4

3.1K 252 48
                                    


Szli razem przez korytarze, Magnus powiadamiał każdego kogo spotkali by rozpowiedzieli, że mają się zebrać w dojo, czyli chyba tam gdzie ćwiczyli. Gdy sami tam dotarli było kilka osób, w tym Raphael, co zepsuło Alecowi znośny już nastrój. Przeklinał go w myślach, by omega w którym się zakocha była nieznośna i wkurwiała go do końca życia.

- Umiesz nawet dobrze walczyć prawda? – Zapytał mężczyzna, kiedy szli w stronę grupy.

- Lepiej niż dobrze. – Odpowiedział twardym tonem. Nie zniży się do udawania bezbronnego, głupiego omegi.

Minęło tak mało czasu od kiedy rodzice przyszli do niego powiedzieć o Charlesie, a jego stare życie wydawało się takie odległe. Jego marzenia o miłości i wspaniałym alfie, który go zrozumie i będzie szanował, że ma własne zdanie teraz było śmiechu warte. Boże jaki był naiwny. Jego rodzina na niewiadomo jaki czas to mafia. A o Alfie nie chciał nawet myśleć.

I to wszystko zmieniło się tak szybko.

Może lepiej od razu rzucić się z dachu...?

- Naprawdę? Interesujące.

Alec nie spojrzał w bok więc nie mógł widzieć zachwyconego spojrzenia Magnusa.

- Moja mama też umie nieźle dołożyć. Jakie sztuki walki trenowałeś?

- Aikido, Taekwondo, jiu-jitsu, sporo tego. – Wzruszył ramionami.

Nie obchodziła go jego rodzina, nie miał zamiaru mieć z nią nic wspólnego. Pewne jego ojciec też zmusił tą omegę do rodzenia mu dzieci. Może synek jest takim potworem po tatusiu...

- Super. Będę się o ciebie martwił trochę mniej. – Zaśmiał się azjata wesoło, nie umiejąc czytać ponurych myśli omegi. – Cat.

Catarina spojrzała na niego, przerywając rozmowę z jakimś mężczyzną z białymi włosami. Jej wzrok spoczął na Alecu.

- Wytłumaczył ci wszystko?

- Mniej więcej. – Zmarszczył brwi.

Kiwnęła głową.

- Możemy pogadać? Na osobności. – Zwróciła się do alfy.

- Hmm? Okeeej. Poczekaj chwilę, kochanie.

Alec skrzywił się lekko, ale tylko skrzyżował ramiona. Został sam w zwiększającym się tłumie nieznajomych.

Super.

Nigdy nie czuł się dobrze w tłumie nieznajomych, nie chodził na dyskoteki ani inne głupoty jak jego siostra. Teraz czuł się jeszcze bardziej niekomfortowo. Jakby znalazł się w legowisku żmij, może w sumie tak było.

Odwrócił się od nich i jego wzrok spoczął na broniach, podszedł spojrzeć na długie obustronne kije bojowe, nunczako (*rodzaj broni obuchowej w formie dwóch pałek połączonych ze sobą za pomocą łańcucha lub linki) dalej miecze krótkie, długie, katany i inne bronie białe. Co jak co ale broń mieli niesamowitą. W tak dobrze zorganizowanym dojo aż chce się ćwiczyć.

Ciekawe czy ktoś trenuje tu też łucznictwo. Może mają też strzelnicę? Jeszcze w końcu nie zobaczył całego budynku.

- Uważaj omego. – Powiedział ktoś za jego plecami. – Nie zrób sobie krzywdy.

Ktoś się zaśmiał i Alec nie myśląc wiele odwrócił się by zobaczyć kto to. Beta wyglądał zwyczajnie, wysoki (ale nie tak jak on), brązowe włosy, niebrzydki i nie piękny. Wyraz twarzy mówił, że wcale nie chciał się z niego nabijać ani nie za wiele go obchodziło jego życie.

Omega - Malec AUDonde viven las historias. Descúbrelo ahora