25. - "Moja kochana siostra"

3.4K 174 39
                                    

Nick:

Święta zawsze kojarzą się z miłą atmosferą, a także dobrą zabawą, mam nadzieję, że w tym roku będzie tak samo.

Z samego rana zabrałem małego i jego mamę do mojego domu rodzinnego. Tak jak myślałem, jest małe zamieszanie w kuchni. Mianowicie mama z babcią próbują zarobić wszystkie potrawy na wieczór, jednak ojciec co chwilę im przeszkadza.

- Dość tego. - babcia rzuca w syna fartuchem. - Jak jesteś taki mądry, to się zajmuj gotowaniem, a ja zajmę się w tym czasie moim kochanym prawnukiem. - uśmiecha się, podchodząc do młodego.

Mam nadzieję, że nie będzie go znów opychać wypiekami...

Nie chcąc nikomu przeszkadzać, wychodzę na zewnątrz, aby przewietrzyć się. Muszę jakoś zachować zimną krew, udając, że między mną a Sophie jest wszystko w porządku. Robię to ze względu na małego, chcę, aby miał super święta. Od kilku dni robi wszystko, abym przytulał Sophie. Trochę trudno mi to przychodziło, ale czego się nie robi dla dobra takiego słodziaka.

Mam nadzieję, że kolejny zestaw Spidermana spodoba mu się, bo innego pomysłu na prezent nie miałem. Na wystawach było wszystko przestarzałe, za rok będę chyba musiał coś kupić przez internet...

Idę na pomost, gdzie siedzi Sharon. Widzę, że spodobała jej się moja miejscówka.

- Co tam? - siadam obok niej.

- A co ma być? Chłopak mnie rzucił, ojciec bez przerwy suszy mi głowę i jeszcze te cholerne święta. - wzdycha ciężko.

- Widzę, że nie tylko ja mam problemy. - kładę się na deskach i patrzę w bezchmurne niebo.

- Jakie ty możesz mieć problemy? - prycha patrząc na mnie. - Skończyłeś studia, masz super dziewczynę, a do tego macie tak wspaniałego syna.

- Jest wspaniały, tylko szkoda, że nie mój. - na te słowa patrzy na mnie zdziwiona.

- Jak to?! - drze się tak, że nawet dziadek stojący na tarasie spogląda na nas.

- Powiem ci, ale nie chcę, aby kto inny się o tym dowiedział... - kiwa głową, a ja podnoszę się do pozycji siedzącej tłumacząc jej to wszystko.

- I co teraz planujesz zrobić? - pyta przejęta.

- Sam nie wiem, chciałbym żyć jak wcześniej, jednak nie wiem czy to się uda... Na razie próbuję wybaczyć Sophie, a później razem coś wymyślimy. - mówię szczerze.

Z powrotem kładę się na plecy i po chwili orientuję się, że Riley biegnie w naszą stronę. Nie ważne, że stracił równowagę na rozgrzanym piasku... Mała niezdara, gdym nie wiedział, że to nie mój syn, to pomyślałbym, iż tę cechę odziedziczył po mnie.

- Co się stało? - patrzę na niego, a ten siada na moim torsie.

Ławkę sobie znalazł... Jak na trzylatka to jest dość lekki. Coś czuję, że po dzisiejszej kolacji jego waga zdecydowanie wzrośnie.

- Nudzi mi się. - odpowiada, rozkładając się wygodniej na mnie.

- Poproś ciocię, to może zabierze cię na mały spacer. - podnoszę się, przekładając go na swoje kolana.

- Wolę z tobą i mamą. - znów spryciarz próbuje nas pogodzić.

- Mama pomaga robić jedzonko, a ja  pewnie będę zmuszony do czarnej roboty. - poprawiam jego włosy, które opadły przez wiejący wiatr.

- Nie lubię cię. - schodzi z moich kolan i rusza do domu.

Wstaję i wołam go, aby wrócił do mnie. Nie chcę, żeby się tak zachowywał, bo później będą przez to problemy.

Others IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz