Rozdział 25 - Cornelia Alberona

106 10 0
                                    


  -Gdzie? Kiedy? Jak? Czemu?- Zapytała białowłosa, uważnie obserwując parę siedzącą naprzeciwko niej. Lou westchnęła głośno i oparła się o ramie Stinga. Obejmujący ją chłopak mruknął coś pod nosem i odchylił głowę do tyłu, aż natrafił na oparcie kanapy.
-Na dachu. Miesiąc temu. Normalnie. Bo tak.- Odpowiedziała blondynka.
-Ktoś wiedział?- Zapytała, na co większość przyjaciół zebranych wokół blond pary uniosła dłonie w górę. -A-a-ale... Dlaczego? Czemu... ja... nie...- Wymamrotała pod nosem, patrząc na nich z szokiem. Sama Lou spojrzała na przyjaciół ze zdziwieniem.
-Skąd?! Wiedziała tylko Nikki i Ayame. No i potem Gajeel i Laxus...- Mruknęła.
-Halo! Ja tam byłem! A że Lucy mnie przekupiła rybką...- Powiedział Happy, łącząc łapki przepraszająco.
-Poza tym... Nie trudno było się domyślić, czemu znikasz co weekend. A że do Acalypha tylko jeden powód mógł cię zaciągnąć...- Uśmiechnęła się Cana. -To co? Pijemy za nową parę i nowego członka gildii!- Zawołała unosząc do góry kufel z piwem.

***

Dwie lub nawet trzy godziny później, lekko podpici magowie rozmawiali i śmiali się na całą gildię. Ich świętowanie przerwało, słabe, lecz jednak, trzęsienie ziemi. Większość magów od razu odstawiła kufle i jakby wytrzeźwiała. Jedynie nowsi członkowie z lekkim zdezorientowaniem rozglądali się po twarzach znajomych. Natsu wyszczerzył się szeroko i wybiegł z gildii. Lou, Ayame i Sting niepewnie poszli za nim, zatrzymując się, kiedy zobaczyli zmianę kształtu miasta. Szeroką, utworzoną drogą powoli szedł wysoki, potężny mężczyzna o włosach w kolorze miedzi.
-Gildarts!- Zawołał ucieszony różowowłosy biegnąc w jego stronę. Zatrzymał się tuż przed nim i zmierzył wzrokiem jego zmęczoną, utrapioną twarz, która wykrzywiła się w lekkim uśmiechu. -Mam dla ciebie niespodziankę!- Powiedział i pociągnął go w stronę gildii, przed którą stała grupa jego najbliższych przyjaciół. Koło Lou stanęła Cana, przygryzając wargę z nerwów. Louise prawie od razu zrozumiała, o co chodzi.
-Czy to... On?- Zapytała szeptem, a Cana przytaknęła delikatnie.
-Mamy nowych magów w gildii? Super!- Uśmiechnął się szeroko i spojrzał na nowych. Najpierw jego wzrok padł na Ayame, która delikatnie zarumieniona patrzyła z szokiem na Laxusa. Dopiero po paru sekundach odwróciła się przodem do Clive'a i uśmiechnęła szeroko.
-Ayame Aliss, miło pana poznać.- Przedstawiła się i wyciągnęła dłoń w jego stronę. Mężczyzna, pozytywnie zaskoczony, ujął jej dłoń i musnął ustami jej wierzch.
-Yeyeyeye... Nie podrywaj mojej siostrzyczki, Gildarts!- Zaśmiał się Bickslow, ukratkiem obserwując lekko zazdrosnego Laxusa. Rudowłosy zaśmiał się głośno i przeniósł spojrzenie na Stinga.
-My się już znamy. Szokiem jest dla mnie, że opuściłeś Sabertooth... Musiałeś mieć ważny powód...?- Bardziej zapytał niż stwierdził.
-Najważniejszy.- Uśmiechnął się lekko i objął Lou w talii. Gildarts dopiero teraz spojrzał na zmieszaną blondynkę. Zamarł, a uśmiech powoli spłynął z jego twarzy. Wpatrywał się w Louise z szokiem i niedowierzaniem w jednym.
-Cornelia...?- Wyszeptał, na co Lou uniosła głowę. -Jak...
-Alberona. Louise Alberona.- Powiedziała cicho.
-Przecież... Jesteś siostrą Cany?- Przytaknęła. -Jak nazywa się twoja matka?- Zapytał po chwili.
-Cornelia Alberona. Nazywała się Cornelia Alberona.- Odpowiedziała.

_____

455 słów.

Listopad 2015 (sprawdzony 01.09.2018).

Godslayer [Fairy Tail Fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz