16 kwietnia, piątek

738 134 51
                                    

jesteście gotowi na sope? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

•••

Hoseok usłyszał szuranie na korytarzu. Ostrożnie obrócił się przez ramię i kątem oka dostrzegł znikającą za rogiem sylwetkę. Coś w tej sylwetce - może to, że wydawała się znajoma, a może i wręcz przeciwnie - kazało mu się zatrzymać. Bywały dni, kiedy Hoseoka nie obchodziło absolutnie nic, czy też bardzo chciał uwierzyć we własną obojętność na wyroki wszechświata. Ale tego dnia był sobą do szpiku kości. Dlatego zawrócił.

Po znalezieniu się za zakrętem miał mniej więcej dwie sekundy na podjęcie decyzji.

Pod ścianą siedział chłopak o miętowych włosach, których Hoseok chciał dotknąć przez ostatnie pół roku. Chował twarz w dłoniach i opierał czoło o podkulone kolana, jakby nie wpadł na żaden inny pomysł, jak odgrodzić się od rzeczywistości. Ale nie to złamało Hobiemu serce. Dokonał tego dopiero widok drżących ramion chłopaka i ledwo słyszalny, a jednak kompletnie rozdzierający szloch.

- Yoongi? - wykrztusił, na co chłopak natychmiast poderwał głowę. Hoseok nigdy wcześniej nie widział tak bezradnego spojrzenia i nie potrafił utożsamić go z Yoongim, jakiego znał.

Yoongi zaczął desperacko ocierać oczy rękawami czarnej kurtki, ale Hoseok nie mógł na to patrzeć. Uklęknął przed nim na podłodze, po czym delikatnie odsunął jego dłonie od twarzy.

- Cholera - sapnął. - Chyba coś ci wpadło do oka.

Yoongi zamrugał szybko, a po jego policzkach popłynęły kolejne łzy. Hoseok musiał zgromadzić całą swoją silną wolę, żeby nie porwać chłopaka w objęcia.

- I to coś sporego, jeśli aż tak podrażniło... Mogę?

Yoongi niemo skinął głową, a Hobi w przesadnym skupieniu udawał, że wyciąga mu coś z oka. Teatralnie otrzepał palce i pokazał uniesione kciuki.

- Załatwione. Mi się to zdarza cały czas, masakra jakaś. Potem myślą, że jestem mięczakiem, ale prawda jest taka, że chyba tylko cudem jeszcze nie oślepłem. Słuchaj, pewnego razu...

Zapłakany chłopak wpatrywał się w niego bez słowa, z trudem oddychając przez usta. Jednak z każdym słowem Hoseoka zdawał się odrobinę uspokajać, więc ten ciągnął bez końca swój bezsensowny monolog. Dopiero gdy Yoongi głośno pociągnął nosem, zreflektował się i wyciągnął z plecaka chusteczki.

Przez chwilę siedzieli w milczeniu, przerywanym tylko wydmuchiwaniem nosa. Hoseok patrzył na zaczerwienione oczy drugiego chłopaka i nie mógł zrozumieć, dlaczego nawet w takim stanie wyglądał olśniewająco.

- Dzięki - wychrypiał Yoongi, wyciągając chusteczki w stronę właściciela.

- Zatrzymaj je, bardziej ci się przydadzą.

Yoongi znowu umilkł i bezmyślnie wpatrywał się w swoje czarne vansy. Hobi nie wiedział, co jeszcze mógłby powiedzieć, ale wiedział, że niedługo zamykają szkołę, bo wszyscy skończyli już lekcje. Podniósł się z podłogi i otrzepał kolana, a Yoongi uniósł głowę i spojrzał na niego z przestrachem. Nie mógł go tu zostawić. Oczywiście, że nie mógł.

- Jeśli nie zamierzamy tu nocować, powinniśmy się zbierać - wyjaśnił Hobi, wyciągając rękę. Yoongi niepewnie ją ujął i dał się podnieść na nogi.

Hoseok wypuścił jego dłoń, chociaż nie miał na to najmniejszej ochoty. Prawdopodobnie i tak był zbyt irytujący, żeby cokolwiek mogło uratować jego sytuację.

W ciszy opuścili budynek. Yoongi zatrzymał się przed szkolną bramą i bez słowa patrzył na Hoseoka. Z opadniętymi ramionami wydawał się jeszcze drobniejszy niż zwykle. Hobi uznał, że nie ma nic do stracenia.

100 dni • vmin auWhere stories live. Discover now