmiać. W końcu nasz nieopanowany śmiech przerwał głos dochodzący niedaleko drzwi. Ktoś właśnie wszedł a Cami mało co myśląc wciągała mnie do kabiny. Pokazała że mam być cicho i delikatnie odkręciła wodę. Widzieliśmy nogi jakiejś kobiety, która mruczała coś pod nosem.
- Ahh ci młodzi, raz się migdalą raz do gardeł sobie skaczą. Co ja jeszcze zobaczę w życiu.
Wydawało mi się że kobieta już wyszła dlatego  ja również opuściłem kabinę. Mieliśmy jeszcze większy ubaw, ze sprzątaczki która najprawdopodobniej widziała co tu zaszło. Kiedy skończył nam się już tlen do śmiania się Cami powiedziała wciąż rozchichotanym głosem:
- Wydaje mi się że to damski prysznic, a pan napewno pomylił szatnie.

Zimny gnojek^^Where stories live. Discover now