- To pomożesz nam? - spytała szatynka z miną słodkiego szczeniaczka.
- Ubierać się, idziemy do McGucketa - odpowiedziałem przeskakując przez oparcie sofy.•••
Stanęliśmy przed bramą willi naszego poczciwego staruszka. Kiedyś należała ona do rodziny Północnych, więc widniało na niej wielkie metalowe „N", a i na domofonie dalej dumnie spoczywało ich nazwisko.
Dzwonek nacisnęła była spadkobierczyni owej rezydencji. Rozległo się bicie kościelnych dzwonów i po chwili powitał nas poważny mężczyzna w smokingu.
- Witam. Czego potrzebujecie? - spytał mierząc nas wzrokiem z wyższością.
- Chcieliśmy porozmawiać z właścicielem tego domu - odpowiedział Bill nie pozwalając by chłodne spojrzenie lokaja go onieśmieliło.
- Pan Fiddleford McGucket bierze kąpiel i raczej nie chce przyjmować gości więc radzę stąd odejść.Już zabieraliśmy się za opuszczenie posesji kiedy z balkonu dobiegł nas głos samego McGucketa.
- Co ty tam robisz Bob? Jeśli bezdomni załatwiają się pod mur to daj im spokój i wracaj.
- Ma Pan gości proszę Pana - odpowiedział zrezygnowany Bob.
- Gości? Dawaj ich tu, dawno nie miałem z kim pić! - zakrzykną Fiddleford i zniknął w odmętach swojego domu.Bob zaprowadził nas do willi, w którym z butelką szampana w jednej i wina w drugiej ręce przywitał nas ten stary dziwak.
- Wchodźcie, wchodźcie! Napijemy się, zapraszam do salonu! Co was do mnie sprowadza?- spytał i prowadził do dużego pokoju.
- Nie wiem czy nas pamiętasz, ale to my, bliźniaki Pines! - odpowiedziała Mabel przyciągając mnie do siebie i wykonała jakąś pozę, która widocznie miała sprawić, że wyglądalibyśmy zjawiskowo.
- Ah, no tak! Jak ja mogłem was nie poznać? Uroki starości przepraszam - podszedł do nas i nas przytulił - Hej, a to kto? Młoda Pacifica? Chodź tu dawno żeśmy się nie widzieli - ją też zamkną w uścisku.
Bill z boku przyglądał się tej scenie i chyba go trochę rozbawiło tak wylewne okazywanie uczuć, bo na jego ustach zagościł zawadiacki uśmieszek.
- Hm? Ciebie nie pamiętam - stwierdził McGucket przyglądając się blondynowi i podrapał się po brodzie. - Musisz być chłopakiem Pacyfiki.
Nie zawężając na to, że on i chłopak znają się jakieś dwie minuty jego też objął jak starego przyjaciela.
- Tak właściwie to nie - odważył się zaprzeczyć zaskoczony Bill.
- Mabel dobry kawaler ci się trafił - niezrażony porażką dalej kontynuował zgadywanie.
- Raczej nie mi - odpowiedziała moja siostra i wymownie spojrzała w moją stronę.
- Gratuluję i życzę wam szczęścia Dipper - powiedział po czym zasiadł na bogato zdobionym fotelu i zaczął otwierać alkohole. - Siadajcie. To czego wam nalać?
Staliśmy jeszcze przez moment trochę zaskoczeni tak normalną reakcją, ale po chwili wszyscy siedzieli już przy stoliku do kawy.
- My raczej nie pijemy proszę Pana - powiedział Bill.
- Rozumiem, nie chcecie wpaść w nałóg za młodu. To się chwali.
- Nie o to chodzi. Właściwie przyszliśmy tu spytać czy pożyczy nam Pan kamper - odpowiedziałem.
- Jakie tam Pan? Dzieciaki znamy się tak długo ze mówcie jak tam sobie chcecie. No i oczywiście, że pożyczę. To kto prowadzi?
- Tylko ja i Bill mamy prawko więc jesteśmy zmuszeni - odrzekłem.
- No to dziewczynki proszę macie tutaj wszystkiego po trochu - oznajmił podając Mabel i Pacyfice kieliszki. - A tak w ogóle to gdzie jedziecie?
- Do Nowego Yorku - odpowiedziała Mabel, która zdążyła już wypić połowę pierwszego kieliszka.
- Jak nic dwa dni w jedną stronę. Ale takie wycieczki są najlepsze. Młodzi jesteście możecie się bawić, nie to co ja. Kiedyś to było. Eh, Stanford.Tu McGucket na chwilę przystanął jakby zagłębił się w wspomnieniach. Nie miał już nikogo na świecie, po tym jak jego najlepszy przyjaciel zmarł. Została mu wielka posiadłość i służba, ale czym to jest w porównaniu do posiadania kogoś bliskiego?
- W każdym razie chodźcie do garażu. Lepiej wyjechać gdy jest jeszcze jasno - po tym wstał i skierował się w stronę wielkich drzwi.
Przekręcił klucz w zamku i wpuścił nas do środka. Stało tam siedem aut, a każde na inną okazję. Od razu zauważyliśmy „nasz" kamper.
- Wchodźcie, jest otwarty - zaproszał staruszek - Ojej, zapomniałem kluczyków, a musicie jakoś odpalić. Przepraszam was, stary jestem, skleroza. Chodź Dipper pomóż mi ich poszukać.
Poszedłem z Fiddlefordem z powrotem do domu zostawiając resztę w kamperze.
- To gdzie mamy szukać? - spytałem rozglądając się po domu.
- Posłuchaj mnie Dipper, ten chłopak może nie być tym za kogo go uważasz. Radzę ci na niego uważać. Błagam cię nie mów mu o niczym co nam się przydarzyło. Rozumiem że się zakochałeś, albo on rzucił na ciebie jakiś urok, ale nie ufaj mu w pełni. Po tych słowach McGucket wrócił do swojej poczciwej formy sprzed tej dziwnej konwersacji i jak gdyby nigdy nic powrócił do pozostałych potrząsając kluczami.
- Dzieciaki mam klucze! - krzyknął i mi je podał - Szerokiej drogi!
Wszedłem do samochodu i włożyłem klucz do stacyjki. Po chwili byliśmy już na drodze.
- Jedziemy po ciebie Nowy Yorku! - krzyknąłem.
- Ej, a bagaże? - spytała Mabel.
- Jedziemy po ciebie Tajemnicza Chato!- zawołała Pacifica.
- Czeka nas przygoda życia! - zakrzyknął blondyn sprawdzając szafki. - Czy to na miejscu, że w samochodzie mamy szampana?Nie ufać Billowi
- Wy nie możecie pić, ale my już tak! - stwierdziła Mabel przytulając do siebie blondynkę i rzucając się z nią na łóżko.
- To ja wam nie będę przeszkadzał - powiedział Bill i przeszedł na fotel pasażera zasuwając zasłonkę.
Patrzył chwilę na ściemniające się niebo i położył głowę na deskę rozdzielczą. Wyglądał uroczo gdy wpatrywał się z takim spokojem w bezkres.Nie ufać Billowi
- Hej, nie zapatruj się tak, bo jeszcze rozbijesz auto - zaśmiał się i senny uśmiech zagościł na jego twarzy.
I jak tu mu nie ufać?
___________________________
Dobry
Doczekaliście się!
Jak wam wakacje mijają? Mi spoko dopóki nie muszę wychodzić z domu. A nie muszę bo jestem u babci (to znaczy, że w domu nie ma psa i nie muszę z nim iść na spacer). Zaczęłam czytać 2 normalne książki po kilkumiesięcznej przerwie i nawet nie są takie złe. Ich tytuły to: „Rok w poziomce" i „Will Grayson, Will Grayson".
Pierwsza jest trochę nudna, a w drugiej denerwuje mnie główny bohater.
Ale to nic nowego mam tak z każdą książką.
Dzenia
Ps. Jeśli są błędy to przepraszam. W nocy mój mózg nie pracuje tak jak należy, jutro będzie korekta.
ŞİMDİ OKUDUĞUN
Bez Tytułu ~ Billdip ~
Hayran KurguTypowy (a może nie?) Billdip. Dipper wyjeżdża do Wodogrzmotów po swojej wielkiej porażce. Nie zrażać się pierwszym rozdziałem, później nie jest tragicznie Ja wam mówię, to będzie epopeja narodowa. Uwaga Do czerpania pełni radości wymagane jest zapoz...
Rozdział 19
En başından başla