15

4.6K 265 28
                                    

Chodziłam po lesie może z godzinę, a może z dwie. Zastanawiałam się jak bardzo zmieniło się moje życie w te wakacje. 

- Kim ja do cholery jestem? - zadałam pytanie, na które odpowiedzi dalej nie znałam.

- Jesteś nikim - usłyszałam szept przy swoim prawym uchu. Wzdrygnęłam się, ale gdy się obejrzałam, nikogo nie widziałam.

Aha... to teraz jeszcze słyszę głosy, mimo że nikogo nie ma... Po jakimś czasie zobaczyłam jakiś spory kamień.

Nie mam pojęcia co on tu robił, ale był wystarczający, bym mogła na nim usiąść. Tak też zrobiłam.

- Mam dość, dlaczego nie mogę być normalną nastolatką jak do tej pory? Po co to wszystko komplikować? Po co w ogóle dalej to ciągnąć? - przymknęłam oczy, myśląc o tym wszystkim.

A gdyby właśnie to skończyć? Gdyby skończyć ze sobą wreszcie? Nie. Nie mogę tego zrobić.

Mam rodzinę i to chociaż ze względu na nich muszę dać radę.

Nagle poczułam coś mokrego na policzkach i nie.... to nie łzy.

Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam dużego czarnego psa... a może wilka? Nie man pojęcia, nigdy nie byłam dobra z przyrody, czy biologi. Zwierze przede mną miało przerażające, a jednak piękne niebieskie tęczówki i nawet jeśli w pierwszej chwili chciałam się odsunąć, to właśnie te oczy kazały mi zostać w miejscu.

Po chwili zwierze odsunęło się ode mnie trochę, po czym zobaczyłam przed sobą dziewczynkę, na oko może trzynastoletnią. Miała proste czarne włosy do ramion i te piękne niebieskie tęczówki.

- Kim jesteś?! - warknęła nieprzyjemnie w moją stronę.

A było tak pięknie...

- Jestem.... emm, tak w zasadzie to sama nie mam pojęcia kim jestem - wzruszyłam ramionami.

Jakoś nie bardzo się jej bałam. Nie ona pierwsza tak na mnie warczy, po za tym... przecież ona jest kilka lat młodsza ode mnie, a przynajmniej tak mi się wydaje.

- Co? - spytała nie kryjąc swojego zdziwienia. 

- No po prostu nie wiem kim jestem, ok? Jeszcze do niedawna myślałam, że człowiekiem, a teraz nikt nie wie kim jestem... nawet ja.

- Och - westchnęła, jakby doskonale wiedziała o co mi chodzi - To jednak nie zmienia faktu, że nie możesz tu być - powiedziała poważnie.

- Czemu? - spytałam głupio.

- Nikomu nie wolno tu przychodzić, nie jesteś żadnym wyjątkiem, więc opuść to miejsce dobrowolnie, i nikomu nie wspominaj, że mnie widziałaś, w ogóle najlepiej będzie, jeżeli zapomnisz o mnie, o tym miejscu i o tym co tu się wydarzyło, inaczej będę musiała cię zabić - teraz to ona wzruszyła ramionami, a ja patrzyłam na czarnowłosą nie mogąc w to uwierzyć... przecież to jeszcze dziecko, nie zabiłaby mnie. Ale chwila... - Nie pytaj dlaczego, bo i tak ci nie odpowiem - powiedziała, gdy już otwierałam usta, by o to zapytać - wracaj tam skąd przyszłaś i nie odwracaj się za siebie - dodała. 

Tssa, wracaj skąd przyszłaś... A skąd ja w ogóle przyszłam?

Po kilku godzinach chodzenia udało mi się wrócić. Było już strasznie ciemno i jedynie światła paliły się w niektórych oknach.

Poszłam do swojego domku i po małej wymianie zdań... a raczej po małej kłótni z Daviną uciekłam na górę do pokoju swojego i Nancy, która siedziała na swoim łóżku i czytała jakąś książkę.

- Hej - przywitałam się cicho.

- Hejka, jak tam?

- Bywało lepiej - uśmiechnęłam się lekko, po czym wzięłam piżamę i poszłam się umyć. Czysta położyłam się spać i odrazu zasnęłam.

Jesteś MOJA i tylko MOJATahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon