55. Przecież Znam Swoją Żonę

194 7 1
                                    

*Piotrek*
Odwieźliśmy małego do rodziców Martyny.
- masz być...
- grzeczny - mały mi przerwał
- dokładnie
Przytuliliśmy się mocno.
Martyna też się przytuliła z nim.
- a coś ty taka przybita? - tata Martyny
- nic takiego. - uśmiechnęła się
- yhym
Przytuliła się z rodzicami i poszła do auta.
- co jest Piotrek?
- jakiś lekarz powiedział jej, że ma raka, ale ona nie wygląda
- coś ty. Ona?
- idę to wyjaśnić
- no idź idź
Pobiegłem do auta i wsiadłem za kierownicą. Ruszyłem i chwyciłem Martynę za rękę.
- nie płacz kochanie
Wszystko będzie dobrze.
- będzie dobrze? Ciekawe
- założysz się?
- tak
- ok. Jak wygram stawiasz kawę
- a jak ja wygram kupujesz mi czekoladę, ale taką dużą.
W sumie już możesz mi kupić
- pff
- pff
Uśmiechnęliśmy się.
Po chwili byliśmy już w szpitalu.
- twój team czeka.
Pamiętaj jak coś jestem na korytarzu
- ok
Wysiedliśmy z auta i poszliśmy.
- oddaje. - mówię i daje Martynie Buziaka
- ok zajmiemy się i zaraz będzie wiadomo. - Tomek
Poszli a ja usiadłem na krześle.
Na moje nieszczęście zaraz przyszedł Wiktor z chłopakami. Jezu.. Czy oni zawsze muszą mieć wezwanie akurat w takim momencie. Próbowałem się schować, ale mi się nie udało.
- Piotrek? Co ty tu robisz? - Wiktor. Kurde
- a wiesz... - próbuje się wymigać, ale mi się nie udaje.
-  tylko nie kłam. Co się stało?
- no Martynka wczoraj pokazała mi wyniki i powiedziała, że ma raka, ale to nie wygląda żeby miała
- objawy występują później. Nie odrazu.
- przecież znam swoją żonę i ona nie jest chora.
- masz pewność
- no zaraz zobaczymy.
Ona nie wygląda jakby była chora.
- nie wygląda czy po prostu nie chcesz tego przyswoić?
No i wtedy mnie zamurowało.
Po chwili Martyna przyszła i czekamy na wyniki.
Przytuliła się do mnie mocno.
Wiktor pojechał na wezwanie.
- będzie dobrze zobaczysz. - mówię i daje jej buziaka w czoło
- oby
Po godzinie dostaliśmy wyniki.
Poszliśmy do gabinetu.
- i co?
- nie szukać chorób. Martyna jest zdrowa jak ryba.
- naprawdę? - Martyna
- tak. Sprawdziliśmy dwa razy
Przytuliła się do mnie mocno.
- dzięki - mówię i podaje Tomkowi rękę
- nie ma za co.
Wzięliśmy wyniki i pojechaliśmy do tej przychodni.
Weszliśmy do tego lekarza.
- dzień dobry
-. Dobry dobry
Proszę.
Usiedliśmy na krześle.
Pokazałem wyniki ze szpitala.
- jest mała różnica, prawda?
- rzeczywiście.
Zaszła pomyłka wyników.
Bardzo przepraszam
Ja nie wiem jak to się stało
- no to my idziemy.
- dowidzenia
- dowidzenia.
Wyszliśmy z gabinetu i pojechaliśmy po małego. Jak dobrze, że nie jest chora. Wiktor miał rację nie przyjął bym tego do wiadomości.

~dwa serca~ ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz