-Zamknij się! Akceptuje mnie i pozwala na to, na co mam ochotę. W każdym momencie mogę mieć wszystko, czego zapragnę, nawet ciebie.- Dostaję odruchu wymiotnego i zanim cokolwiek się stanie, odsuwam się szybko, chowając całym ciałem za ścianą, tuż obok pomieszczenia. Niedługo później zza drzwi wyłania się postawny mężczyzna. Staje bokiem, aby móc wyciągnąć ze środka poturbowaną dziewczynę. Z przerażeniem odkrywam ich tożsamość. Vincent i Reeva. Nie wiem czemu, ale moje oczy zachodzą łzami, kiedy widzę dziewczynę w tak opłakanym stanie. Jej policzek jest siny, a warga pęknięta. Chłopak wygląda na nadzwyczaj spokojnego, co budzi we mnie coraz większe obrzydzenie. Szybko ścieram łzy i cicho biorę głęboki wdech. Nie chcę, aby ktokolwiek wiedział, że tu jestem.

-Powinnaś uważać jak chodzisz. Idź do łazienki, przemyj to sobie.- Vincent mówi na tyle głośno, aby rzadko przechodząc tędy uczniowie mogli go dosłyszeć. Niektórzy z nich zdążyli obrzucić Reevę współczującym spojrzeniem, jednak nikt z nich nie ma pojęcia, co odegrało się kilka minut temu. Znakomity początek nowego roku.

Stoję kilka minut w miejscu i kiedy już mam pewność, że Vincent z Reevą odeszli, wychodzę zza rogu. Niespodziewanie wpadam prosto w potężną klatkę piersiową. Moje przerażone spojrzenie kieruje się w górę, aby dostrzec sprawcę całego zamieszania.

-Co ty tu robisz?- Pyta, pierwszy raz się do mnie odzywając.

-N... nic.- Wykrztuszam i odsuwam się, aby go wyminąć. On jednak robi krok w bok, aby mi to uniemożliwić. Jasna cholera, w co ja się wpakowałam.

-Długo tu jesteś?

-N... nie. Zatrzymałam się na chwilę, aby napisać wiadomość.- Na szybko wymyślam kłamstwo i mam nadzieję, że chłopak w nie uwierzy. Jednocześnie przeklinam się w duchu za mój słaby, przestraszony głos.

-Na twoim miejscu nie mieszałbym się w nie swoje sprawy.- Jego głos mnie przeraża, już wolę gdy w ogóle się do mnie nie odzywa.

-Nie wiem o co ci chodzi.- Zanim się odzywam, biorę głęboki wdech, jednak nawet to mi nie pomaga.

-Trzymaj się z dala ode mnie i Reevy, dobrze ci radzę.- Obrzuca mnie po raz ostatni przerażającym spojrzeniem i odchodzi. Stoję jak słup soli, próbując sobie wszystko poukładać. Zagryzam dolną wargę. Nie mogę tego tak po prostu zostawić, nie mogę pozwolić żeby Reeva cierpiała z powodu takiego kretyna, jakim jest Vincent.

Dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że pozostało mi jedynie dziesięć minut z długiej przerwy na lunch. Jednak dzięki wcześniejszej sytuacji całkowicie straciłam apetyt, choć wcześniej myślałam że mój żołądek strawi sam siebie. Obiecałam czerwonowłosej, że spotkam się z nią, więc dotrzymam słowa. Raźnym krokiem idę w stronę, gdzie umówiłam się z dziewczyną, jednak nigdzie jej nie widzę. Wracam do środka budynku i odszukuję damską toaletę, w której mogłaby przebywać, jednak również tutaj spotyka mnie rozczarowanie. Wyjmuję telefon z kieszeni spodni i wybieram numer Harry'ego. Sądzę, że do tej pory powinien się już obudzić i sprawnie odpowiadać na moje pytania. Odbiera po dwóch sygnałach.

-Cześć, słońce.- Jego głos jest zachrypnięty co sprawia, że gęsia skórka wstępuje na moje ramiona.

-Cześć, Harry. Mam problem.

-Co jest?

-Właściwie to nie ja, tylko moja koleżanka.- Słyszę ciche westchnięcie.

-Nie reaguj tak, posłuchaj mnie najpierw. Jej przyjaciel ją bije.

-Masz na to jakiś dowód?- Czuję, że mi nie wierzy. No bo kto normalny mówi takie rzeczy po jednym dniu spędzonym w szkole?

-Słyszałam ich rozmowę, poza tym Reeva ma siny policzek. Jestem pewna, że to on.

-Kochanie, zostaw ich w spokoju.

-Nie mogę!- Jestem oburzona zachowaniem chlopaka. Fakt, nie zna ich, ale ja owszem i jako moja sympatia powinien mi pomóc.

-Reeva jest moją koleżanką i nie mogę jej tak po prostu zostawić.

-Znasz ją jeden dzień.- Przypomina, myśli trzeźwo.

-To nie znaczy, że mogę ją tak po prostu zostawić.

-Mam pomysł. Wróć do domu, pomyślimy nad tym na spokojnie, dobrze? Wymyślimy coś.- Jestem pewna, że nie chce mu się teraz nic robić i nie obchodzi go to, co dzieje się z Reevą, dlatego próbuje przełożyć to na później z nadzieją, że po prostu o tym zapomnę.

-Dobrze.- Zgadzam się tylko dlatego, że za chwilę rozpoczyna się moja kolejna lekcja. Żegnam się z Harry'm i modlę się, aby tej godziny nie spędzić pod czujnym spojrzeniem Vincenta. Z każdym krokiem, zbliżając się do sali, moje serce bije szybciej. Los nie sprzyja mi tak bardzo jakbym tego oczekiwała, ponieważ widzę jego plecy już od progu. Siedzi w środkowych rzędach obok kilku chłopaków, jednak nic nie wskazuje na to, że chciałby z nimi wdawać się w rozmowę. Znów siadam z tyłu, nie mając zamiaru pokazywać mu się na oczy. On jednak, jakby wyczuwając, że ktoś wszedł do środka, odwraca głowę w moją stronę. Jego ciemne oczy skanują mnie całą, aby na końcu zatrzymać się na mojej twarzy i rzucić mi ironiczny uśmieszek. Wzdrygam się i odwracam wzrok, w myślach odliczając minuty do końca.

***

Harry przyjeżdża po mnie do szkoły i jak zwykle wzbudza powszechne zaintesowanie wśród dziewczyn. Zasadniczo nie dziwię im się, gdy stoi oparty o drzwi samochodu z założonymi rękami i tym tajemniczym spojrzeniem. Kiedy odnajduje mnie wśród tłumu, uśmiecha się i zaczyna iść w moją stronę. Ubrany jest jak zwykle w czarne, obcisłe spodnie i biały podkoszulek na ramiączkach, który ukazuje liczne tatuaże. Całuje mnie w usta, a ja nie mogę powstrzymać się od wplątania palców w jego pukle, już niczym nie przytrzymywane. Wygląda jak stary Harry, wtedy, gdy go poznałam.

-Dlaczego tak na mnie patrzysz?-Śmieje się. Wznoszę oczy ku niebu, nic nie mówiąc. Chłopak chwyta moją dłoń.

-Gotowa na przeprowadzkę?- Uśmiecha się. Harry z dobrym humorem to mój ulubiony Harry.

-Zupełnie nie. Muszę się spakować.

____________________

kocham was x

Asleep (Other II) ✔ || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz