T W E N T Y - T H R E E

7.3K 303 2
                                    

Dziewczyna zaczęła uciekać. Wybiegła z domu, po czym zaczęła biec w stronę lasu. Na samym początku zmieniła się w wilka. Uczyniłem to samo. Pod postacią człowieka była bardzo szybka, ale w wilczej skórze to ja dominowałem. Już po chwili moja mate leżała pod Hektorem- moim drugim ja. Przemianiłem się w normalną postać i nie zważając na to, że byłem goły wziąłem wilczyce na ręce. Znów weszliśmy do domu, tym razem kierując się do mojej sypialni. Położyłem ją na łóżku i zamknąłem drzwi na klucz. Podszedłem do szafy i wyjąłem czarną bluzkę i bokserki, które od razu na siebie założyłem. Następnie poszukałem czegoś dla blondynki. Wyjąłem granatowy T-shirt i jakieś bokserki. Położyłem koło niej i położyłem się na łóżku. Wilczyca wzięła ubrania w pyszczek i poszła do łazienki. Było słuchać dźwięk łamach kości co oznaczało, że wraca do ludzkiej postaci. Wyszła po chwili z łazienki ubrana w moje ciuchy. Usiadła na brzegu łóżka.

-Jak się nazywasz? - spytałem.

-Moli Hilt- powiedziała spuszczając głowę. Była omegą. Westchnąłem po czym wyciągnąłem blondynkę na kolana. Objąłem ją w talii na co lekko podskoczyła.

-Jestem twoim mate więc nie musisz się mnie bać, okej? Przecież dobrze wiesz, że nie jestem wstanie zrobić Ci krzywdy- uśmiechnąłem się delikatnie co odwzajemniła.

-Można widzieć jak ty się nazywasz? - spytała odważniejszym głosem.

-Jack Thomson- odpowiedziałem. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, a po chwili się uśmiechnęła.

~Anabell~

Obudziłam się wciąż w kuchni. Oczywiście ten pokój był tylko dla wyższej rangi. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zauważyłam Noah'a, który śpi na krześle obok. Wstałam i wzięłam koc pod, którym spałam. Na palcach podeszłam do mojego mate i przykryłam go jak najdelikatniej umiałam. Starając się go nie obudzić wyszłam z kuchni i weszłam do salonu. Tutaj mogłam być  juz znacznie głośniej. Nalałam wodę do szklanki i wypiłam połowę drżącymi dłońmi. Starłam wierz-chem dłoni, nie potrzebne kropelki wody. Oparłam się o kanapę rękoma. Byłam zmęczona choć tak długo spałam. Jednak w moich myślach pozostawał Jack. Gdzie on do cholery mógł być? A co najważniejsze kto go uprowadził. Może wampiry? Nie, na pewno byśmy wyczuli ich zapach. Musiał być ktoś niewidzialny i dobrze maskujący swój zapach. Może jakaś wróżka? Ale z tego co mi wiadomo, to one są zbyt za małe i boją się każdego kto się do nich zbliży. Chyba, że inny wilkołak? Może szuka zemsty? Ale za co w takim razie? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Nawet nie wiem kiedy do salonu weszła rozchichitana omega. Kiedy mnie zobaczyła od razu spuściła głowę.

-Witaj Luno- ukłoniła się oddając mi szacunek.

-Co tutaj cię sprowadza? - uśmiechnęłam się miło, choć wcale nie było mi wesoło.

-Um... - zastanawiała się nad odpowiedzią- Nie zbyt wiem jak to wyjaśnić- lekko się zarumieniła i zaczęła bawić się palcami.

-Spójrz na mnie - rozkazałam głosem alfy, co podziałało- Możesz mi mówić wszystko, nawet jeśli była by to okrutna prawda - uśmiechnęłam się przyjemnie- A poza tym jestem Anabell- wyciągnęłam dłoń w jej stronę.

-Moli Hilt- uścisnęła moją rękę po czym wyminęła mnie i nalała jakiegoś soku do szklanki.

-Więc? -  spytałam upominając się o wcześniejsze pytanie. Dziewczyna spojrzała tępo jakby szukała odpowiedzi. Po chwili się odezwała.

-Weszłam tutaj, ponieważ w salonie dla omeg ktoś się nieźle bawił - zaśmiała się- Bardzo chciało mi się pić, więc zaryzykowałam przychodząc tutaj. Jednak nie zauważyłam chłopaka... - zarumieniła się, gdy mówiła o nim. Przez chwilę zastanawiałam się kto to może być. Od razu wpadł mi Jack, ale on został porwany. Niestety- No i on potem okazał się być moim mate -  uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach można było zobaczyć iskierki szczęścia. Zazdrościłam jej tego. Miała mate i przyjaciół, którzy ją otaczali. Nie zazdroszczę jej bratniej duszy. Ja miałam swoje przeznaczenie, w które jestem ślepo zaopatrzona. Zazdrościłam jej przyjaciół. Miała ich blisko i nie było mowy, żeby zostali zaatakowani. No, bo kto by chciał omegi? Uśmiechnęłam się najszczerzej jak mogłam. Na szczęście Moli nie zauważyła niczego podejrzanego z mojej strony.

-Gratuluję- powiedziałam nadal się sztucznie uśmiechając. Nie mogłam pokazać swoim podanym, że ich luna jest słaba. Musiałam pokazać im, że mogą na mnie polegać, choćby nie wiem co.

-Widzę, że coś się gryzie- mruknęła- Może chcesz powiedzieć?- nie wiem czy powinnam jej to mówić. Zwłaszcza, że jest omegą.

Ono bije dla ciebie, skarbie  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz