23. Daj nam szansę.

2.7K 314 113
                                    

 1/3 

liczę na waszą aktywność!

- Idź do niego w końcu - jęczy Anderson, zdegustowana sytuacją. - Wiesz jak będzie to wyglądało, gdy nie pogratulujesz swojemu własnemu chłopakowi wygranego meczu? I do tego mistrzostwa? Crystal, ogarnij się w końcu. 

Przewracam teatralnie oczami, zakładając ręce na piersi. Spoglądam to na Lux, to na idących przed nami koszykarzy, którzy udają się do pierwszego lepszego klubu, by uczcić wywalczone zwycięstwo i połykając głośno ślinę, kręcę natychmiastowo głową. Nie zamieniłam z Shawnem słowa od dwóch pieprzonych dni, więc jeśli teraz do niego podejdę, będzie to wyglądało naprawdę komicznie. 

- Jak ty to sobie wyobrażasz? - rzucam łamiącym się głosem. - On nie chce ze mną rozmawiać, Lux. Znowu przeze mnie albo nie, moją durną ciekawość. 

- A nie raczej przez jakieś durne tajemnice, które razem z Giną przed nami ukrywają? - ciągnie brunetka, podnosząc do góry lewą brew. - Co jak co, ale bluza z jego nazwiskiem na plecach do czegoś cię zobowiązuje, Bennett. 

Układam usta w wąską linię, przeklinając się w myślach. Ale to, że mam na sobie swoją ulubioną część garderoby, która przy okazji należy do Shawna, to nic takiego. Głupia, nie okłamuj samej siebie. Dobrze wiesz, że ubrałaś ją dlatego, by pokazać wszystkim innym, że Mendes jest zajęty, a ty jesteś dumna z tego, że możesz się nazywać jego dziewczyną. 

- Ziemia do Crystal. - Momentalnie dosłuchuję się piskliwego głosu mojej przyjaciółki. - Niech zgadnę, twoje myśli znowu powędrowały do krainy, która nazywa się Shawn Mendes?

- Wcale nie - zaprzeczam, czując, jak na moje policzki wkracza czerwony rumieniec. 

- Już nie udawaj. Teraz, kiedy jesteście parą, to normalne, Crys - śmieje się, posyłając mi przy tym delikatny uśmieszek. - Ale zmieniając temat, patrz do przodu. Ktoś chyba nieźle wziął sobie do serca postanowienie odbicia ci chłopaka. 

Podnoszę natychmiastowo wzrok. Wytrzeszczam oczy i odczuwam, że zaczynam gotować się w środku. Widok tej rudej małpy przy moim chłopaku zdecydowanie nie wróży nic dobrego. 

- Na co czekasz? Idź tam, idiotko i jej coś powiedz! - krzyczy półtonem brunetka, zaczynając wymachiwać rękoma. 

Wzdycham głośno, czując się strasznie bezradna w środku. Trudno podjąć jakąś świadomą i dobrą decyzję, kiedy sumienie podpowiada coś innego, ludzie próbują jak najlepiej doradzić, a twoja miłość za każdym razem ci powtarza, że nie masz się czego obawiać. Mimo wszystko, muszę być opanowana. Przynajmniej muszę spróbować. Inaczej Shawn może sobie pomyśleć, że zabraniam mieć mu znajomych, a to pod żadnym pozorem nie jest prawda. 

- Ufam mu - oznajmiam, biorąc głęboki wdech. - Obiecał mi coś, a on dotrzymuje obietnic. 

 - Jak uważasz - parska, wzruszając ramionami. - Żebyś tylko później nie jęczała, Crystal. 

Wchodzę do środka sporego budynku, gdzie od drzwi wita mnie głośna, dudniąca muzyka oraz straszny zaduch. Rozglądam się dookoła. Ciemne ściany, mnóstwo loży, ogromny, długi bar z dziesiątkami obrotowych taboretów i parkiet, na którym znajdują się już setki ludzi. Typowy klub, w którym lubią dziać się różne dzikie i niespodziewane rzeczy. 

- Gdzie jest właściwie Roberts? - wołam w stronę mojej przyjaciółki, próbując przekrzyczeć ogłuszającą muzykę. Ta jedynie kręci głową, wzruszając przy tym ramionami i ciągnie mnie w kierunku wspomnianego przed chwilą baru. 

- Niby źle się czuje - odpowiada - ale sama wiesz, jak to u niej wygląda. Po prostu chciała wymigać się przed imprezą, bo nie lubi się bawić. 

Perfectly Wrong | Shawn Mendes ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz