17.

1.1K 57 156
                                    

Los Angeles. Piękne miasto, które pomimo miana Miasta Aniołów przepełnione jest grzechem i rozpustą. W istocie nie różni się niczym od Las Vegas. Jednak nie to urzekło Caroline w mieście, bo każde miasto ma swoje grzeszki. Pokochała to miejsce za pozorny spokój podczas, gdy impreza goni imprezę. Las Vegas, Nowy Orlean... te miejsca znane są z wysokiej przestępczości i wyimaginowanych imprez. Pomijając fakt, że miasto wiecznego karnawału posiada nadprzyrodzoną historię. Nawet w kochanym Mystic Falls z pozoru cichym i spokojnym miejscu większość ludzi była świadoma zagrożeń ze strony ewentualnych potyczek z nieśmiertelnymi. Ale Los Angeles nie jest takie. Bynajmniej Caroline jak i ludzie wokół niej tego nie wiedzą. Nie domyślają się...

Idąc ulicą blond wampirzyca z uśmiechem wspominała czasy kiedy to zadomowiła się w mieście i za dnia żyła spokojnym ludzkim życiem, a w nocy budziła w sobie prawdziwego demona pragnącego bawić się do rana. Oczywiście bez krzywdzenia dużej ilości ludzi. Bawiła się w klubach, barach i innych imprezach bądź przyjęciach, piła krew prosto z żyły, a potem wymazywała ofiarom pamięć. Był to bardzo burzliwy okres dla niej, gdyż z dniem kiedy przekroczyła próg Miasta Aniołów minął miesiąc od spłonięcia jej rodzinnego miasteczka. A z tym idzie w parze miesiące od śmierci przyjaciół. Robiła co chciała. Persfadowała ludzi nie bojąc się konsekwencji i tego, że ktoś ją zbeszta za to, że nie jest starą, dobrą Caroline Forbes. Nie żałowała tamtego czasu. Wręcz przeciwnie; był to jeden z najszczęśliwszych okresów w jej życiu.

Nawet najczystszą duszę pociąga mrok... Usłyszała dobrze znany głos z tyłu głowy. Ma rację. Klaus ma rację... Przeraził ją fakt, iż mówiąc to w myślach, widziała przed oczami jego twarz. Ciemne blond loki, idealny zarys szczęki, błękitne jak ocean oczy patrzące na nią z ekscytacją i miłością...

- Auć!- Usłyszała kiedy zderzyła się z betonowym chodnikiem.

Zdezorientowana spojrzała na blondwłosą kobietę w okularach. Przez dłuższą chwilę wpatrywały się w siebie, gdy nagle Caroline oprzytomniała i wstała, aby pomóc kobiecie pozbierać to co wypadło z jej małej, czarnej torebki.

- Przepraszam. Zamyśliłam się.- Powiedziała pospiesznie po czym wyprostowała się. Posłała nieznajomej przepraszający uśmiech.

- Zdarza się.- Odparła kobieta zbierając ostatnie rzeczy z chodnika. Kiedy wyprostowała się, Care mogła śmiało stwierdzić, że kobieta jest niższa od niej o głowę, półtora. Uśmiechnęła się.- Linda.- Przedstawiła się wyciągając dłoń przed siebie.

- Caroline- ujęła dłoń Lindy.

- Mogę jakoś pomóc?- Zapytała najwyraźniej zmartwiona terapeutka. Wyraz twarzy nowopoznanej dziewczyny wyrażał wiele. Od radości po smutek i wściekłość. Odezwał się w niej nie tylko instynkt zawodowy, ale i dobre serce pragnące pomóc każdemu komu się tylko da.

- Nie, dlaczego?- Spytała zdezorientowana Forbes.

- Jestem terapeutką. Wiem kiedy ludzi coś gryzie.- Odparła pewna swoich słów. Spojrzała na blond włosą dziewczynę jednym z tych swoich spojrzeń, które sprawiały, iż ludzie przełamują pierwszą fazę braku zaufania. Nie zadziałało, więc uśmiechnęła się serdecznie.

- Nie wiem czy byś chciała o tym słuchać. Moje życie to jedna wielka tragedia i dramat.- Westchnęła zrezygnowana. Tak bardzo chciała z kimś pogadać o wszystkich latach cierpień, wzlotów, upadków i radości. Nie wiedzieć czemu, ale poczuła, że może podjąć próbę rozmowy z nowo poznaną terapeutką. Może to wina tego, że miała przyjazne rysy twarzy? A może tego, że jest terapuetą? Postanowiła podjąć tę próbę.- Lubisz jak ludzie mówią do ciebie metaforami?- Spytała w nadzieji, że będzie mogła powiedzieć jej wszystko zgodnie z prawdą nie wciągając jej w chory, nadprzyrodzony świat. Uśmiechnęła się niewinnie.

|| Last Love ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz