16

4.1K 239 23
                                    

Na dole dosyć ważna informacja.

Emily

Na śniadaniu siedziałam obrażona na wszystkich, nawet nie wiem dlaczego. Przecież Chloe czy reszta... Oni nic mi nie zrobili, to dlaczego jestem na nich zła? Nie wiem.

-Emily wszystko ok? - ktoś po raz kolejny zadał to pytanie. Nic nie robią tylko od trzydziestu minut zadają to jedno pytanie.

- Tak, jest ok.

Nagle na stołówce zrobiło się jakieś zamieszanie.

Obejrzałam się i to był błąd...

Dostałam czymś w twarz. Okazało się, że zrobiła się mała bitwa na jedzenie.

Nie miałam humoru na takie zabawy, więc wyszłam z budynku i skierowałam się do swojego domku, żeby się umyć, bo wychodząc oberwałam jeszcze kilka razy.

- Co ci się stało? hahaha - zaśmiał się.

- Bardzo zabawne, zostaw mnie - powiedziałam, omijając chłopaka.

- Idziesz do domku?

- Tak.

- To dobrze, spakuj się.

- Co? Dlaczego? - spytałam patrząc na niego jak na kosmitę.

- Wyjeżdżamy - odparł krótko, wzruszając ramionami.

- Chyba sobie ze mnie żartujesz w tym momencie. Nigdzie nie jadę, chyba że do domu.

- Do domu to na pewno teraz nie pojedziesz.

- Co? Czem...

- Jedziemy wyjaśniać kim jesteś.

- Wiesz co? Ja chyba już nie chcę. To miały być beznadziejne wakacje, ale aż tak? Lepiej będzie jak wrócę do domu i będę żyła tak jak wcześniej.

- I co? Znowu chcesz siedzieć cały czas w domu i nigdzie nie wychodzić? Ogarnij się dziewczyno, bo jesteś kim jesteś i trzeba z tym żyć, a nie chować się. Dowiemy się kim jesteś, a teraz idź się pakować.

I po mojej asertywności...

Godzinę później siedziałam już w samochodzie obok Nick'a.

- A co na to w ogóle wychowawcy? Nie mają nic przeciwko, że mnie tak naprawdę tam wcale nie ma?

- Powiedziałem, że biorę na ciebie odpowiedzialność.

- Co? - spytałam głupio.

- Pamiętasz, jak zabrałem cię ostatnio? - przytaknęłam głową - Wtedy nic nie mogłem zrobić, jak zgodzić się na ich warunek. Inaczej nie jeździłabyś tyle ze mną.

- A ten warunek too...

- Już ci mówiłem. Warunkiem było to, że biorę za ciebie odpowiedzialność do końca tego obozu.

- To dlatego zostałeś?

- To jeden z powodów, a jest ich kilka.

- Jakie?

Nick już nie odpowiedział. Najwyraźniej stwierdził, że nasza rozmowa jest skończona. Wielki książę się znalazł.

- Nick?

- Hmm?

- A jak to jest z tym, że wampiry zmieniają się w nietoperze? - blondyn zaśmiał się i to nie tak cicho, oczywiście że nie.

On się najzwyczajniej w świecie śmiał ZE MNIE, nie z mojego pytania, tylko ze mnie. Skąd wiem, że ze mnie? Bo między napadami śmiechu dukał coś typu "Co?" "Ty... ty... hahah" "Na księżyc, ty serio? hahah" i tak dalej. Ale przyznaję, w mojej głowie to pytanie brzmiało lepiej, zdecydowanie lepiej.

Dopiero po jakimś czasie się uspokoił i raczył mi odpowiedzieć.

- Nie, nie zmieniamy się w nietoperze - powiedział w miarę spokojnie, ale na jego twarzy dalej było widać rozbawienie.

- Aha.

- Ja naprawdę nie mam pojęcia skąd ty to wzięłaś - pokręcił rozbawiony głową.

- Tak tylko ci przypomnę, że do całkiem niedawna, nawet nie wiedziałam, że wampiry, wilkołaki i cała reszta istnieją naprawdę.

- No nie obrażaj się. Po za tym, jak ty sobie wyobrażasz na przykład mnie jako nietoperza?

To pytanie było twoim błędem Nick.

Teraz to ja śmiałam się jak nienormalna, a on patrzył na mnie jak na chorą umysłowo.

- Prze... Przepraszam, ale po prostu wyobraziłam sobie ciebie jako takiego małego nietoperka z głową osła ze Shreka - powiedziałam przez śmiech, po czym znowu zaczęłam się śmiać.

- Serio? Wyobraziłaś sobie mnie jako jakiegoś osła? Czy ja ci w ogóle wyglądam na jakiegoś byle jakiego osła?

- O nie, nie, nie. Tak to nie będziesz mówił! Osioł ze Shreka, to nie byle jaki osioł! Ty wiesz w ogóle kim on był! To najlepsza postać w tej bajce.

- Bajce powiadasz? No i wszystko jasne.

- Czekaj, czekaj, czekaj. Ty chyba nie chcesz powiedzieć, że nie oglądałeś Shreka? - nie, to niemożliwe. Przecież wszyscy to oglądali.

- Jakoś nie miałem okazji - wzruszył ramionami, a ja byłam pewna, że moje gałki oczne mi zaraz wypadną, a buzi już szerzej nie otworzę.

- Ty nie oglądałeś Shreka - powiedziałam do niedowierzając - ale wszystko zmienimy, mamy czas.

- Ty chyba nie myślisz, że będę oglądał z tobą jakąś bajkę - prychnął.

Auć?

- Nie musisz ze mną, możesz sam - wzruszyłam ramionami, patrząc na drzewa za oknem.

- Nie o to mi chodziło. Mogę z tobą obejrzeć co chcesz, ale na bajki jestem chyba troszeczkę za stary.

- Na to nie jesteś -stwierdziłam pewnie.

-No dobra, to obejrzymy tego Shraka jak wrócimy.

- Shreka, nie shraka -poprawiłam go.

Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, po czym każdy z nas zajął się własnymi myślami.

Po kolejnej godzinie dojechaliśmy na miejsce. Był to mały, nie wyróżniający się niczym domek.

Jak się okazało mieszkała tam Darcy - siostra Victora.

-----------------------------------------------------------

Na samym początku chciałabym wam podziękować za to, że zrozumieliście to, dlaczego tak długo nie było żadnego rozdziału i przede wszystkim za to, że jesteście 💖

W poprzednim rozdziale napisałam, że postaram się dodać rozdział, nie byłam pewna czy mi się uda, ale dzięki wam, waszej motywacji wzięłam się za to i tak powstał ten rozdział. Wiem, że nie jest jakiś maga i pewnie jakieś najbliższe dwa też takie będą, ale muszę znowu się do tego "przyzwyczaić".

Dla jednych takie komentarze jak "Czekam" to nic, ale dla mnie to naprawdę dużo, bo dzięki temu wiem, że ktoś dalej ze mną tutaj jest i mam dla kogo to wszystko robić.

Ludzie mówią, że pisać powinniśmy dla siebie i to też jest prawda. Jeżeli jest coś, co lubimy robić - róbmy to.
Ale tak naprawdę, to my wszyscy - ci co piszemy książki/opowiadania, czy nawet piosenki - robimy to dla was. Dla ludzi, którzy są z nami.

Dziękuję wam wszystkim jeszcze raz z całego serduszka  ❤️

Jesteś MOJA i tylko MOJATahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon