Było już za późno albo może za wcześnie by ktokolwiek siedział jeszcze w pracy. Jednak w Kazamatach, Camille miała niemałą akcję do zaplanowania. Musiała jak najszybciej pozbyć się osoby, która była pilnowana jak prezydent i zanim zorientuje się ona, że nie było żadnego omegi, a ona nie jest osobą której można ufać.
Jednak przecież nie takie akcje już planowała. Tylko, że tym razem miała tylko jedną szansę by zakończyć ją sukcesem. I to w taki sposób by nie można było jej z tym połączyć.
Włączyła prywatną komórkę, którą rzadko używała i wybrała numer.
- Do diabła, wiesz która jest godzina? - Zawarczał głos w słuchawce.
- Wiem. Potrzebuję czegoś na wczoraj.
- Jejku, czego?
- Zdobądź mi numer Charlesa Linusa.
Po drugiej stronie Nowego Yorku, w ogromnym bloku przerobionym na zawiły dom, w sypialni leżała para, omega i alfa, rozmawiając cicho o wszystkim i niczym.
- A twój brat Niklaus, jaki jest? - Zapytał Alec zaciekawiony, przypominając sobie przystojnego mężczyznę z wideoczatu.
Magnus uśmiechnął się na wspomnienie brata.
- Jest ode mnie starszy o parę lat. Prawie od zawsze doskonale się odgadywaliśmy, bo oczywiście jak wszędzie za nim raczkowałem to mnie nienawidził. - Alec uśmiechnął się, wyobrażając sobie jak mały chłopczyk ucieka wściekły przed raczkującym bobasem. - Mamy podobne osobowości. Tylko nie chce się przekonać do ubrań które dla niego kupuję. A szkoda, bo są zajebiste.
Tym razem oboje zachichotali.
- Co z twoją rodziną? Oprócz "wspaniałych" rodziców, masz siostrę i brata, prawda?
Dobry humor Aleca zniknął jak nożem odjął. Po co zaczął ten temat? Cholera, w ciepłym łóżku, po udanej randce było tak łatwo zapomnieć z kim ma do czynienia... Albo że niedługo zostawi go za sobą. Nie chciał teraz o tym myśleć.
Szybko pomyślał więc o jakichś bezpiecznych ogólnikach.
- Tak. Max jest kochany i bardzo żwawy. Nie można się na niego długo denerwować, kiedy uśmiecha się tym psotnym uśmiechem chochlika. Izzy to wojowniczka, walczy o życie po swojemu, bardzo angażuje się w walkę o równouprawnienie Omeg.
- Wiele się poprawiło, ale jeszcze sporo trzeba zmienić. Nie znam ich ale już czuję, że się polubimy.
- Popierasz naszą sprawę? - Spytał Alec wątpiąco.
Magnus spojrzał na niego jakby co obraził.
- Oczywiście. Moja mama wpoiła mi szacunek do was. Najsilniejsza osoba jaką znam, żaden alfa jej nie pobije. Nawet ojciec, ale nie mów mu, że to powiedziałem. - Poprosił konspiracyjnie. - Czemu ktoś taki jak ona nie może pracować gdzie chce, a jej życie mają trzymać w ręku rodzice czy mąż?
- Jaka ona jest? Zawsze mówisz jak to podobny do niej jestem.
- Zaradna, to pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy. Zdeterminowana, inteligentna, sprytna, wojownicza. Umie zadbać o siebie. Akcja z Raphaelem? Też by mu dokopała. - Oznajmił rozbawiony, ale w głosie było słychać dumę. - Nikt jej obrażać nie będzie, nigdy nie płacze nad swoim losem ani się nie poddaje. Zawsze mówiłem, że moja omega będzie taka sama i się nie myliłem.
- Brzmi jak ktoś kogo bym polubił.- Alex uśmiechnął się rozczulony. Magnus musiał bardzo kochać swoją mamę.
- Oh, pokochasz ją. Pewnie już wie o wszystkim od Nik'a i zapierdala tu by cię "poduczyć". - Zaśmiał się.
YOU ARE READING
Omega - Malec AU
FanfictionAlec to omega, który do tej pory miał problem tylko z brakiem alfy i rodzicami. Niedługo będzie miał problemy z wszystkim innym, tylko nie z tym. Angst, Smut i wszystko co jest w A/B/O