t w e n t y. t w o

Start from the beginning
                                    

— Ja nie mówiłem, że...

— Wiem — uciął, wbijając w Chima zaspane spojrzenie. — A ty, pamiętasz cokolwiek?

— Tak sądzę — przyznał wokalista, czując silny ucisk w gardle.

— To dobrze. A teraz daj mi te cholerne pięć minut — burknął starszy, zakopując się dokładniej w pościeli.

Czy Suga znowu był chory? W każdej innej sytuacji Jimin byłby w siódmym niebie, ale zachowanie starszego lekko go niepokoiło. Czuł się, jakby czekał na wybuch bomby, której czas zbliżał się do końca.

— Jimin, zimno ci? — zapytał po chwili Yoongi, nieco się rozbudzając. — Cały drżysz.

— Nie, hyung.

Park nie panował nad swoim ciałem. Chłodne opuszki starszego sunęły wzdłuż jego mięśni, doprowadzając do błędnego koła następujących po sobie napięć i rozluźnień. Chłopak czuł się dziwnie, a wrażenie to podwoiło się, gdy nakrył swoją dłonią tą Yoongiego. Raper zamarł natychmiast. Uniósł głowę do góry i wbił zaskoczone spojrzenie w wokalistę.

Żaden z nich się nie uśmiechał. Leżeli sztywno, patrząc na siebie. Źrenice Yoongiego rozszerzyły się i zaczęły szybko przeskakiwać, jakby chłopak w krótkim czasie chciał dostrzec wszystkie szczegóły na twarzy wokalisty. Ten robił to samo.

Min był dla Parka przepiękny. Nie jak obraz z milionem barw, wzorów i przedstawiający coś konkretnego. To było raczej piękno zawarte w prostocie. Gładka, blada skóra, prosty nos, lekkie cienie pod ciemnymi, orzechowymi oczami i delikatnie zaróżowione usta. Ciało szczupłe, okryte białym podkoszulkiem, dłonie chłodne, z wystającymi żyłami i szybko poruszająca się klatka piersiowa.

— Jimin — zaczął starszy, powoli wyswobadzając dłoń spod tej chłopaka — dziękuję, że ze mną zostałeś.

— Hyung, to dla mnie przyje...

— Wiem — przerwał mu. — Dla mnie też.

Jimina zatkało.

Suga uśmiechnął się szeroko, eksponując drobne ząbki i dziąsła. Chłopak cieszył się z jego obecności. Pobudka przy Parku okazała się, ku jemu zdziwieniu, o wiele lepsza, niż ta codzienna — ryk budzika, zimna połowa łóżka i lśniące ślepka Kumamona. Jimin był ciepły, troskliwy i niesamowicie czuły, co mimo wszystko było dla starszego dużym zaskoczeniem. Min wiedział jaki jest wokalista, ale nie podejrzewał że te trzy cechy mogą przybrać na sile.

— Powinniśmy iść coś zjeść — wyjąkał brunet, by po chwili odchrząknąć, słysząc nienaturalne brzmienie swojego głosu.

— No tak, dzisiaj mamy iść do miasta.

— My - miasto, a Namjoon ambasada.

— Jest liderem, na pewno sobie poradzi.

— Masz rację.

— Bardziej martwiłbym się o Taehyunga, Hoseoka lub ciebie, niżeli o niego — przyznał z rozbawieniem Min.

— Mnie? Bez przesady, hyung. Poradziłbym sobie tak samo dobrze, jak Namjoon.

— Kogo ty chcesz oszukać? Świrowałeś w sprawie walizki, więc świrowałbyś tak samo, albo bardziej jakbyś zgubił paszport.

Jimin zmarszczył czoło i udał, że ignoruje jego obecność.

— Nie obrażaj się — Yoongi szturchnął go łagodnie w bok.

— Wcale tego nie robię — burknął, przenosząc wzrok na gołą ścianę.

— Widzisz tam coś? — Raper zbliżył się do niego i spojrzał w to samo miejsce. — Bo ja nic.

Jimin przewrócił oczami i westchnął. Dlaczego starszy się tak zachowywał? I czemu to było takie urocze?

Suga wiedząc, że chłopak tylko udaje niezadowolenie, uśmiechnął się pod nosem i czując jak szybko bije mu serce, dotknął wargami lekko szorstkiego policzka młodszego. Całus był krótki i czuły, przez co wyczuł w brzuchu przyjemne trzepotanie.

Nie chcąc wdawać się z młodszym w dyskusję na ten temat, poderwał się do góry i podbiegając niezgrabnie do drzwi, zawołał:

— Powinieneś się ogolić. A teraz chodź, bo jestem głodny.

 A teraz chodź, bo jestem głodny

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
懇意 i'm close。 yoonmin ✓Where stories live. Discover now