1

4K 330 68
                                    

A/N: Jestem tak niesamowicie zadowolona z tej części. 

Aaaaaaaaaa! BAMF Alec nadchodź! 

Magnus taki mhroczny :D


Nie. To nie mogła być prawda. Jak to możliwe by z jednej paskudnej sytuacji wpakowywał się w gorszą?

Alec leżał na swoim nowym łóżku i wpatrywał w sufit, beznamiętnie. Chciał zniknąć. Zasnąć i zniknąć, nie musieć już nigdy niczego czuć. A na pewno nie jak ktoś nikt nieważny, poniżony, odarty z dumy, honoru, umniejszony do jednej części swojego ciała.

Wspomnienia popołudniowej rozmowy ciągle powodował falę odrazy i rozpaczy, ale również subtelny strumień woli walki i wściekłości, zmieniający go w wojownika.

„Dom w środku był piękny, udekorowany gustownie i elegancko, z morzem wolnej przestrzeni, ale nie pusto. Jak u Aleca, naprzeciwko drzwi były schody na górę, ale rozwidlały się na dwie strony domu, wschodnie i zachodnie skrzydło. Na górze wisiał wielki portret pary, jakby gospodarze śmieli mu się w twarz.

Aleś ty naiwny, mówił, naprawdę myślałeś, że ktoś cię zechciał?

Alec zacisnął zęby i poszedł w ślad za parą. Teraz ten brak zapachu miał sens...

Salon był jasny. Białe kanapy zostały ustawione na środku by tworzyć jasny kwadrat bez jednego boku, na środku stał szklany stolik z wazonem kwiatów, ściana ze szkła wpuszczała do środka mnóstwa światła, po drugiej stronie stały pułki z książkami, tak starymi, że mogły być tam tylko na pokaz.

- Usiądź. – Powiedziała niecierpliwie kobieta.

Alec zorientował się, że od dłuższej chwili stoi w miejscu. Nie odpowiedział, tylko ruszył ku kanapie i stanął za nią.

- Chcę odpowiedzi. – Powiedział do Charlesa, specjalnie nie zaszczycając omegi uwagą.

- I je dostaniesz. Ale najpierw usiądź i się zrelaksuj trochę.

- Nie. – Powiedział chłopak. Alfa podniosła brew na tą jawną impertynencję, ale Alec miał to gdzieś. Ten mężczyzna nie był jego alfą i pewnie nim nie zostanie. A on miał dość tej dziwnej gry. Teraz wszystkie karty idą na stół.

- Nie mam zamiaru się relaksować. Mam dosyć tego suspensu rodem horrorów klasy D.

- Dobrze.

Mężczyzna kiwnął głową, spokojny jakby nic się nie działo. Podszedł do żony i położył jej dłoń na ramieniu.

- Moja żona ma rzadką chorobę, która sprawia, że nie może donosić ciąży. – Zaczął, a Alec nie mógł nie pomyśleć, że karma to suka. – Bardzo przez to cierpi, więc musisz jej wybaczyć, jeśli była niemiła. – Teraz miał ochotę wywrócić oczami. – Jednak oboje jesteśmy bardzo rodzinni. Chcemy mieć dziecko, następcę.

- Urocza historia. – Mruknął Alec ironicznie i uśmiechnął się krzywo. – Tylko co to ma wspólnego ze mną?

- Jesteś zdrowym omegą w sile wieku. Nietkniętym... Twój organizm nie odrzuci zarodka.

Zarodka?! Alec zrobił krok wstecz z obrzydzeniem na twarzy.

- Chcecie żebym... rodził wam dzieci?! – Wydarł się.

Nie do wiary. To niemożliwe. Nie może mieć aż takiego pecha...

- Tylko jedno. – Mężczyzna rozłożył ramiona jakby to było nic.

Omega - Malec AUNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