2

3.9K 309 39
                                    

Bolało tylko chwilę.

Ból szybko zmienił się w gorąco promieniujące z jego szyi na całe ciało. Alecowi zakręciło się w głowie. Zamrugał, chcąc odpędzić mgłę zalewającą jego myśli. Jego ciało wydało mu się powolne i obce. Czy tak wygląda połączenie?

Nie, nie, nie, tylko nie to...

- Co tam mamroczesz? – Zapytał Magnus szczerze zainteresowany.

- Co mi zrobiłeś? – Sapnął Alec próbując go odepchnąć.

- Nie wiem, co ten paniczyk chciał od ciebie, ale w ten sposób będziesz bezpieczny. I przy okazji będziemy się doskonale bawić.

Magnus nie dał mu ani chwili wątpić w rodzaj tej zabawy, atakując jego usta, wędrując dłonią po jego udzie, przyciskając ciało do jego ciała. Alec nie miał siły się bronić, wszędzie było tak gorąco.

- Ugh, chętnie bym kontynuował, ale jesteśmy przed domem. – Powiedział nagle alfa, odsuwając się od niego.

Jak gdyby nigdy nic poprawił włosy i puszczając do niego oko wyszedł z auta. Alec poprawił się na siedzeniu i chwycił klamkę. Do środka wpadło zimne powietrze, otrzeźwiając go trochę. Wypadł na zewnątrz, trzymając się karoserii i odetchnął.

- Tutaj! – Zawołał Magnus, który wyszedł zza auta.

Alec się nie odwrócił, tylko zebrał się w sobie i ruszył przed siebie. Biegiem. Usłyszał jeszcze jak mężczyzna go woła i minął róg bloku. Teraz rozejrzał się, zobaczył same szare blokowiska, graffiti. Wyglądało na to, że wylądował na Brooklynie. Wbiegł w przejście między blokami, na szare podwórze i na kolejną ulicę. Czuł jak pot perli mu się na czole, zimno koiło trochę gorąco w jego wnętrzu, jednak szybko się męczył. Miał przeczucie, że przez ten nocny maraton się przeziębi.

- Alec.

Nagle pojawił się przed nim Magnus. Nie wyglądał na zadowolonego.

- To nie jest dobra pora na nocne biegi przełajowe. – Pokręcił głową. – Jakim cudem ty w ogóle możesz biegać z gorączką? Jestem pod wrażeniem.

Alec się cofnął, ale mężczyzna złapał go pod rękę i przyciągnął do siebie. Wtedy uderzyła go ta nieziemska woń. Nie mogąc się powstrzymać zamknął oczy i wciągnął ją do płuc. Coś pachniało słodko i orzeźwiająco, jak drzewo sandałowe, kiwi, mięta i och, jego ulubione świeżo upieczone babeczki z masłem orzechowym.

Nie zorientował się, kiedy pchnął Magnusa na ścianę i przywarł do niego, oparł głowę na jego ramieniu by poczuć ten zapach lepiej. Był jak narkotyk. Mógłby spędzić wieczność wdychając go, w kółko i w kółko.

- Moje blokery wybrały doskonały moment by zacząć się zużywać. – Zaśmiał się alfa pod nosem, przeczesując palcami jedwabiste włosy swojego omegi.

Magnus odsunął go od siebie delikatnie i pociągnął z powrotem w stronę domu.

- Chodź, nie jest tu bezpiecznie, gdy jesteś w takim stanie.

Alec nie miał pojęcia jak doszli do wysokiego szarego budynku, który chyba był przerobioną na lofty fabryką. Ani jak udało mu się wejść na górę. Głęboko, głęboko w odmętach umysłu coś mu mówiło, że jest niedobrze. Kazało uciekać, jak najdalej. Coś bardziej pierwotnego kazało mu słuchać swojego alfy. W większości jednak miał w myślach taki mętlik, że nie mógł zrobić nic.

Nic, kiedy dłonie alfy włożyły mu coś okrągłego do ust i ten kazał mu przełknąć.

Ani kiedy go rozbierał i kładł na łóżku.

Słodki, cudowny zapach był tutaj jeszcze mocniejszy, wyraźniejszy. Boski...

Jego umysł zgubił się gdzieś w jego oparach.

Alfa zmysłowo odnajdywał i pieścił najwrażliwsze części jego ciała

- Od kiedy cię zobaczyłem tamtego dnia, nie mogłem przestać o tobie myśleć. – Wymamrotał Magnus kilka milimetrów od jego ust. – O twoim zapachu, niebieskich oczach, alabastrowej skórze.

Alec otworzył zamglone przyjemnością oczy i spojrzał na niego. Zadrżał pod intensywnością jego spojrzenia.

Jego Alfa... Alfa był taki piękny. To aż niesamowite, że taki człowiek istniał.

Alec ze skupieniem dotknął jego policzka.

- Och, Alec.

Mężczyzna pochylił się i wziął jego usta w posiadanie. Alec oddał pocałunek, pijany doznaniami.

Ręce Magnusa rozsunęły jego uda bezwstydnie i wśliznął się między nie. Sunął nęcąco dłońmi po ich wewnętrznej stronie, w górę, coraz wyżej, całując go namiętnie, pobudzając językiem wnętrze jego ust. Z gardła Aleca wyrywały się lubieżne jęki i sapnięcia.

Między pośladkami omegi było już wilgotno i Magnus bez problemu wsunął w niego dwa palce. Alec jęknął na to wtargnięcie i z nieznanym mu dotąd lękiem przywarł do alfy.

- W porządku. Sprawię, ze będzie ci nieziemsko. – Wymruczał Magnus, poruszając umiejętnie palcami.

W tej samej chwili dotknęły one w jego środku coś rozkosznego, przez jego ciało przelała się fala przyjemności.

- Więcej... - Wysapał, ledwo łapiąc oddech.

Z każdą chwilą Alec czuł się jeszcze bardziej gorący i wrażliwy. Każde pchnięcie Magnusa sprawiało, że coś się wzmacniało we wnętrzu omegi, jego podbrzuszu. Ale ciągle mu było mało... Za mało. Był taki pusty...

- Magnus... Więcej...

Gdy ten zabrał palce, Alec jęknął z irytacją. Jednak zanim zdołał wyrazić swoje niezadowolenie, Magnus wszedł w niego jednym płynnym pchnięciem.

- To cię zadowala? – Spytał chrapliwie alfa.

Omega tylko jęknął ponętnie, zaplatając nogi w jego pasie, trzymając go głęboko w sobie.

Magnus zaczął się poruszać w nim miarowo, namiętnie, w subtelnym rytmie. Jego dłonie zacisnęły się na poduszce i zagłówek, aż pobladły mu kostki.

Ich westchnięcia, jęki zmieszały się ze sobą.

Alec czuł się tak cudownie kompletny. Bez alfy był tylko połową siebie.

Z każdym namiętnym ruchem był coraz bliżej i bliżej... czegoś... czegoś cudownego.

Nagle zalała go fala rozkoszy, tak cudownie pierwotnej i nowej. Krzyknął doznając obezwładniającej ulgi.

Zacisnął palce na ramionach Magnusa, czując że i on jest tego bliski.

Jego ruchy były coraz bardziej spazmatyczny, niecierpliwe. Jego skóra pod palcami gorąca. Spojrzeli sobie w oczy, widząc w nich odbicia takich samych emocji, dzikiej namiętności. Magnus doszedł w jego wnętrzu.

Zostali połączeni.

Alecowi zawirowało przed oczami i porwała go przyjemna ciemność.


A/N: Nom. I jak? (Aż się boję odpowiedzi ;_; )

Omega - Malec AUWhere stories live. Discover now