18

4.7K 279 93
                                    

Nick

Wszystko zapowiadało się dobrze, to miało potrwać zaledwie chwilę.

Właśnie... miało. Coś poszło nie tak.

Emily dalej krzyczała z bólu, a ja nie mogłem nic zrobić. Stałem tam i patrzyłem jak cierpi. Nie żeby jakoś bardzo mnie to interesowało, ale niestety musiałem coś zrobić. Jak dla mnie, to mogła tu teraz nawet umierać, nie obchodziło mnie to. I tak znudziło mnie to ciągłe udawanie miłego i pilnowanie jej. Mógłbym to wyjaśnić jakimś wypadkiem, co w sumie było prawdą.

Ale wiedziałem, że jak coś jej się stanie, to ja oberwę za to najbardziej.

Chcąc nie chcąc, podszedłem powoli do Darcy.

- Możesz mi powiedzieć, czemu to się dzieje? Mówiłaś, że nic jej nie będzie - wysyczałem.

-Ja nie wiem o co chodzi. Wszystko robiłam tak, jak kazali. Tak było w księdze. Księga nie kłamie. To święta księga - gadała ciągle o tej swojej księdze, a mnie szlag trafiał, bo dziewczyna na podłodze dalej cierpiała.

- Zrób coś do cholery, bo ją zabijesz, a wtedy ON sprawi, że będziesz błagała o śmierć! - wydarłem się tracąc cierpliwość.

Przez chwilę patrzyła na mnie przerażonym spojrzeniem, ale miałem to w dupie. Nie obchodziło mnie to, że się bała. Jedyne co mnie teraz obchodziło to JA i moje dalsze "życie".

Jakiś czas później wszystko umilkło. Było tak cicho, że słyszałem jedynie krew płynącą w żyłach Emily i jej nierówny oddech.

- To jeszcze nie koniec - wychrypiała - Dziewczyna musi umrzeć...

Nagle Emily zerwała się do siadu i patrzyła na nas przerażona.

Coś było nie tak. Bo zaczęła odsuwać się coraz dalej, jak tylko zrobiłem krok w jej stronę.

- Nie! Nie podchodź! Jesteście potworami! Nie chcę was widzieć! I po co to wszystko, co?! Po co to całe udawanie Nick? Co ja wam takiego zrobiłam? - zapłakała.

- O co ci chodzi? - spytałem zdziwiony.

- Ja wszystko wiem. Rozumiesz? Ja wiem WSZYSTKO - wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo.

- Nie mam pojęcia o co ci chodzi - wzruszyłem ramionami. Poważnie, nie miałem pojęcia o co jej chodzi.

- Wiem wszystko, to kim jesteś, to dlaczego tu jesteś, tak samo to, że wcale nie jesteś najważniejszy w tym waszym świecie.

- Skoro wszystko wiesz, to powinnaś wiedzieć, że to NASZ świat. Mój, jak i twój. Teraz ty też do niego należysz, czy tego chcesz czy nie.

- Nie! Nie chcę, rozumiesz? Nie będę taka jak wy!

- Słońce, ty już taka jesteś, tylko nie bardzo o tym wiesz. To wcale nie jest tak, że ja nie wiem kim jesteś. Wiem doskonale, ale pewna osoba potrzebuje na to dowodu. Dlatego to całe zamieszanie z jeżdżeniem tu i tam.

- Nienawidzę cię - wysyczała przez zęby.

- Nie ty jedna - wzruszyłem rozbawiony ramionami. Bawiło mnie jej zachowanie, poważnie. Była jak taki malutki szczeniaczek, co myśli, że jest groźny, a w rzeczywistości wcale tak nie jest.

- Zostaw mnie! Nie dotykaj! - krzyczała, jak podszedłem.

- Uspokój się, skoro jak mówisz wiesz wszystko, to powinnaś zdawać sobie sprawę, że nie dość, że sam nie mogę ci nic zrobić, to mam pilnować, żeby nikt inny nie skrzywdził cię - usiadłem obok niej - Wyjdź stąd - powiedziałem do Darcy.

- Nie chcę tego.

- Nie chcesz, ale potrzebujesz. Nie wiem skąd o mnie wiesz, ale to nie ma większego znaczenia. Później mi to opowiesz, a teraz powiedz lepiej jak się czujesz. Boli cie coś?

- Trochę głowa, ale Aya mówiła, że to normalne - mruknęła cicho, jakby do siebie.

- Aya? Żartujesz sobie? Rozmawiałaś z nią? To ona ci wszystko powiedziała, tak? Zrobiła ci coś? Albo nie, poczekaj. Najpierw chodź do samochodu, tam wszystko opowiesz, nie wiadomo komu można ufać, a komu nie - w tym momencie miałem namyśli Darcy. Nie chciałem, by dowiedziała się przez przypadek o czymś, czego nie powinna wiedzieć.

Pomogłem Emily wstać i poszliśmy do samochodu. Gdy tylko odjechaliśmy na bezpieczną odległość, postanowiłem zadać pierwsze pytania.

- Więc? Jak to było? Wiem, że pewnie nie bardzo mi teraz ufasz, ale nie masz wyjścia. Mimo, że nie jestem tym dobrym, to jestem tu po to, żeby ci pomagać i cię chronić.

- Przecież nie chciałeś tego - powiedziała cicho, patrząc na drogę przed nami.

- Masz rację. Z tą różnicą, że ja dalej tego nie chcę, ale podobnie jak z tobą, nikt mnie o zgodę nie pytał.

- Wiem.

- W sensie, nie chodzi mi o to, że mam z tym jakiś większy problem. Zawsze mogłem trafić na kogoś gorszego. Nie jesteś taka zła. Ale wracając, powiedz jak to wyglądało od początku.

- To było tak, że na początku bardzo bolała mnie głowa. Później tak jakby straciłam przytomność, a jak się obudziłam byłam w jakimś lesie. Nie wiedziałam o co chodzi, więc szłam przed siebie, wszędzie były jakieś drzewa i straszna cisza. Nie było zwierząt, nie było nikogo, do czasu aż przede mną pojawiła się jakaś dziewczyna. Przedstawiła się jako Aya i powiedziała, że to ona mi pomogła wtedy z demonem i że teraz też chce mi pomóc.

- Posłuchaj mnie teraz uważnie. Aya jest naprawdę potężną wiedźmą. Ona nie pomaga bez celu. Chciała od ciebie czegoś w zamian za swoją pomoc? - teraz serio się zaniepokoiłem, bo ta wiedźma nigdy nikomu nie pomagała bezinteresownie. A zapłata, jakiej żądała od swoich "klientów" nie raz była nawet w formie życia. W zamian za swoją pomoc, żądała czyjejś śmierci.

- Nie. Powiedziała tylko, że rodzinie trzeba pomagać...

Jesteś MOJA i tylko MOJAWhere stories live. Discover now