Rozdział 48

1.5K 119 44
                                    

Dni mijały zbyt szybko, jednocześnie ciągnąc się w nieskończoność. Bała się tego dnia, równocześnie nie mogąc doczekać się pozbycia wszystkich lęków i niepewności, miała dowiedzieć się o co chodziło Akashiemu, czy wciąż byli razem? A może już teraz mieli się od siebie odizolować?

Nie zniosłaby siedzenia cichutko jako jego żona, nie znając prawdy, nie wiedząc czy zależy mu na niej, widziała jego rumieńce, uśmiechy, spojrzenia i troskę, ale czy to była miłość? Nie chciała być świadkiem tego jak ukochana osoba znajduję swoją ...

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie zniosłaby siedzenia cichutko jako jego żona, nie znając prawdy, nie wiedząc czy zależy mu na niej, widziała jego rumieńce, uśmiechy, spojrzenia i troskę, ale czy to była miłość? Nie chciała być świadkiem tego jak ukochana osoba znajduję swoją ukochaną osobę.

Na podobnych rozmyślaniach minął jej prawie tydzień, w szkole siedziała jak na szpilkach, nie z powodu radości z weekendowej przerwy, ale ze smutnego wyczekiwania na to co miało nadejść. Tylko cudem zachowywała skupienie na lekcjach, tak by nikt nie musiał się nią martwić, lub wymyślać bezsensowne pytania byleby ją pogrążyć - w końcu nigdy nie mogli udowodnić jej nieuwagi, bo znała odpowiedź na wszystko co jej się zadało.

Nie rozmawiała z nim od tamtego czasu, kiedy powiedział, że zerwałby zaręczyny gdyby tylko mógł. Nie wiedziała jak ją zabierze, kiedy i czy w ogóle ją dokądś zabierze, miała po prostu zaczekać do dzisiaj. Nerwowo wróciła do domu z Tetsu i Momoi - która wyjątkowo kończyła o tej samej godzinie co oni - nie czekając na czerwonowłosego.

Nie chciała żeby pomyślał Bóg wie co, nie chciała się stroić, dlatego założyła jaskrawy kombinezon, długi w nogach, ale krótki na ramionach, czarny, który był jednocześnie wygodny, ale i elegancki.

Jednak przyszedł, jak normalny człowiek zadyndał do drzwi i wpuszczony przez Sebastiana czekał na nią w holu. Zeszła po schodach jak dziewczyny na tych wszystkich filmach. Kiedy to chłopak zaprasza dziewczynę na bal, przyjeżdża po nią, a potem widzi ją w jakiejś pięknej sukni i rozdziawia usta, z których wychodzi słowo "piękna".

Z ust Akashiego nie wyszło żadne słowo, po prostu stał, a ona przez chwilę poczuła się cholernie głupio. Zagryzła wewnętrzną stronę policzka i o to stanęła przed nim. Złapał ją za rękę i wyprowadził z willi, zapakował jak worek kartofli do limuzyny i dał znak kierowcy. Jechali gdzieś, no właśnie gdzieś, bo kompletnie nie wiedziała gdzie.

Zdziwienie osiągało zenitu, kiedy zobaczyła szkołę, swoje liceum, Rakuzan. To było ostatnie miejsce jakiego się spodziewała, gdyby to było pytanie w milionerach (Gdzie zabierze cię twój chyba-narzeczony by wyjaśnić co się między wami dzieje?) od razu odrzuciłaby tą opcję.

- Ne, Seijuro? Po co prowadzisz mnie do naszego liceum? - Spytała zniecierpliwiona. Tymczasem on zatargał ją do sali gimnastycznej, na której zwykle trenowała męska drużyna koszykówki, ledwie poznała tą halę. Czemu teraz wyglądała tak... niecodziennie (tandetnie, tandetnie)? Poczuła się jak wtedy w Kioto Tower, jednak usiadł na krześle biorąc do ręki szampana, chociaż z chęcią wybrałaby sake by jakkolwiek przeżyć ten wieczór.

Nagle z ciemności wyłoniły się światła, a w nich stanęli tancerze ubrani w baletowe stroje białych łabędzi. Wokół nich zaczął krążyć czerwony łabędź, wyglądający jak kaczka z okresem, jedyny mężczyzna w grupie.

Upijała kolejne łyki by dotrwać do końca, tym czasem oni jak na złość przeciągali to skakanie i kręcenie się wokół własnej osi. Nigdy nie lubiła baletu, była do niego zmuszana w dzieciństwie, ale to była katorga, nigdy nie widziała w tym kompletnie żadnego sensu. Więc czemu teraz patrzyła na to wszystko? Bo nie chciała zwiać bez wyjaśnień.

Już prawie kończyli, z czego białowłosa cieszyła się bardziej niż z walentynek albo wakacji, nawet jej urodziny nie mogły się z tym równać. Nie wytrzymała jednak, kiedy czerwona kaczka wypięła dupę w ich stronę, a z niej wypadło pudełko, prosto do jej talerza. Ku jej przerażeniu Akashi zabrał pudełko i ukląkł na jedno kolano.

- To prawda zerwałbym zaręczyny, by później oświadczyć ci się z własnej woli, kocham cię i nie będę owijał tego w bawełnę, tak więc, wyjdziesz za mnie?

- Tak. - Odpowiedziała dusząc w sobie przerażenie, które przychodziło kiedy myślała o przyszłych randkach. On próbował być romantyczny, czyli romantyzm w jego wydaniu to wysranie pierścionka zaręczynowego przez kaczko-łabędzia? - Też cię kocham, ale podziękuje za przyszłe randki.

- Nie podoba ci się?

- Wiedziałam, że romantyzm nie jest twoją mocną stroną, ale srająca czerwona kaczka? - Parsknęła śmiechem. - To przesada, błagam nie wytrzymam kolejnego baletu.

- A więc jakiej chcesz randki? - Bez słowa wyciągnęła go ze szkoły i zabrała do jakiegoś małego sklepu, gdzie kupiła magazyn, gdzie na nagłówku pisało "randka idealna".

- Już dawno powinnam ci to dać. Wiedz jednak, że ja tego nie czytałam, więc nie wierz we wszystko co tam piszą. W gruncie rzeczy unikaj ciemnych miejsc i podświetlanych stolików, sytuacji dziwnego odizolowania, baletu oraz czerwonych kaczek.

- To był łabędź. - Sprostował.

- Dobrze niech będzie, łabędź. - Zaczęli się śmiać, jak opętani, wrócili do domów spacerkiem i wtedy Akashi zaczął myśleć nad czymś coraz bardziej intensywnie. W końcu po 10 minutach bez słowa Asaki nie wytrzymała i zatrzymała się, zatrzymując jednocześnie rękę Seijuro. - Co się dzieje? O czym myślisz? - Spytała wwiercając w niego swoje spojrzenie.

- Wiesz, nie chciałabyś spędzić u mnie weekendu? Zrobilibyśmy sobie wieczór filmowy czy coś w tym stylu.

- Dlaczego czytasz słowo w słowo z tej gazety? - Zdziwiła się. - Przecież nie musisz się dla mnie do niczego zmuszać. Oszczędź mi baletu i łabędzi, a będzie super.

- Ale ja pytam serio, za dwa lata tak będzie wyglądało nasze życie, nie chciałabyś zobaczyć jak to jest? - Miał nadzieje, że się zgodzi.

- Dobra. Już dzisiaj?

- Na co będziemy czekać? Nie traćmy czasu.

Odprowadził ją do domu, a ona wpakowała ubrania na zmianę, żel pod prysznic i szczoteczkę do zębów. Zabrała iPhone i skierowała się ku pokojowy Katsuki. Zapukała chociaż nie zamierzała wchodzić, usłyszała niewyraźne dźwięki.

- Spokojnie, nie będę wam przeszkadzać, tak wiem, że tam teraz siedzisz Tetsu, nie będzie mnie przez weekend, nie zdemolujcie mi domu i jakby ktoś coś chciał to jestem pod telefonem.

- Jasne, Aki-chan. Ale gdzie będziesz?

- U narzeczonego, Bay, tylko uważajcie, nie chce zostać ciocią w tym wieku. - Ku zdziwieniu białowłosej Kuroko otworzył drzwi.

- I vice versa. - Słysząc to parsknęła śmiechem i odeszła w swoją stronę. Ten weekend miał być dla niej ważny, mogła spędzić z nim czas sam na sam, tak jak na tych dwutygodniowych wakacjach.

Następny rozdział : 02.08.2018 r.

Osiągnęliśmy 1,1 k komentarzy! Jesteście wielcy! Dziękuje za wszystkie głosy, komentarze i wyświetlenia! Chciałby ktoś rozdział specjalny Halloween? Kuroko jest do niego wprost stworzony!

LadyHelloBell

Absolutnie Idealna [Akashi x OC]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz