T W E N T Y - F O U R

7K 275 4
                                    

-Nie wiem czy powinnam- zagryzłam od środka policzki. Chciałam bardzo jej powiedzieć jak cierpię za moim przyjacielem, ale to omega. A one mogą być intruazami.

-Spokojnie. Nie zdradzę nikomu tego sekretu. Nawet nie mam nikogo komu mogłabym to zdradzić - spuściła wzrok ukrywając swoje łzy. Czyli jednak nie miała przyjaciół? Jak się cieszę! Boże co ja wygaduje! Choć jakąś cząstka mnie cieszy się niezmiernie. Nawet nie wiem czemu. Natomiast druga połowa mnie współczuje jej bardzo.

Wiem jak to nie mieć przyjaciół i spędzać całe dnie samotnie. Przed Jack'iem nie miałam nikogo. Czasem mój tata przyszedł pogadać. Ale i tak nie mówiłam mu całej prawdy. Bałam się, że powie to mamie, ale ona chyba się mną nie interesowała, bo myśli o dziadku Noaha ją pochłonęły. Obwiniałam ją, że nie spędzała ze mną czasu jak inne mamy ze swoimi dziećmi. Niestety nie wiedziałam, że mama ma problemy zdrowotne. Wcześniej wszystkie sprawy były ukrywane przede mną. Żeby się czegoś dowiedzieć musiałam się wkradać do biura taty albo wymykać się w nocy z domu przez okno. Choć to były smutne czasy to bardzo za nimi tęsknię. Czasem mam ochotę cofnąć się w czasie i rzucić się w ramiona taty albo na zjeść rodzinny posiłek. Potoczyło się niestety jak się potoczyło. Moja mama umarła, a mój tata znalazł sobie nową mate, która nie zbyt mnie lubi. Oh bogini! Ile bym dala by cofnąć czas i zmienić bieg wydarzeń.

-Przepraszam. Nie widziałam...- nastała kreująca cisza.

-Nic nie szkodzi - uśmiechnęła się- Więc co cię gryzie, Anabell?- zastanawiałam się jeszcze przez chwilę. Wzięłam głęboki wdech i ze łzami w oczach spojrzałam na blondynkę.

-Przepraszam, ale nie mogę powiedzieć - wyszeptałam i pobiegłam do mojej i Noah'a sypialni. Trzasnęłam drzwiami i chwiejnym krokiem weszłam do łazienki. Rozebrałam się niechlujnie, a przepocone ubrania rzuciłam byle jak. Weszłam do kabiny prysznicowej i odkręciłam wodę. Nie zwracałam uwagi na jej temperaturę. Osunęłam się po jednej z prysznicowych ścian. Podwinęłam nogi i przytulałam je rękoma po czym schowałam w nich głowę. Mam tego dość. Poprawka. Mam dość wszystkiego i wszystkich. Najpierw dowiaduje się, że moja mama nie żyje, a potem, że miała problemy zdrowotne. Odkrywam, że Noah mógł mieć dziecko z inną, a potem, że to była żona jego bety. Na sam koniec odkrywam, że mój najlepszy i jedyny przyjaciel został porwany.
Najlepszym w tym wszystkim są moje dzieci. Moja ukochane trio, dla których jeszcze żyje. Muszę wziąć się w garść. Zrobię to dla nich. Tak dużo negatywnych emocji to źle wpływa na ich zdrowie i rozwój. Muszę znowu wstać i zrobić porządek w moim życiu. Muszę to zrobić dla nich, dla Noah'a i dla dobra stada. Przecież chora Luna się do niczego nie przydaje. Osłabia alfę, a przy tym całe stado. Przeze mnie mogła by nas dopaść jakaś epidemia czy inny wirus. Może i jesteśmy odporni, ale kto wie. Los lubi płatać figle i drwić sobie z nas. Nie mogę stać się taka jak matka. Za dużo bym zraniła osób. Niby to takie proste, ale jednak za dużo wymaga energii, której na tę chwilę, nie posiadam. Nawet układanie sobie w głowie co muszę, a czego mi nie wolno, zabiera mi energię i jeszcze więcej czasu.
Czas jest tak ważny w naszym życiu. Zawsze układamy sobie plan, żeby go jak najmniej zmarnować. Muszę też sobie go ułożyć. Tylko jak?

Ono bije dla ciebie, skarbie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz