K1, rozdział 9

3.3K 281 26
                                    

Posprzątałam szkło i zaprałam dywan, jakimś odplamiaczem. Przemyłam też śpiącej mamie pokaleczone dłonie. Oddychała ciężko i nawet raz powiedziała przez sen imię mojego ojca.
Ściskało mi się serce.
Wiedziałam, że cierpi i nie mogłam nic na to poradzić.
Mimo wszystko, mimo tego, że zamieniała moje życie w piekło, była moją mamą. Kochałam ją.
Nigdy nie byłam zwolennikiem leków nasennych, ale tym razem nie zawahałam się nawet sekundy. Kobieta dostała je od lekarza, kiedy po wyprowadzce ojca nie mogła spać. Wtedy jeszcze jakoś się trzymała.
Zerknęłam na nią ostatni raz i łykając dwie, ruszyłam do pokoju.
Wiedziałam, że nie powinnam ich brać, ale rozpaczliwie pragnęłam znaleźć się w ramionach Alexa, a to był jedyny sposób bym szybko zasnęła.
Czekając na działanie pigułek przebrałam się powoli w piżamę, przemyłam twarz, nastawiłam na wszelki wypadek budzik i odpisałam Meg, że wszystko u mnie w porządku. Następnie ułożyłam się do łóżka i patrząc w sufit czekałam, aż opadną mi powieki.
Nie liczyłam owiec.
Nie było takiej potrzeby.
Zamiast tego wyobrażałam sobie, że Alex jest prawdziwy. Niemal czułam ciepło jego dotyku. Kochałam, kiedy opuszkami palców głaskał moje biodra, kiedy zębami przygryzał moją wargę. Wydawał się wtedy taki realny.
Jakiś czas później poczułam znajome swędzenie na karku i po raz kolejny, wpadłam w czarną otchłań.
Siedział na piasku.
Nie spodziewał się mojego przybycia tak wcześnie, więc zakradłam się do niego cicho i zakrywając mu od tyłu oczy, zaczęłam się śmiać.
Poczułam, jak rozluźnia się pod moim dotykiem.
Oczywiście nie mógł sobie odpuścić. Obrócił się w moją stronę i łapiąc moje dłonie, przeciągnął mnie na przód.
Wylądowałam na jego kolanach.
-Tęskniłem. - Wyszeptał skradając mi pocałunek, a potem nim zdążyłam złapać oddech, przeniósł się wargami na moją szyję.
Westchnęłam cicho z zachwytu. Wiedział, że uwielbiałam, kiedy całował mnie w szyję.
Po moim ciele, z każdym pocałunkiem rozchodziły się nowe i silniejsze dreszcze.
-Ja też. - Wykrztusiłam na wydechu, a potem spojrzałam mu prosto w oczy i chłopak dosłownie zastygł.
Alex był wyjątkowy. Tak, głównie dlatego, że mi się śnił, ale posiadał też pewną ciekawą umiejętność bezbłędnej oceny mojego samopoczucia. Co z tego, że na jego widok uśmiechałam się szeroko? Skoro i tak zawsze wiedział, że coś jest nie tak w moim realnym świecie. I przysięgam uśmiechałam się szczerze! On po prostu znał mnie, jak nikt inny.
Odgarnął z mojego policzka zbłąkany kosmyk kręconych włosów i poważniejąc, rzucił mi pytające spojrzenie.
-Chcesz o tym porozmawiać?
Pokręciłam głową.
- Chcę zapomnieć, chociaż na chwilę o moim życiu. - Posłałam mu coś na kształt uśmiechu. - Pomożesz mi?
Przyglądał mi się przez moment, a potem bez ostrzeżenia pochylił się do moich warg. Zdążyłam jednak zauważyć, jak na jego twarzy rozciąga się łobuzerski uśmiech.
-Chyba nawet mam pomysł, jak to zrobić. - Wymruczał między pocałunkami.
Szczęśliwa zarzuciłam mu na szyję dłonie i odwzajemniłam pieszczotę.
Pamiętacie, jak na początku mojej opowieści wspomniałam o tym, żebyście mnie nie winili za to, że kiedy wydarzyła się ta cala historia tak bardzo się zakochałam? Rozumiecie już co miałam na myśli? W Alexie nie dało się nie zakochać. Stałam na przegranej pozycji od samego początku. Przepadłam już pierwszej nocy.
Chłopak włożył ciepłe dłonie pod cieniutki materiał mojej koszuli i powoli, przejechał palcami wzdłuż kręgosłupa.
Jęknęłam, wyginając się pod wpływem jego dotyku.
-Masz takie piękne ciało. - Zamruczał pełnym fascynacji głosem.
Zamknęłam oczy.
Ogrzewały nas ciepłe płomienie słońca. Nie wiedziałam co to za plaża i nie było to ważne. Liczył się tylko on.
-Kocham Cię, Gabi. - Jego głos sprawiał, że motyle w moim brzuchu podrywały się do lotu.
Dotknęłam jego policzka.
-Ja ciebie bardziej.
Kolejnego ranka obudziłam się totalnie skołowana. Nie mogłam, jednak nazywać się nieszczęśliwą. Wciąż rozpierała mnie radość po wspólnej nocy z Alexem.
Głośny trzask drzwi sprowadził mnie na ziemię. Niechętnie podniosłam się z łóżka i głośno ziewając, powlokłam się do okna. Tym razem jednak zamiast patrzeć na matkę, moją uwagę przykuł dom na przeciwko. Moja przyjaciółka wyjechała kilka dni temu, ale wyraźnie brakowało tabliczki z napisem "na sprzedaż". I mogłabym przyrzec że była wbita pośrodku równo przystrzyżonego, teraz już odrobinę zarośniętego trawnika.
Poczułam, że robi mi się słabo.
Stracenie Grace było bolesne samo w sobie, a co dopiero tracenie jedynego namacalnego dowodu na jej obecność. Ten dom był, jak symbol. Spędziłyśmy wiele nocy na pisaniu do siebie kartek na szybach czy też dawaniu sobie tajnych sygnałów latarkami. I nie wyobrażałam sobie, żeby mógł mieszkać tam ktoś inny. Obcy. Mogłam mieć tylko nadzieję, że nie będzie to nikt ze szkoły, kto mógłby słyszeć awantury mojej matki, a potem je opowiadać. Już bez tego miałam ciężko.
Oczywiście winę za to podnosił ojciec. Zostawił nas z dnia na dzień, odchodząc do swojej młodziutkiej kochani. Był egoistycznym dupkiem. Zostawił nas bez grosza, z ziejącymi pustką dziurami, zamiast serca.
Były dni, że ledwo wiązałyśmy koniec z końcem. Zabrał nam wszystko, ale to nic. Pragnęłam tylko spokoju. Nic więcej.
Z trudem oderwałam się od szyby i niemal siłą, obróciłam do szafki z lekami. Wzięłam porcję kolorowych pigułek i popijając je wodą z leżącej przy łóżku butelki, zabrałam się za ubieranie. Musiałam wyjść. Zająć czymś myśli. Przetrwać dzień, a potem w końcu znaleźć się w jego ramionach. Był lekarstwem na wszystkie rany.
Nie mogłam jednak wymazać z pamięci obrazów upokarzającej się matki, która błagała ojca o powrót do domu. Jeszcze wtedy jakoś się trzymała, ale kiedy etap próśb minął i wystąpiła o alimenty, chcąc mu dopiec, on wyciągnął jeszcze większą broń. Wystąpił o rozwód i to nas zniszczyło ostatecznie.
Tak, też zastanawiam się, jak możemy tęsknić za kimś takim, ale przez kilka lat było naprawdę dobrze. A przynajmniej takie miało się wrażenie, bo każdy znał swoje miejsce. Być może bardziej tęsknimy za tymi czasami, niż za nim?
Z mamą nigdy nie nadawałyśmy na tej samej fali, ale koniec końców umiałyśmy się dogadać. I co? Szlag wszystko trafił!
Jeśli ktoś uważa, że pieniądze dają szczęście jest w błędzie. To zwykłe złudzenie. My je mieliśmy i jak to się skończyło? Ojciec i matka przez większość czasu przebywali w pracy, chcąc dobrze zarabiać i wydaje mi się, że to właśnie to, zniszczyło ich małżeństwo.
A teraz wypruwałyśmy sobie flaki, aby przetrwać od pierwszego do pierwszego.
Ubrałam się i dzielnie ruszyłam na przedpokój. Po drodze zerknęłam do salonu. Dywan został zwinięty i stał teraz oparty o ścianę, a na miejscu po ramkach ze zdjęciami ojca stały teraz paskudne kryształy.
Widocznie mama doszła do etapu wyrzucania go z pamięci. Niestety byłam prawie pewna, że alkohol w tym ani trochę nie pomagał.
Cieszyłam się i dziękowałam Bogu, że kobieta potrafi jeszcze wytrzymać osiem godzin pracy bez tknięcia butelki. Inaczej było by po nas.
Cóż, zdaniem mojej sąsiadki potrafiła, ponieważ wiedziała, że inaczej nie będzie miała na flaszkę. Tak, właśnie tak mi powiedziała, miło prawda?
Ludzie byli podli
_____________
Kochani, jeśli chcecie możecie podać mi swoje ig :D tylko opiszcie, jak wygląda wasze profilowe to was zaobserwuję ;p.
Buziaki!;*

Chłopiec Ze Snów ✔Where stories live. Discover now