5

7.3K 385 26
                                    

- Ustawcie się w tych swoich grupach! - usłyszeliśmy głos jednego z opiekunów, a po chwili zobaczyłam zbliżającą się trójkę osób.

- Co ty robiłaś z demonem?! Życie ci niemiłe?!

- Tak Chloe, ja też się cieszę, że cię widzę - powiedziałam sarkastycznie, jednak widząc wzrok fioletowowłosej dodałam - Wpadłam na Damona, pomógł mi wstać, trochę pogadaliśmy, nic więcej - powiedziałam, a dziewczyna patrzyła na mnie jak na debila, jednak już się nie odezwała.

- Mamy tu karteczki z kolorami. Jest zielony, niebieski, żółty i czerwony. Każdy z was wylosuje jedną karteczkę i według wylosowanych kolorów stworzycie cztery grupy. Reszty dowiedzie się później. A teraz tak, kto wylosuje żółtą karteczkę, idzie pod drzewo z żółtą flagą. Kto wylosuje zieloną, idzie pod drzewo z zieloną flagą i tak dalej. Wszyscy zrozumieli? Świetnie. Będziecie podchodzić całą grupą i ustawiać się w kolejce. Zaczynamy od was - powiedział jeden z opiekunów patrząc na nas.

Podeszliśmy i ponieważ była nas jedenastka, stworzyła się nieco dłuższa kolejka. Zaraz za nami pojawili się wilkokrwiści, następnie demony i dalej nie widziałam.

Wylosowałam dziwną karteczkę, był na niej kolor fioletowy. Wzięłam ją i podeszłam do miło wyglądającej blondynki w średnim wieku, pani Amanda była jedną z opiekunek.

- Przepraszam - odezwałam się, chcąc zwrócić na siebie jej uwagę.

- Tak? O co chodzi?

- Ja chciałam spytać,co oznacza kolor fioletowy? Bo pan Gary, mówił tylko o żółtym, zielonym, czerwonym i niebieskim - kobieta uśmiechnęła się do mnie, po czym poprosiła, bym stanęła obok niej i poczekała, aż wszyscy wylosują kolory.

- A co do chuja oznacza filetowy?! - usłyszałam jakiegoś chłopaka, ale nie wiem kto to, bo tłum osób, które jeszcze stały w kolejce, zasłaniały mi tą osobę.

Pani Amanda poszła po niego i po chwili wróciła z Damonem.

- Co, ty też masz fioletowy? - spytał, patrząc na mnie.

- Tak - pokazałam mu karteczkę, wyjmując ją z kieszeni spodenek.

- Co to znaczy?

- Nie wiem. Mamy tu stać i czekać, aż wszyscy wylosują - chłopak skiną głową i więcej się nie odzywał.

Po chwili dołączyła do nas jedna z elfów, pokazując fioletową kropkę na karteczce. Jako jeden z ostatnich podszedł do nas kolejny chłopak, z tego co pamiętam, też był demonem.

- Moi drodzy - pan Gary zwrócił się do grup przed nami - Jak pewnie niektórzy z was zauważyli, stoi tu pewna czwórka. Wśród karteczek, które losowaliście, były cztery z fioletową kropką. Jak się domyślacie, albo i nie, ta czwórka będzie kapitanami drużyn. Podejdźcie do mnie - tym razem powiedział to w naszą stronę. Podeszliśmy, a on powiedział, że mamy wylosować po jednej z czterech karteczek. Każda z karteczek zawierała kolor grupy do której dołączymy jako kapitanowie.

Nie przepadam za rozkazywaniem innym, dlatego spytałam, czy mogę się z kimś zamienić, ale oczywiście, życie byłoby zbyt piękne, gdyby się zgodził. Tak więc podeszłam do drużyny niebieskich i przyjrzałam się im dokładniej. Nie musiałam się długo rozglądać, by zauważyć, że mam w grupie demona. Wiedziałam, że nie będzie z nim łatwo, ale nie sądziłam, że aż tak...

- No chyba ich pojebało, jak myślą, że będę słuchał tego smerfa... - mruknął, ale o dziwo to usłyszałam i spojrzałam w jego stronę. Stał na końcu grupy.

- Że niby ja jestem smerfem?! - spytałam niedowierzająca. Okay, może i mam niebieskie włosy, ale smerfy miały niebieskie ciała. Chyba, że on ma coś z głową nie tak...

Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony, a potem wyszczerzył się jak debil. No mnie zaraz krew zaleje...

- Tak. Jesteś małym, malutkim smerfem - powiedział rozbawiony.

- Skoro ja smerf, to ty Gargamel.

- Weź nie obrażaj, nie jestem taki brzydki.

- Fakt, jesteś gorszy - powiedziałam, patrząc mu w oczy. Poczułam dziwny przypływ odwagi.

- Pożałujesz tego - warknął i nagle zniknął. Rozejrzałam się i zobaczyłam, że wszyscy, nawet opiekunowie patrzą na mnie z przerażeniem w oczach. Po chwili dowiedziałam się dlaczego.

- Mówiłem, że pożałujesz - usłyszałam, a potem "przeleciałam" przez polanę, rzucona przez demona. Odbiłam się dosyć mocno od drzewa, ale nie zabolało mnie to. Gdy wstałam nie poczułam, bym miała coś złamane, czy wybite.

- Co ja piłka jestem, żeby mną rzucać? - krzyknęłam, podchodząc do niego i tłumu. Sama nie wiem co mną kierowało. To nie byłam ja. Ja taka nie byłam, zawsze odpuszczałam w takich momentach, a teraz? Co się ze mną dzieje?

- Co? Ale czekaj, czemu tobie nic nie jest??

- Sama chciałabym to wiedzieć - mruknęłam.

~ powiedz "vilini" - usłyszałam w głowie? Boże... Ja już wariuję, a jestem tu jakiś drugi dzień.

~ "Vilini" to zaklęcie sprawiające ból, nawet wampirowi. Jest to jedno ze starszych zaklęć, a teraz mów, jak chcesz przeżyć tylko musisz patrzeć na tego demona.

Zrobiłam tak jak podpowiedział mi ten dziwny głos w głowie.

Co ja robię ze swoim życiem? Słucham "głosiku", który jest w mojej głowie... Zdecydowsnie potrzebny mi psychiatra...

- Vilini - powiedziałam cicho patrząc na demona, a ten po chwili padł na ziemię krzycząc, jakby się palił.

- Emily, co ty robisz?! - krzyknął pan Harry.

- Emm, ja nie wiem. Po prostu ktoś kazał mi to powiedzieć - zmieszałam się trochę, bo zapomniałam o naszej nie małej "publiczności".

Nagle demon wstał jak oparzony i spojrzał na mnie z odrazą.

- To dopiero początek - syknął.

- Dobrze - odezwał się ponownie pan Harry - wracamy do zabawy. Ustawcie się na linii startu. Pierwsza grupa, która znajdzie pięć kopert z kolorem swojej grupy i tu wróci, wygrywa. Warunek jest taki, że muszą być wszystkie koperty i wszyscy członkowie grupy.

Gdy kiwnęliśmy głowami, ustawiliśmy się na linii. Nagle wszyscy zaczęli biec, szukając kopert dla swojej drużyny, a ja stałam, analizując to, co się stało chwilę temu.

Czemu usłyszałam ten głos? I kto to w ogóle był? Zwariowałam? Dlaczego demon tak nagle zaczął krzyczeć? I dlaczego nic mi się nie stało, gdy rzucił mną o drzewo?

Tyle pytań, a odpowiedzi jak nie było tak nie ma.

- Jak to zrobiłaś? - usłyszałam Victora. Tak chyba miał na imię ten wampir.

- Jak już mówiłam,usłyszałam jakiś głos, kazał mi to powiedzieć i czułam, że powinnam to zrobić. Nie wiem jak to możliwe, ale zapewniam cię, że nie zwariowałam... Chyba - dodałam ciszej.

- Nie zwariowałaś. Zastanawia mnie tylko, skąd znałaś to zaklęcie. Dawno nie słyszałem, by ktoś go używał. Po za tym słyszałem, że twoją zdolnością jest wchodzenie do czyjegoś umysłu. A zaklęcie, którego użyłaś, znają tylko najstarsze czarownice, które jak jeszcze żyją, to już niedługo - zaśmiał się cicho.

Boże... Czy on śmieje się z czyjejś śmierci?

- Nie wiem, daj mi spokój - mruknęłam idąc powoli przed siebie.

- Zaczekaj. Miałaś, albo masz w rodzinie jakąś czarownice?

- Skąd mam to niby wiedzieć? Wczoraj dowiedziałam się kim jestem... Kim podobno jestem. Jeszcze dwa dni temu nie wiedziałam, że wampiry istnieją naprawdę. Myślałam, że elfy są tylko w bajkach dla dzieci - blondyn pokiwał głową, jakby rozumiał o co mi chodzi.

- Zadzwonię później do swojego przyjaciela. On żyje nieco więcej ode mnie na tym świecie. Poproszę go, żeby tu przyjechał. Jak się zgodzi, to spróbujemy dowiedzieć się, kim jesteś, jak chcesz oczywiście, bo ja jestem bardzo ciekawy - kiwnęłam głową, a on odszedł.

Jesteś MOJA i tylko MOJAWhere stories live. Discover now