Rozdział 19 - Kłopot

114 10 0
                                    


  -Przypomnij mi... Czemu do cholery zgodziłem się iść z tobą?- Zapytał blondyn, odsuwając kolejne gałęzie ze swojej, i jednocześnie jej, drogi.
-Po pierwsze: Nie zgodziłeś się. Sam zaproponowałeś, że ze mną pojedziesz.- Zaczęła, na co westchnął. -Po drugie: Nie mógłbyś mi odmówić.- Uśmiechnęła się uroczo.
-Yhy...- Mruknął i się rozejrzał. -Ech... Wschodnia część lasu, więc... Za chwilę powinniśmy minąć "kamiennego strażnika".- Stwierdził. Lou jęknęła cierpiętniczo i popchnęła go "lekko", aby ruszył dalej.

*Super wzlot na widok z lotu ptaka...~*
Wyobraźcie sobie las. Duży las. Gdzieś we wschodniej jego części, gdzie przebywa aktualnie nasza dwójka, pomieszkuje Elliena — ognista wróżka.
Po spotkaniu Kalipsso, Lou postanowiła odnaleźć Ellie tak szybko, jak tylko da radę. Po drodze jednak odwiedziła Sabertooth, gdzie Sting stwierdził, iż nie może puścić jej samej i postanowił do niej dołączyć.
*Super zoom na Stinga i Lou...~*

-Nie mogła wybrać sobie plaży? Albo miasta? Tylko cholernego lasu jej się zachciało...- Warknęła Lou, wyplątując gałązki z długich włosów.
-W sumie... Nie pogardziłbym morzem... Morzem, słońcem, piaskiem, strojem kąpielowym, ciepełkiem...- Zaczął wymieniać, lecz przerwała mu Alberona, "pstrykając" mu w kark. Chłopak zatrzymał się i złapał za urażone miejsce. -Au! Za co?
-Za bycie sobą...- Prychnęła i minęła go, kierując się "w świat".

***

-Mówię ci, że się zgubiliśmy! To nie...! Bo przecież twój "męski instynkt" nie mógł zawieść...- Warknęła, gdy po raz kolejny, bodajże dziesiąty, minęli ten sam głaz w kształcie kota.
-Nie zgubiliśmy się... Po prostu... Zwiedzamy.- Westchnął chłopak. Gdy dotarli na wielką łąkę, jęknął.
-Yhy... "Zwiedzamy".- Prychnęła i ruszyła przez łąkę. -Zachciało mi się walki ze złem... Mogłam pić aktualnie kakao i mieć Palessa gdzieś...! Ale nie! Bo przecież czemu by nie powalczyć z czarnym charakterem?- Mruczała pod nosem. W końcu nie wytrzymała i zaczęła wyzywać na wszystko i wszystkich.
-Lou...- Powiedział Eucliffe, zaalarmowany przez smocze zmysły. -Louise... Lou do cholery! Przymknij się na chwilę!- Warknął Sting, rozglądając się po drzewach. Coś ich obserwowało... I cokolwiek to było, nie miało przyjaznych zamiarów.
Louise ucichła, a jej wzrok skakał od zachodu na wschód. Nie wiedziała, czy skupić się na czymś, co zdecydowanie cuchnęło kłopotami, czy na słabym zapachu smoka. Obróciła się tyłem do Stinga, przodem do kłopotów, i powoli wycofała. Chłopak, widząc to, poszedł w jej ślady, aż zetknęli się plecami. Jego pięść zabłysła białym światłem, a między dłońmi Lou pojawiła się kula czarnej wody. Kłopot (jak ochrzciła to Coś Lou) przemieścił się o parę metrów i jakby zasyczał. Dzięki temu dziewczyna mogła stwierdzić, że siedzi to między gałęziami. Gdy ponownie zmienił swoje położenie, zauważyła końcówkę ogona.
-Lou... Czy tylko mi ten zapach kojarzy się z...- Zaczął, a dziewczyna dokończyła za niego.
-...gryfami?
-Dokładnie...- Przytaknął, nie spuszczając oczu z drzew.
-Cóż... Tym razem przynajmniej jesteśmy na otwartym terenie.- Zaśmiała się cicho, na co on uśmiechnął się lekko. -Gambatte, Sting...- Szepnęła, widząc wyłaniające się powoli kontury stworzenia, między drzewami.
-Gambatte, Lou...- Odszepnął.
Ich walki rozpoczęły się w tym samym momencie...
Jednak jej trwa do dziś...


_______

461 słów.

Październik 2015 (sprawdzony 01.09.2018).

Godslayer [Fairy Tail Fanfiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz