6. Nie potrzebuję już twojej pomocy.

4.4K 394 215
                                    

- Szybciej, no - jęczę, zatrzymując się pośrodku jednego z wielkich korków. Głośno wzdycham, stukając swoimi długimi paznokciami w kierownicę białego samochodu mojej mamy. To jakiś cud, że mi go pożyczyła.

Kontynuując, moja rodzicielka uważa że jestem naprawdę kiepskim kierowcą. Prawo jazdy zdałam w tamtym roku i może nie za pierwszym razem, a za trzecim, jednak jeździć potrafię i jestem z tego cholernie dumna. Porównując się z Lux, która nawet nie ma zamiaru iść do szkoły jazdy, w awaryjnych sytuacjach, takich jak ta, jestem na wygranej pozycji.

Nagle słyszę irytujący dzwonek wydobywający się z mojego telefonu, po czym przewracając oczami, próbuję wygrzebać ze środka czarnej torebki urządzenie. O wilku mowa. Odczytuję szybko wyświetlające się na ekranie imię Anderson i mimo, iż jest to niezgodne z przepisami, przykładam ciemny smartfon do ucha.

- Gdzie ty do cholery jesteś? - Dosłuchuję się głośnego pisku przyjaciółki. - Wszyscy o ciebie pytają, Crystal.

- Och, ciekawe dlaczego - prycham. - Pewnie nie chciało im się zrobić zadania z matematyki i czekają na naiwnego kujona, który da im spisać.

Słyszę rozlegający się w słuchawce chichot.

- Zaspałaś? - pyta. - Pytał o ciebie nawet jeden przystojny pan, wiesz?

Momentalnie podnoszę do góry lewą brew i czuję, jak moje serce przyspiesza. W mojej głowie pojawia się obraz wysokiego bruneta, z którym bawiłam się piątkowego wieczoru do późnej nocy i chcąc nie chcąc, moje myśli po raz kolejny uciekają do jego osoby. To chore.

- Kto? Shawn? - wypalam, gryząc się po chwili w język.

- Wiedziałam, że o nim pomyślisz - wykrzykuje, z wyczuwalną w głosie ekscytacją. - Odkąd się z nim zadajesz, stałaś się strasznie przewidywalna.

- Lux! - Podnoszę delikatnie ton swojego głosu. - Okłamałaś mnie?

- Do zobaczenia w szkole, słońce! - mówi, po czym momentalnie się rozłącza. Czasami naprawdę jej nie rozumiem.

Podjeżdżając pod ogromny budynek szkoły, zagryzam delikatnie wargę. Mam ogromny problem z parkowaniem, wręcz nie cierpię tego robić. Próbuję odszukać wzrokiem jakiekolwiek wolne miejsce, w którym mogłabym postawić auto mojej mamy, po czym dostrzegając jedno między dwoma samochodami, przeklinam cicho pod nosem.

Wspominałam już, że spośród wszystkich rzeczy związanych z prowadzeniem, najbardziej nienawidzę parkować?

- Crystal, do cholery! - Nagle słyszę dobiegający do mnie poprzez otwarte okno bardzo dobrze znany mi głos i wzdrygając się, rozszerzam oczy. Odwracam w lewo swoją głowę, po czym widzę gwałtownie wychodzącego z czarnego samochodu Mendesa. Podchodzi momentalnie w moją stronę, a ja otwierając drzwi białego auta, staję natychmiastowo przed jego osobą. - Widzisz, jak prowadzisz?

Marszczę delikatnie brwi, lustrując przy okazji jego twarz.

- Co cię ugryzło? - wypalam bez zastanowienia, po czym krzyżuję ręce na piersiach.

- Może to, że prawie wjechałaś w mój samochód? - wykrzykuje, gestykulując przy tym rękoma. Dokładnie widzę, jak na jego zwykle roześmianą twarz wkracza wrogi grymas, natomiast jego brązowe oczy pozostają niezmienione. Pojawia się w nich charakterystyczny błysk, który w ostatnim czasie strasznie polubiłam, jednak na ustach zamiast szczerego uśmiechu, gości jedno wielkie rozwścieczenie. Po chwili lustruję w pełni jego osobę. Opinająca jego mięśnie czarna koszula z trzy czwartym rękawem i tego samego koloru spodnie to standard, który bardzo, ale to naprawdę bardzo lubię, chociaż chyba nic w tym dziwnego. - Słuchasz mnie w ogóle?

Perfectly Wrong | Shawn Mendes ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz