Rozdział 31 - Bóg kontra Smok

81 6 0
                                    

  -Jaka magia?- Zapytała Ayame, stojąc przy swojej gildii. Obok niej stał Bickslow, denerwujący się jak cholera.
-Przejęcie.- Powiedziała Louise sprawdzając informacje o Marissie na przenośnej lacrimie. -Ludzie, zwierzęta, rośliny... wszystko.- Westchnęła i podniosła wzrok na Aliss'ównę.  

-Przejęcie.- Powiedziała Louise sprawdzając informacje o Marissie na przenośnej lacrimie. -Ludzie, zwierzęta, rośliny... wszystko.- Westchnęła i podniosła wzrok na Aliss'ównę.
-Nie wszystko...- Mruknęła różowowłosa. Ruszyła na arenę, gdy tylko usłyszała gong, zapowiadający walki. Lekko zdenerwowana stanęła naprzeciw swojej przeciwniczki. Wysoka brunetka zmierzyła ją wzrokiem i prychnęła.
-To będzie łatwizna.- Stwierdziła z delikatnym uśmiechem i stanęła w lekkim rozkroku. Gdy Jason swoim "Cool!" rozpoczął walkę, nie poruszyła się nawet o centymetr, czekając na ruch Ayame. Ta odetchnęła głęboko i zamknęła oczy.
-Nie... AYAME NIE!- Krzyknął Bickslow, wiedząc co jego siostra planuje. Laxus po chwili zorientował się, o co chodzi.
-Nie...- Powiedział z przerażeniem w oczach.
-Przywołanie duszy: Crusty.- Wyszeptała, prostując ręce. Srebrna mieczyk, przyczepiony do jej bransoletki, zabłysł radośnie, a przed Ayame pojawił się wysoki, postawny mężczyzna.
-Baka! Chcesz się wykończyć?- Zapytał wściekły, jednak nie spojrzał na młodą Aliss. Mierzył wzrokiem jej przeciwniczkę, która uśmiechnęła się kpiąco i złączyła dłonie jak do modlitwy.
-Przejęcie: Marionetka Złodziejki!- Zawołała, a Crusty'ego otoczyło złote światło. Zniknęło jednak po chwili, a mężczyzna jak stał, tak stał. Twarz Marissy zbladła, kiedy uświadomiła sobie, że jej magia jest bezużyteczna w walce z duszą. Chłopak uśmiechnął się i wyciągnął rękę w jej stronę.
-Łańcuch Wieczności!- Odezwał się, a z jego dłoni wystrzelił łańcuch. Oplótł brunetkę, która zamarła. Chwilę przed jej upadkiem, metal zabłysł fioletowym światłem.
-Cooooool! Ayame Aliss wygrywa, zdobywając dwa punkty dla Fairy Tail B!- Zawołał Jason, kiedy członkinie Destined Days wywlekały swoją towarzyszkę z areny. Do Ayame podszedł Crusty i puknął ją w czoło.
-Głupia! Wiesz co cię teraz czeka.- Warknął zły. -Pojawiłbym się, gdybyś dała Soulowi sygnał.- Powiedział tak, jakby było to coś oczywistego.
-Nie pojawiłbyś się. Arenę otacza pole. Wpuściło mnie, Marissę, ale nie wpuściłoby cię.- Westchnęła i skrzywiła się, łapiąc za prawe ramię. W momencie, w którym osunęła się na kolana, podbiegł do niej Bickslow. Wziął ją na ręce i szybko ruszył do Wendy.

***

-Zaczynajmy więc kolejną walkę! Smok vs Bóg! Gajeel Redfox z Fairy Tail A vs Nicole Genred z Fairy Tail B! Coooooooool!- Pisnął Jason, a na arenę weszły dwie osoby z przeciwnych stron. Zatrzymali się, gdy dzieliły ich jakieś cztery metry. -Macie kwadrans, zero zabijania, zero magii zakazanej.- Przypomniał blondyn, po czym wykrzyczał -Zaczynajmy!
Skórę chłopaka pokryły stalowe łuski, a skórę dziewczyny stalowe płatki kwiatu. Ich oczy zabłysły, a twarze przyozdobiły szerokie uśmiechy, gdy ruszyli na siebie. Zero zaklęć, czysta walka wręcz. Wymieniali ciosy silniejsze, jak i lżejsze, nawet nie próbując nie skrzywdzić drugiego. Po dwunastu minutach wydawałoby się, że ich walka może trwać w nieskończoność, gdy Nicole podcięła nogi Redfox'a, przez co z łoskotem upadł na ziemię. Czarnowłosa wykorzystała to i uklękła nad nim, kolanami przygważdżając jego ramiona do podłoża. Uśmiechnęła się zwycięsko, kiedy po jakiejś minucie, Gajeel zaprzestał wyrywania się.
-Dobra... Nie miałem racji mówiąc, że bez magii byłabyś bezbronna.- Przewrócił oczami, na co Nicole skinęła głową zadowolona. Z radości jednak poluzowała nacisk na jego ramiona, przez co z łatwością zamienił ich miejscami. Dziewczyna wręcz odruchowo kolanem kopnęła go w plecy, na co zareagował jękiem i przymknięciem oczu. Po ponad dziesięciu minutach ciągłej walki, łuski oraz płatki zniknęły. Ubrania podziurawione przez metal, gdzie niegdzie zadrapania na skórze. I już miała się poddać, wiedząc, że nie jest w stanie wydostać się spod swojego chłopaka, gdy uderzono w gong.
-COOOOL! Gajeel i Nicole, najprawdopodobniej na tym samym poziomie siły, nie byli w stanie pokonać się przez kwadrans, co oznacza remis! Obie drużyny zyskują po punkcie!- Ogłosił Jason, na co widownia zaczęła wiwatować. Para Żelaznych Zabójców uśmiechnęła się do siebie, aby po chwili połączyć swoje usta w pocałunku. Kiedy oderwali się od siebie, wstali z ziemi i, ze złączonymi dłońmi, zeszli z areny.

***

-Mam to gdzieś! Cholera jasna! Nie jesteś ojcem, żeby decydować o moim życiu!- Krzyknęła Ayame i wyszła z pokoju. -Daj mi do kurwy spokój.- Warknęła, gdy brat wyszedł za nią. Zbiegła po schodach, aby opuścić hotel.
Pech, a może fart, chciał, że na swojej drodze napotkała Mistrza.
-Ame?- Zdziwił się blondyn, widząc zdenerwowaną dziewczynę. Przez rozchodzące się w jej ciele emocje, nie miała szans poczuć otaczającego ją chłodu i nie zwróciła uwagi na to, że zaczęła się trząść z zimna.
-Nie. Pies.- Prychnęła, na co mężczyzna się skrzywił. Nim jakkolwiek zareagował przeszła obok, kompletnie go olewając. Zatrzymało ją pytanie, które zadał.
-Żałujesz?

___________

699 słów.

Styczeń 2016 (sprawdzony 01.09.2018).

Godslayer [Fairy Tail Fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz