- Bardzo cię przepraszam. - Powiedział ojciec Marka. Otworzył szufladę biurka i wyciągnął z niej scyzoryk. Podszedł do Jisunga i zaczął rozcinać linki, którymi był związany. Chłopak nie wstał z krzesła tylko zaczął rozmasowywać nadgarstki.

- Gabriella nie może się pogodzić z tą stratą. - Powiedział odsuwając się od chłopaka. Jisung skinął ostrożnie głową.

- Muszę już iść. - Powiedział niepewnie jakby się bał, że kobieta może zaraz wrócić.

- Gdzie?

- Do rodziców Chenle, to u nich się ukrywam.

*

Słońce wydawało się wstawać wcześniej w królestwie Ognia. Jaemin poszedł do pomieszczenia nazywanego łazienką i za pomocą gąbki oczyścił swoje ciało. Przez chwilę zastanawiał się w co powinien się ubrać. Joy zadbała o to, żeby mieli ubrania, takie jak nosiły nastolatki w tym świecie. Jednak nie było to proste wybrać odpowiedni strój, jeśli nie znało się norm społecznych.

Zauważył, że dzieci ognia odsłaniają dużo więcej ciała niż było to akceptowalne za murem, mimo to w dzień, wszyscy chodzili w pączach. Wziął w końcu ze stosu ubrań od Joy luźne lniane spodnie zawiązywane w pasie i podobną koszulkę która odkrywała brzuch i trzeba ją było zasznurować na plecach, a na to swoje zielone ponczo z czerwonymi pomponikami, do tego skórzane sandały.

Kiedy wyszedł z łazienki, reszta jeszcze spała. To pewnie przez to, że jest Dzieckiem Lasu, nie ważne o której się położył, zawsze wstawał równo ze świtem. Wziął wiadro i postanowił, że pójdzie po czystą wodę.

Na zewnątrz już zaczynało robić się gorąco, ale chłód nocy promieniował z kamiennych ścian budynków. Wzdłuż ulicy już paliły się ogniska. Jaemin chcąc nie chcąc przypomniał sobie o wydarzeniach z poprzedniej nocy i o tym czego się dowiedział.

Przed oczami stanęła mu dwójka dzieci ognia z jasnymi włosami, których zdolność wydawała się bezwartościowa, a tym samym byli bezużyteczni dla społeczeństwa.

Podszedł do studni i zaczął kręcić rączką, żeby wyciągnąć wiadro z wodą. O tej godzinie coraz więcej ludzi szło w stronę targu. Uśmiechnął się do dwóch przechodzących koło niego kobiet, ale one tylko odwrócił wzrok i przyspieszyły kroku.

Jaemin westchnął ciężko i napiął mięśnie, żeby wyciągnąć wiadro. Wlał wodę do swojego i pochylił się nad krawędzią studni, była bardzo głęboka i ciemna, pewnie dlatego woda była lodowato zimna.

Jaemin zobaczył chłopca, który szedł z koszykiem jajek. Sprawdził ile ma ze sobą monet i podszedł do dziecka.

- Cześć. – Uśmiechnął się. – Mogę kupić od ciebie jajka?

- Tak. - Pokiwał głową i odstawił na ziemię ciężki koszyk. Wyprostował się i sięgnął pod swoje ponczo do woreczka powieszonego pod pachą. Odebrał od Jaemina pieniądze i dopiero wtedy naprawdę na niego spojrzał.

- Ymm... Jesteś człowiekiem? – Zapytał podając Jaeminowi resztę.

- Oczywiście. – Zaśmiał się chłopak.

Mały sprzedawca, sprawnymi rączkami, zaczął pakować jajka w kawałek brązowej chusty.

- A jaka jest twoja moc?

Jaemin zawahał się, nie był przyzwyczajony do tak otwartego rozmawiania o zdolnościach, w Mieście uważało się to za nieodpowiednie, tak jakby ktoś pytał cię o bardzo wstydliwy problem.

- Potrafię rozmawiać ze zwierzętami. – Odpowiedział w końcu, odbierając pakunek.

- Ale fajnie. Ja umiem to. – Powiedział wyciągając jedno jajko ze swojego koszyka. Trzymał je w dłoniach i wbił w nie wzrok. Jaemin patrzył z uśmiechem na skupienie malujące się na twarzy chłopca, ale z jajkiem nic się nie działo. W końcu mały uśmiechnął się i uderzył jajkiem o koszyk. Skorupka rozbiła się, ale jajko nie wypłynęło. W środku białko było całkowicie ścięte.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 10, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fire Kingdom (Markhyuck Nomin)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz