Rozdział 26

4.8K 325 195
                                    

Louis POV:

Moja dłoń chwyciła mocniej Harry'ego, sprawiając, że lekko się skrzywił. Nie obchodziło mnie to w tej chwili, ponieważ byłem przerażony przez moje cholerne myśli. Obiecał mnie chronić i właśnie tego potrzebowałem. Potrzebowałem go, by mnie poprowadził, zmusił mnie do stawienia czoła moim lękom.

Minęły już prawie dwa miesiące, odkąd Harry i ja wróciliśmy do siebie, ale nasz związek nie wyglądał tak, jakby wrócił do normy. Jeśli cokolwiek, to razem nam jest milion razy lepiej. Nie martwimy się o to, co inni pomyślą, jeśli coś zrobimy, chyba że Harry znowu zacznie palić marihuanę. Dałem jasno do zrozumienia, że ​​nienawidzę tego gówna, a jeśli kiedykolwiek złapię go, jak to znowu robi, odetnę mu jądra i zamontuję je nad kominkiem. Poza tym byliśmy teraz całkowicie otwarci. Jeśli mam kolejny halucynacyjny sen, to muszę powiedzieć Harry'emu, a on pomaga mi przez to przejść. Nadal byłem irracjonalnym kutasem, a on wciąż był wrzodem na dupie, ale to działa. Działa i mi się to podoba.

Nie byłem w klubie Damiena od prawie sześciu miesięcy odkąd Harry mnie opuścił. Najbardziej żywym wspomnieniem tego miejsca był Niall przystawiający się do mnie, Harry, który mnie uderzył pięścią, tylko po to, aby mnie skrzywdzić i kilka sekund później się zakrwawiałem. Nie lubiłem tego miejsca, ale nie mogłem znieść samotności prawie każdej nocy, kiedy Harry, Damien, Cam, Zayn i Liam szli do pracy. Damien sądził, że jestem dziecinny, ale nie było go tam, kiedy to gówno między mną a Harrym się zrobiło. Harry był, dlatego właśnie przez cały ten czas mnie wspierał.

- W porządku, skarbie? - zapytał Harry, zatrzymując się, gdy znaleźliśmy się kilka metrów od wejścia. Patrzyłem, jak mężczyźni w obcisłych ubraniach przedostawali się przez barierki od klubu, było słychać muzykę za każdym razem, gdy drzwi się otwierały.

- Tak, tak... - wymamrotałem, ale kiedy Harry próbował zrobić kolejny krok, szybko wyrwałem swoją rękę i chwyciłem jego koszulę. - Nie, okej? Nie jest kurwa w porządku.

- Powiedz mi, co jest nie tak. Co mogę zrobić, żeby było lepiej? - stanął przede mną, blokując mój widok klubu, więc skupiłem się całkowicie na nim. Jego duże dłonie spoczywały na bokach mojej szyi, kciukami robił delikatne kręgi na moich policzkach.

- Nie wiem. - ciężko westchnąłem, wydymając dolną wargę. Czułem się jak cipka i absolutnie bezradny. - Boję się.

- Wiem, kochanie, wiem. - cicho powiedział, pochylając się, aby oprzeć czoło o moje. - Ale przez cały czas będę obok ciebie, tylko ty i ja, okej? Nikt tam nie ma znaczenia, i nic złego się nie wydarzy.

- Obiecujesz? - nienawidziłem brzmieć tak słabo i jak małe dziecko. Mój głos był cichy i spleciony z niepewnością. Strach był rzeczą nieuniknioną, a to kurwa jest do bani. Chciałem tam wejść i spędzić czas w moim życiu tak, jak kiedyś, ale nawiedzające wspomnienie tego, co zdarzyło się ostatnim razem mnie powstrzymywało.

- Obiecuję, trzymaj się mnie, nie pozwolę ci odejść. - delikatnie się uśmiechnął, przyciskając lekko swoje usta do moich.

- Kocham cię, Harry. - wyszeptałem, gdy ode mnie odchodził.

- Ja też cię kocham. - uśmiechnął się, a jego dołeczek głęboko wcisnął mu się w prawy policzek. Ponownie wziął moją dłoń, dając mi uspokajający uścisk. Wziąłem głęboki oddech i zaczęliśmy iść w stronę klubu. Mogę to zrobić, recytowałem w mojej głowie, ponieważ każdy krok stopniowo zbliżał mnie coraz bardziej do naszego nieuniknionego celu.

- Louis! - bramkarz, Elias, przywitał się, gdy jego ciemnobrązowe oczy wylądowały na mnie. - Mój chłopcze, wieki cię nie widziałem! Harry, uspokajał mnie, że jeszcze żyjesz, ale myślałem, że umarłeś i pochowano cię w ziemi.

Playboy / l.s (tłumaczenie PL)Where stories live. Discover now