41. - "Pewne pytanie"

2.9K 167 18
                                    

Nick:

Siedząc w restauracji wspominamy stare lata, gdy jeszcze siedzieliśmy ze sobą w szkole średniej. Dzięki pożyczaniu głupiego długopisu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać, nie tylko na tematy szkolne. Aż brakuje mi tych czasów, wtedy było o niebo lepiej. Nie musieliśmy martwić, że zaniedbujemy kogoś innego, a teraz bez przerwy myślimy o dzieciach. Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez nich, jednak brakuje mi luzu.

- Sharon nie dzwoniła? - pyta, odkładając lampkę z winem na stół.

- Nie ma nas od niecałej godziny, na pewno jest wszystko w porządku. - uśmiecham się. - Wyluzuj, mamuśka. - w końcu udaje mi się rozśmieszyć Sophie. - Może za jakiś czas pojedziemy gdzieś na kilka dni? - proponuję.

- Wątpię, aby Riley był zadowolony. - wzdycha.

- Wystarczy powiedzieć mu, że zostanie na kilka dni u dziadków, a sam nas wypchnie za drzwi.

Nieraz zastanawiam się, kogo on bardziej kocha, jednak nie mogę zapomnieć o tym, że mama faszeruje go słodyczami. Gdyby mógł wybrać worek czekolady albo nas, to oczywiście wybrałby pierwszą pozycję.

Marzy mi się jakiś kilku dniowy wyjazd bez dzieci. Może gdzieś do Europy? Musimy tuż po przeprowadzce poruszyć ten temat.

***

Po zapłaceniu za kolację, wychodzimy z restauracji. Na ulicy panuje zmrok i jest o wiele chłodniej niż w dzień. Zdejmuję swoją marynarkę, po czym podaję ją dziewczynie. Uśmiecha się z wdzięczności, idąc w kierunku samochodu.

- Kocham cię. - mówi, gdy otwieram jej drzwi od samochodu.

Już po chwili rzuca się na mnie, obejmując moją szyję. Jednak alkohol nie jest dla niej. Wypiła raptem trzy kieliszki wina, a już jest w pełni rozluźniona. Całe szczęście, że odmówiłem sobie jakichkolwiek procentów.

- Ja ciebie też, ale musimy już jechać. - całuję przelotnie jej usta, odsuwając się od niej.

- Nie śpieszy mi się do dzieci. - łapie mnie za rękę.

- A kto powiedział, że wracamy do domu? - uśmiecham się do niej.

Puszcza mnie, dzięki czemu mogę wsiąść do samochodu. Próbuję odpalić samochód, jednak ponownie odmawia mi posłuszeństwa. Kilka dni temu miałem podobną sytuację, jednak wtedy po kilku próbach włączył się silnik.

- Cholera. - uderzam dłonią o kierownicę.

Mogłem jednak oddać go do naprawy...

- Czyli mały spacerek? - pyta roześmiana.

- Na to wygląda, w sumie miejsce, do którego chcę cię zabrać jest blisko. - wyjmuję kluczyk ze stacyjki, po czym wysiadam.

Patrzę na zegarek, przez co orientuję się, że mama zaczęła już swoje show. Musimy się pośpieszyć, bo w innym razie nici z niespodzianki.

- Nogi mnie już bolą. - zatrzymuje się, nadal trzymając mnie za dłoń.

- Kochanie, przeszliśmy dopiero sto metrów. - zauważam.

- Jak jesteś taki mądry, to załóż sobie moje szpilki. - mówi drwiąco.

Przewracam oczami, biorąc ją na ręce. Skoro niewygodnie chodzi jej się w szpilkach, to po co je zakłada? Nigdy jej nie zrozumiem...

Po ponad piętnastu minutach wchodzimy do budynku, gdzie już na wstępie słyszymy głos mojej mamy. W holu stawiam Sophie na nogi, a także odbieram jej moją marynarkę, którą po chwili zakładam. Biorę ją za rękę i prowadzę do głównej sali. Przechodzimy do przedniej partii stolików, gdzie mamy rezerwację.

- Już myślałam, że chcesz mnie zabrać na jakąś dyskotekę. - oddycha z ulgą, opierając głowę o moje ramię.

