Bill i Tom błyskawicznie oderwali się od siebie, zachowując dystans i wpatrując się w przerażoną twarz ich menadżera. Miał rozdziawione usta, a krew odpłynęła mu z policzków, gdy patrzył na nich pustym wzrokiem. Sterczał na środku pomieszczenia jak kompletny idiota. Podświadomie zmiął dokumenty, które trzymał w dłoni i przeniósł spojrzenie z jednego bliźniaka na drugiego. Tak, różnili się od siebie wizualnie, ale w tym momencie, gdy patrzył w identyczne tęczówki, David nie potrafił wskazać tej różnicy.
Jakby instynktownie, Bill odsunął się jeszcze kilka centymetrów od bliźniaka, próbując zachować jak najdalszy dystans. I chociaż najchętniej schowałby się pod stołem, wciąż siedział w miejscu, nie uginając się pod naporem spojrzenia Davida.
— Davis — powiedział głucho Tom. Nerwy kołatały się już w jego środku, a mózg pracował na najwyższych obrotach, starając się wymyślić cokolwiek, jakąśkolwiek wymówkę, która wyciągnęłaby ich z tego syfu. Nic jednak nie było wystarczająco dobre, więc siedział, otwierając i zamykając naprzemian usta, wciąż szukając odpowiednich słów.
Ale uwięzły mu w gardle i czuł się jak ryba bez wody, starająca się nabrać jej w płuca.
— D-david — zaczął znów.
— To nie jest to, na co wygląda — dodał bezmyślnie Bill, którego słowa wymsknęły się zza ust.
— O Boże — wymamrotał David, unosząc wysoko brwi i patrząc z niedowierzaniem na bliźniaków. — To jest... dobry Boże, to jest szaleństwo. — Podszedł wgłąb pomieszczenia. Wciąż wpatrując się podejrzliwie w bliźniaków, odłożył dokumenty na ladę i usiadł na pustym krześle po drugiej stronie.
— David, to naprawdę nie jest...
— Co, Bill, to nie jest to, na co wygląda? Serio? Naprawdę postradałeś zmysły? Czy ty wiesz, jak to kurwa, wygląda? Wiesz? — Twarz Davida przybrała czerwonych barw, a mężczyzna podniósł głos krzycząc. Jego serce biło w zastraszającym tępie, gdy w ułamkach sekund ziszczały się jego najgorsze koszmary, jakby powoli wypełzały z najciemniejszych dziur i zaczęły kopać go w tyłek.
Tom przełknął ślinę i wbił plecy w oparcie, powoli uginając się pod spojrzeniem Davida.
Wiedział. Ich pieprzony menadżer wiedział.
Do widzenia, Tokio Hotel.
— David...
— Tom, nawet nie próbuj — przerwał mu David, unosząc brwi tak wysoko, że wyglądał, jakby dopiero co wyszedł z botoksu. — Czy naprawdę nie wiesz, jak to wyglądało? — spytał, patrząc na nich w oczekiwaniu na odpowiedź.
Obaj pokręcili głowami z zaciśniętymi ustami.
— To wyglądało — zaczął trzęsącym się głosem David, jakby przełknął łyżkę dziegciu — wyglądało jakby frontman i gitarzysta Tokio Hotel robili to, czemu zaprzeczyli w każdym jednym wywiadzie. Wyglądało, jakby wasza dwójka okłamywała nie tylko dziennikarzy i media, ale kłamała mi prosto w twarz przez te wszystkie lata!
Tom zerknął w bok, by spojrzeć na Billa.
Wyglądał na szczerze przerażonego, zupełnie jakby jeszcze raz wyszedł z domu strachów, który odwiedzili w dzieciństwie.
Ale tym razem Tom nie mógł go uściskać i zapewnić, że to tylko grupa głupich idiotów w maskach i śmiesznych kostiumach.
Tym razem to David był potworem patrzącym się im prosto w oczy, bez kostiumu i maski.
I tym razem, to nie było na żarty.
— Boże, pomocy — wymamrotał David, chowając twarz w dłoniach.
YOU ARE READING
Autorzy za kulisami - izzap
FanfictionGustav uwielbia dobre historie z dreszczykiem. Bill i Tom zostają bohaterami jednej z nich, napisanej przez dwóch podejrzanych autorów. Tłumaczenie fanfiction napisanego przez izzap. Historia w oryginale nosi tytuł "Authors Behind the Scene" i można...