6

13 2 0
                                    

Niebo nad Seulem było wyjątkowo zachmurzone w to jesienne popołudnie. W weekendy zawsze ruch na drodze bywał wzmożony. Samochody przejeżdżały po moście jeden za drugim, a żaden kierowca nawet nie zwrócił uwagi na chłopaka stojącego na nim i patrzącego posępnie w dół. Rzeka płynęła powoli, a woda w niej była zimna, bo i na dworze było dość chłodno. Changmin spoglądał w dół już od godziny. W jego głowie kołatała się jedna myśl. Zastanawiał się czy skoczyć. To było dla niego niesłychanie trudna decyzja. Każdy normalny człowiek zacząłby się zastanawiać jak głupi musi być skoro chce w tak młodym wieku skończyć swoje życie, ale Shim nie był głupi, był zdesperowany, samotny i nierozumiany. Właśnie te uczucia sprawiły, że on mający przed sobą przysłowiowe całe życie, chciał się zabić, te uczucia sprawiają że setki, tysiące młodych ludzi codziennie zmaga się z chęcią samobójstwa.
Wyciągnął w końcu komórkę i zadzwonił do matki, łudził się, że może go jeszcze powstrzymać. Kobieta nie odebrała za pierwszym razem, wiec spróbował jeszcze raz. Kiedy wreszcie po kilkunastu minutach udało mu się dodzwonić nagle w jego gardle pojawiła się gula, która uniemożliwiła mu mówienie.
-Changmin? Co chciałeś? Halo?-odezwała się jego mama. Chłopak przełknął ślinę.
-Przestań się gówniarzu wydurniać, nie mam na to czasu.-krzyknęła zdenerwowana kobieta.
-Mamo, mamo kocham cię. –wyszeptał. Chciał się od razu rozłączyć, ale coś mu na to nie pozwalało, chyba po prostu chciał pomocy, bo już nie wytrzymywał.
-Changmin wszystko dobrze? Synu gdzie jesteś?-spytała już zmartwionym głosem.
-Przepraszam za to jaki byłem. Ja chciałbym być lepszym synem.-powiedział już twardym głosem, chociaż po jego policzkach popłynęły łzy. Rozłączył się. Wziął głęboki oddech. Jego mama natomiast, bardzo zmartwiona dziwnym zachowaniem swojego dziecka zadzwoniła najpierw do znajomego lekarza, a potem za jego poleceniem na policje. Po 15 minutach na most już jechał najbliższy patrol. Mimo, że Changmin nie był dzieckiem jakie sobie wymarzyła, jednak świadomość, że może go stracić sprawiła, że rzuciła wszystko i wsiadła w samochód z zamiarem samodzielnego znalezienia go za wszelką cenę.
Brunet wszedł za barierkę, chociaż wciąż mocno się trzymał. Z dołu jacyś ludzie zaczęli krzyczeć i wskazywać na niego palcami. Serce biło mu jak szalone, buzowała w nim adrenalina, paradoksalnie czuł się tak dobrze jak jeszcze nigdy w życiu. Pierwszy raz był tak przerażony, ale jednocześnie nabuzowany. Kilku kierowców zatrzymało się i zaczęło tamować ruch. Ktoś zaczął krzyczeć do młodego, żeby wrócił na most, nie marnował sobie życia. W końcu na miejscu pojawiła się policja, a zaraz za nią pogotowie. Chłopak wiedział, że nie ma już więcej czasu, że musi podjąć decyzje, chociaż tak naprawdę podjął ją pojawiając się na moście godzinę wcześniej.
-Teraz albo nigdy.-mruknął sam do siebie i w tym momencie puścił barierkę. Kiedy leciał w dół strach zaczynał ustępować, a na jego miejsce wdarła się ulga, otworzył oczy, ale widząc jak szybko zbliża się do rzeki zamknął je. Latał, był wolny, aż do momentu, w którym wpadł do wody. Tam zaczęło się piekło i ogarnął go strach przed śmiercią. Machinalnie zaczął machać rękoma, próbował nabrać powietrza, ale do jego płuc dostawała się tylko lodowata woda. Chciał się wydostać, dopiero zrozumiał co traci. Kiedy przed oczami zaczęło mu robić się ciemno, wiedział że zbliża się koniec. Nie był usatysfakcjonowany, resztkami świadomości, myślał jedynie o tym, że to wcale nie była tak dobra decyzja jak mu się wydawało. W końcu stracił przytomność, ale ktoś już płynął po niego. Wyciągnięto go na brzeg i zaczęto reanimować. Szybko pojawili się tam również ratownicy i przejęli akcję oraz zajęli się mężczyzna, który wskoczył do wody, żeby ratować młodzieńca. Trochę to trwało zanim Changmin odkaszlnął parę razy i wrócił jego oddech.
Min obudził się już w szpitalu. Koło jego łóżka siedziała jego mama. Przetarł oczy i natychmiast podszedł do niego lekarz, zbadał go szybko, ale on znów zasnął. Po kilku godzinach już obudził się naprawdę. Skierowano go na rentgena płuc, tomografie głowy, miał szczęście bo jedyne co się stało to zachłystowe zapalenie płuc. Wieczorem przyszedł również psychiatra. Podejrzewał u chłopaka stany depresyjne. W końcu wszyscy opuścili salę, a on mógł w spokoju po raz kolejny tego dnia pogrążyć się w ciemności i zasnąć. 

ShortageOn viuen les histories. Descobreix ara