Gdy słyszę, że będzie grany ostatni numer, nieco się spinam, co zauważa brunetka.

- Co się dzieje? - szepcze.

- Nic, po prostu jestem zachwycony występem. - mówię to, co wpada mi do głowy.

Na specjalny znak mamy, wstaję z miejsca i ruszam na scenę. Widzę, że Sophie jest totalnie zaskoczona moim zachowaniem.

- Powodzenia. - mama klepie mnie po ramieniu, oddając mi mikrofon.

- Cały wieczór stresowałem się tą chwilą, aż w końcu nadeszła. Już od dawna miałem w planach zadać ci pewne pytanie. Pomimo tych wszystkich błędów chcę, abyś została moją żoną. - patrzę tylko i wyłącznie na moją dziewczynę. - Sophie, czy wyjdziesz za mnie? - dodaję, a ona śmieje się nerwowo, kiwając głową.

Odkładam mikrofon na podłogę, po czym schodzę szybko na dół. W między czasie szukam po kieszeniach pudełka z pierścionkiem. Jestem w stu procentach pewien, że zabrałem je z domu.

Brunetka podnosi się i od razu wpada w moje ramiona. Przytulam ją szczelnie, całując jej skroń. Martwiłem się, że nie zgodzi się i wyjdę na kompletnego durnia.

- Chyba zgubiłem pierścionek. - mówię cicho, śmiejąc się.

- Kocham cię. - całuje mnie, a wokół nas ludzie zaczynają wydawać dźwięk zachwytu.

***

Po dość huczliwych zareczynach wracamy do domu taksówką. Sądziłem, że od razu wrócimy do mieszkania, jednak zatrzymali nas moi rodzice, z którymi pojechaliśmy do klubu.

- Padam na twarz. - wzdycha, wysiadając z pojazdu.

- Ja też, jednak muszę jeszcze poszukać pierścionka. Nie mam pojęcia, gdzie go posiałem. - biorę ją za rękę.

- Rano poszukamy. - oznajmuje.

W sumie ma rację, najchętniej poszedłbym od razu spać. Wolę już nie szukać, bo jeszcze obudzę dzieciaki, a tego bym nie chciał.

Otwieram cicho drzwi, przez które przechodzimy i dopiero po chwili orientujemy się, że w salonie jest włączony telewizor.

- Synek, dlaczego nie śpisz? - pytam, a ten ze łzami w oczach rzuca się w moje ramiona.

Sądziłem, że on już dawno śpi, a jednak zastaję go oglądającego jakiś horror, a w tym czasie moja siostra śpi oparta o Christiana, który z resztą też śpi.

- Co się dzieje? - zjawia się od razu przy nas Sophie.

- Zombie tu przyjdzie. - szlocha, wtulając twarz w moją szyję.

- Nikt tu nie przyjdzie, oni nie istnieją, tak samo jak Batman. - gładzę, jego plecy, jednak nie zapowiada się, aby miał się uspokoić. - Będziesz dziś spał z nami, co? - mruczy coś pod nosem, z czego wynika, że się zgadza.

Przechodzę do sypialni z małym, a w tym czasie jego mama bierze szybki prysznic. Riley za nic nie chce mnie póścić, rzeczywiście musiał wystraszyć go ten film. Chyba nigdy więcej nie powierzę moich dzieci siostrze...

- Chodź do mnie, kochanie. - Sophie mówi cicho, aby nie obudzić Phoebe.

Riley momentalnie przechodzi do jej ramion, dzięki czemu mogę uszykować się do snu. Coś czuję, że długo nie pośpimy, bo ostatnim razem, jak Riley obejrzał jakiś straszny filmik w internecie, to budził się co chwilę z krzykiem. Na całe szczęście szybko zapomnia o takich rzeczach.

Gdy wracam do sypialni, widzę jak mały miarowo oddycha, wtulając się w swoją mamę. Kładę się tuż przy nich, aby Riley czuł się bezpiecznie.

Trochę inaczej wyobrażałem sobie zakończenie tego wieczoru, jednak dzieci muszą zawsze stać na pierwszym miejscu...

_____________

Nareszcie weekend! Można iść spać. 😂

Karix

Others IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz